Na parkiecie coraz głośniej o spółce z
Łomży. Lepsze wyniki finansowe i możliwy bliski koniec sporu wśród akcjonariuszy
rozpalają wyobraźnię inwestorów
W piątek kurs łomżyńskiego Pepeesu po szybował w górę o 22 proc., dochodząc
do 1,15 zł. Dziś mocno faluje. Dynamiczny trend wzrostowy, który jest
poparty obrotami, trwa jednak już od połowy lutego. Wtedy notowania wyrwały się
z marazmu w okolicach 50 groszy, w którym tkwiły aż od wiosny 2009 r. Nasza
analiza spółki ("PB"
z 22 lutego) i europejskiego rynku skrobi wskazywała na udany
czwarty kwartał i znaczne niedowartościowanie akcji. Rynek nie zdyskontował
bowiem olbrzymiego wzrostu cen skrobi ziemniaczanej, którą produkuje Pepees. Co
więcej, podwojenie cen rok do roku w IV kwartale nie było chwilowe, a dobra
koniunktura w branży powinna utrzymać się jeszcze w tym i przyszłym roku. To
zapewne nie pozostanie bez wpływu na wyniki finansowe.
Dwa miesiące temu zysk netto Pepeesu za IV kwartał konserwatywnie
oszacowaliśmy na 3,5-4 mln zł. Rzeczywistość okazała się lepsza, bo spółka
zarobiła 5,5 mln zł. Dzięki temu w całym roku wyszła na plus, raportując blisko
1,8 mln zł zysku netto. Tymczasem w dniu publikacji naszej analizy kapitalizacja
Pepeesu wynosiła zaledwie 55,6 mln zł. Potencjalna wartość wskaźnika C/Z dla
wyników tego roku mogła więc spaść poniżej 5. Oficjalne prognozy Pepees ma podać
do końca trwającego półrocza. Wyniku z ostatniego kwartału zeszłego roku spółka
regularnie nie jest jednak w stanie powtarzać, gdyż zakontraktowała ziemniaki na
nowy sezon po znacznie wyższych cenach. Z drugiej jednak strony, Pepees obniża
koszty ogólnego zarządu, ma duże rezerwy efektywności i chce zbudować
oczyszczalnię ścieków z biogazownią, co obniżyłoby koszty produkcji o 20-30
proc.
Biorąc pod uwagę potencjał generowania zysków i gotówki, jak i różnorakie
rodzaje ryzyka, obecna wycena (95 mln zł) wciąż nie wydaje się wygórowana na tle
firm z GPW. Przy okazji warto zwrócić uwagę, że kapitalizacja Pepeesu dopiero w
piątek przekroczyła wartość księgową przedsiębiorstwa (83,5 mln zł), a w połowie
marca spółce udało się kupić za 408 tys. zł ponad połowę udziałów w PPZ
Bronisław. To firma o tym samym profilu działalności co Pepees, ale oddalona o
ponad 300 km. Tymczasem Pepees w swojej okolicy ma coraz większe problemy z
nabywaniem surowca z powodu silnej ekspansji produkcji mleka i nabiału, a
transport ziemniaków z dużych odległości istotnie podnosi koszty.
Piątkowy zryw notowań Pepeesu można tłumaczyć reakcją na zwołanie zwyczajnego
walnego zgromadzenia (ZWZA) już na 10 maja. W lutym, w rozmowie z "PB", prezes
Wojciech Faszczewski mówił o czerwcowym terminie ZWZA. Dlaczego to tak znacząca
różnica? Szef Pepeesu zapowiedział bowiem, że do zgromadzenia akcjonariuszy
spodziewa się rozwiązania wieloletniego konfliktu akcjonariuszy, co mocno
podniosłoby rynkową wartość Pepeesu. Do spółki miałby być wprowadzony inwestor
branżowy lub finansowy, który zapewniłby jej dynamiczny rozwój.
© ℗
Podpis: Adrian Boczkowski