Paraliż rządu USA coraz dotkliwszy. Gospodarka zaczyna odczuwać skutki impasu

ON, Bloomberg
opublikowano: 2025-10-10 13:15

Pierwsze dni zawieszenia pracy administracji federalnej zwykle przebiegają spokojnie, ale z każdym kolejnym tygodniem skutki stają się coraz dotkliwsze. Trwający impas między Donaldem Trumpem a Kongresem zaczyna już wyraźnie odbijać się na gospodarce i życiu codziennym Amerykanów – podaje agencja Bloomberg.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Lotnictwo cywilne, obsługa podatkowa czy parki narodowe należą do pierwszych sektorów, które odczuwają skutki przedłużającego się braku finansowania. Część agencji federalnych przeszła na tryb „awaryjny”, ograniczając usługi do minimum i działając jedynie w sytuacjach kryzysowych. Ponad 250 tys. pracowników rządowych nie otrzymało w tym tygodniu pensji, a w przyszłym tygodniu liczba ta może wzrosnąć do dwóch milionów. Szczególnie napiętym momentem może okazać się 15 października, gdy Pentagon ma wypłacić żołd żołnierzom — po raz pierwszy od dekad ich wynagrodzenia mogą zostać wstrzymane.

Opóźnienia lotów kosztują amerykańską gospodarkę miliard dolarów tygodniowo

Najbardziej widocznym skutkiem kryzysu stały się opóźnienia lotów. Niedobory kadrowe wśród kontrolerów ruchu lotniczego sparaliżowały porty od Dallas, przez Chicago, po Waszyngton. Jak przyznał sekretarz transportu Sean Duffy, zwykle braki personelu odpowiadają za około 5 proc. opóźnień. Teraz stanowią przyczynę ponad połowy wszystkich przypadków. Według szacunków Amerykańskiego Stowarzyszenia Turystycznego straty branży sięgają miliarda dolarów tygodniowo.

Kolejną ofiarą impasu stała się amerykańska administracja podatkowa. Po wyczerpaniu środków rezerwowych urząd skarbowy musiał wysłać na przymusowe urlopy około 34 tys. pracowników, pozostawiając w pracy jedynie 40 tys. osób – głównie odpowiedzialnych za przygotowania do nowego sezonu rozliczeniowego i wdrażanie zmian wynikających z reformy podatkowej Donalda Trumpa. Wstrzymano też działalność Biura Rzecznika Podatników.

Programy pomocy żywnościowej na skraju wyczerpania

Wkrótce problemy mogą objąć również programy pomocy żywnościowej. Fundusz rezerwowy programu WIC (Women, Infants and Children), wartego 8 mld USD, praktycznie się wyczerpał. Biały Dom zapowiada wykorzystanie wpływów z ceł, by utrzymać program przy życiu, lecz nie podaje żadnych szczegółów. Tymczasem środki na bony żywnościowe, z których korzysta 41 mln Amerykanów, wystarczą jedynie do końca października.

Wiele parków narodowych nadal pozostaje otwartych, ale przy minimalnej obsłudze i ograniczonych usługach sanitarnych. Ich funkcjonowanie zależy od decyzji władz poszczególnych stanów — niektóre finansują utrzymanie parków z własnych budżetów, inne decydują się na ich zamknięcie.

Dla mieszkańców terenów narażonych na powodzie poważnym problemem jest również wstrzymanie działania Narodowego Programu Ubezpieczeń Przeciwpowodziowych, który nie może obecnie wystawiać nowych polis ani odnawiać wygasających.

Urzędy federalne improwizują w obliczu braku funduszy

Po rekordowo długim, 35-dniowym „świątecznym” shutdownie z przełomu 2018 i 2019 roku, Biuro Odpowiedzialności Rządu krytykowało administrację Donalda Trumpa za brak przygotowań do podobnych sytuacji. Tym razem urzędy starają się improwizować, balansując między zakazem wydatkowania środków bez zgody Kongresu a koniecznością utrzymania ciągłości działań w kluczowych obszarach.

Część pracowników jest więc wysyłana na przymusowe urlopy, po czym wzywana z powrotem do pracy, jeśli wymaga tego sytuacja. Przykładowo prawnicy Departamentu Sprawiedliwości pozostają w domach, dopóki ich sprawy sądowe są wstrzymane, ale wracają, jeśli sędziowie odmawiają odroczeń. Podobnie w urzędzie skarbowym – pracownicy mogą zostać przywróceni, gdy zbliży się sezon podatkowy.

Niektóre agencje korzystają jeszcze z funduszy rezerwowych, które nie wygasły wraz z końcem poprzedniego roku budżetowego, ale te środki również szybko się kurczą. W Agencji Ochrony Środowiska zaczęto już wysyłać powiadomienia o urlopach bezpłatnych – zgodnie z planem awaryjnym, gdy fundusze się skończą, nawet 90 proc. personelu zostanie zawieszonych w obowiązkach, co wstrzyma niemal całkowicie egzekwowanie przepisów środowiskowych.

Każdy tydzień paraliżu kosztuje gospodarkę USA nawet 0,2 pkt proc. PKB

Administracja Donalda Trumpa interpretuje jednak przepisy bardziej elastycznie niż w poprzednich latach. Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego planuje przywrócić do pracy ok. 1800 pracowników – głównie w kierownictwie, Straży Przybrzeżnej oraz służbach celnych i granicznych – przewidując, że kryzys może się jeszcze przeciągnąć.

Ekonomiści szacują, że każdy tydzień paraliżu może obniżyć wzrost gospodarczy USA o 0,1–0,2 pkt proc. Tym razem szkody są szczególnie dotkliwe, bo większość instytucji statystycznych przestała publikować dane. Biuro Statystyki Pracy wstrzymało raport o zatrudnieniu, choć przywróciło część personelu, by przygotować dane o inflacji. Opóźnione mogą zostać też raporty o sprzedaży detalicznej, budownictwie mieszkaniowym i zapasach przedsiębiorstw. Biuro Analiz Ekonomicznych zawiesiło działalność, co oznacza, że zaplanowana na 30 października wstępna publikacja PKB za III kwartał może się nie ukazać.

Brak oficjalnych danych utrudnia działania Rezerwie Federalnej i prywatnym analitykom. Wstrzymane raporty mają też znaczenie dla corocznych korekt podatków, zasiłków i progów inflacyjnych.

Po zakończeniu shutdownu część strat mogłaby zostać odrobiona, gdy pracownicy federalni otrzymają zaległe wynagrodzenia. Nie jest to jednak pewne – Donald Trump sugerował, że nie wszyscy zatrudnieni dostaną wyrównanie i że część stanowisk może zostać zlikwidowana.

Administracja Trumpa grozi masowymi zwolnieniami urzędników federalnych

W przeszłości to właśnie presja społeczna i ekonomiczna skłaniała Kongres do kompromisu. W 2019 roku porozumienie osiągnięto dopiero po 35 dniach, gdy chaos na lotniskach zaczął realnie zagrażać bezpieczeństwu.

Tym razem Donald Trump i jego republikańscy sojusznicy wierzą, że to oni mają przewagę. Biały Dom próbuje zwiększyć presję na środowiska demokratyczne, grożąc masowymi zwolnieniami urzędników pracujących w „nieprzychylnych” okręgach, przy jednoczesnym utrzymaniu finansowania dla priorytetów republikanów, takich jak polityka imigracyjna.

Biały Dom zapowiadał „masowe zwolnienia” w administracji, które miały rozpocząć się „w ciągu dwóch dni”. Na razie jednak do nich nie doszło. Ewentualna redukcja etatów mogłaby jeszcze bardziej sparaliżować agencje, które już wcześniej zostały ograniczone w ramach programu „Department of Government Efficiency”, wzorowanego na rozwiązaniach Elona Muska.