PFR: nie zostawimy firm w potrzebie

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2022-03-06 20:00

Polski Fundusz Rozwoju szuka dla przedsiębiorców, których dotknęła wojna w Ukrainie, nowych rynków zbytu i dostawców. Wypłaci też odszkodowania, a być może tarczę.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak grupa PFR wspiera polskich przedsiębiorców, którzy mają problemy w związku z wojną
  • jakie towary są kluczowe w handlu z Ukrainą, Rosją i Białorusią
  • jak polski fundusz wesprze ukraińskich uchodźców

Wojna w Ukrainie, sankcje nałożone na Rosję i Białoruś – polskie firmy, które działają na Wschodzie przeżywają trudne czasy. Coraz więcej zgłasza problemy i prosi o pomoc.

- Od początku agresji Rosji na Ukrainę wszystkie instytucje grupy PFR na bieżąco monitorują sytuację gospodarczą oraz analizują problemy i potrzeby przedsiębiorców. Obecnie skala zgłoszeń nie jest duża, ale firmy działające zwłaszcza na rynkach Rosji, Białorusi i Ukrainy odczuwają rosnące problemy. Jeśli się okaże, że zagrożona jest stabilność finansowa większej liczby przedsiębiorców i rząd podejmie decyzje o programie wsparcia, to – podobnie jak w pandemii – jesteśmy gotowi działać. Już dzisiaj rozpoczęliśmy działania związane ze wsparciem firm w znalezieniu nowych kierunków zbytu i zapewnieniem płynnych dostaw. Główną rolę odgrywa tutaj Polska Agencja Inwestycji i Handlu oraz KUKE, które jest gotowe do wypłaty ewentualnych odszkodowań z tytułu ubezpieczenia eksportu – mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.

Kluczowe towary w handlu ze Wschodem

Jego zdaniem polska gospodarka nie jest w niebezpieczeństwie.

- Handlowa i kapitałowa ekspozycja polskich firm na rynki wschodnie nie jest duża. Ukraina, Rosja i Białoruś odpowiadają za 5,5 proc. polskiego eksportu. Nawet, gdyby w wyniku wojny spadł do zera, dynamika PKB zmniejszyłaby się o zaledwie ok. 0,5 pkt. proc. Z perspektywy całej gospodarki utrata rynków wschodnich nie stanowi zagrożenia – mówi Paweł Borys.

Kliknij w grafikę, aby ją powiększyć.

Inaczej jest jednak z perspektywy niektórych sektorów (patrz grafika). Przykładem może być eksport nawozów do Ukrainy, który w ubiegłym roku był wart 239 mln USD i stanowił 20,1 proc. całego eksportu polskich nawozów. Kijów jest też ważnym odbiorcą polskich serów i twarogów, a także statków powietrznych. Z kolei z Ukrainy do Polski importowane jest 36,7 proc. wszystkich sprowadzanych zza granicy rud metali, żużlu i popiołu czy 23,3 proc. tłuszczów i olejów pochodzenia zwierzęcego lub roślinnego. W przypadku Rosji największe znaczenie ma import paliw stałych (z tego kraju sprowadzamy 72,1 proc.), ropy naftowej (67,5 proc.) oraz gazu (54,9 proc.). To niewielkie pocieszenie, ale są kraje UE jeszcze mocniej uzależnione od Rosji: w przypadku gazu to Czechy i Łotwa, które importują 100 proc., Węgry (95 proc.), Słowacja, Bułgaria, Finlandia i Niemcy. Większy udział rosyjskiej ropy w imporcie zanotowały Słowacja (78,4 proc.) i Litwa (68,8 proc.).

PFR szacuje, że problem zamknięcia się rynków zbytu i surowców dotyczy kilkunastu tysięcy polskich firm, głównie małych i średnich.

- Z większych mogą to być Azoty, które mogą odczuć zamknięcie dużego odbiorcy. Polska jest jednak również importerem nawozów, więc niewykluczone, że dla spółki otworzy się nasz rynek – przewiduje Paweł Borys.

Ważny jest czas
Ważny jest czas
Wojna przyszła, gdy polska gospodarka zdążyła odbudować się po pandemii. Polski rynek nie jest zagrożony, nie musimy się obawiać wzrostu bezrobocia. Główny problem to wzrost cen energii i paliw, co przełoży się na wyższą inflację, oraz utrata rynków eksportowych. Teraz jednak kluczowe jest wsparcie Ukrainy i uchodźców w obliczu tej strasznej agresji oraz wzmocnienie naszego bezpieczeństwa. W tym kontekście decyzja rządu o wzroście wydatków na obronność już w 2023 r. do 3 proc. PKB jest bardzo ważna – mówi Paweł Borys, prezes PFR.

Przegrupowanie polskiego biznesu

Wierzy, że firmy przestawią się na nowe kraje.

- Gdy w 2014 r. Rosja wprowadziła embargo na nasze produkty, polscy eksporterzy dość elastycznie przenieśli się na inne rynki. Obecnie skala jest większa i kilka branż może mieć poważne problemy ze zbyciem towarów lub zabezpieczeniem dostaw. Kontaktujemy się z tymi branżami i organizacjami pracodawców, żeby udzielić im wsparcia – twierdzi prezes PFR.

Przedsiębiorcy, którzy mieli ubezpieczenie eksportowe KUKE, w przypadku braku płatności otrzymają odszkodowanie w ciągu 90 dni.

- Są firmy, które teraz o to pytają. Skala nie jest jeszcze duża, ale już pojawiły się opóźnienia w bieżących płatnościach. Jeżeli ktoś ma jakieś pytania, prosimy o kontakt. Wszystkie informacje kontaktowe i o dostępnych instrumentach są na stronie www.pfr.pl – mówi Paweł Borys.

Dotyczy to firm działających w Ukrainie oraz objętych sankcjami Rosji i Białorusi.

- Choć jest sporo furtek, to bardzo trudno jest zrobić przelew zagraniczny w walucie, bo rezerwy zostały zablokowane. Krok po kroku pogłębia się embargo transportowe na Rosję i Białoruś – statki nie mogą wpływać do portów w Europie Zachodniej, największe firmy przewozowe, jak Maersk, wstrzymały operacje do tych krajów, transport drogowy prawie zanikł, przerwane są łańcuchy dostaw, brakuje komponentów. W tej sytuacji pozostaje działającym tam firmom zawiesić działalność i poczekać, aż sytuacja się unormuje – uważa prezes PFR.

Przewiduje, że po zakończeniu wojny do Polski napłynie sporo inwestycji.

- Dostajemy wiele sygnałów od firm polskich i międzynarodowych, które chcą przenosić fabryki i centra usług zza wschodniej granicy do Polski. Niestety, spóźniły się, bo dziś jest to logistycznie prawie niemożliwe. Po zakończeniu wojny spodziewam się, że wielu inwestorów przeniesie się do nas – mówi szef PFR.

Dach nad głową pilnie potrzebny

Zdaniem Pawła Borysa teraz kluczowe jest jednak wsparcie Ukrainy i uchodźców. PFR udostępni im 650 mieszkań wybudowanych przez PFR Nieruchomości, w Mińsku Mazowieckim, Krakowie i Dębicy.

- W dwóch lokalizacjach część mieszkań nie znalazła najemców, a w nowej planowaliśmy komercjalizację za 4-5 miesięcy. Przesuwamy ją o 2-3 miesiące, nasi wolontariusze szybko wyposażą te lokale w podstawowe rzeczy i na kilka miesięcy udostępnimy mieszkania uchodźcom – mówi prezes funduszu.