PGNiG ewakuuje oddział

Anna Bytniewska
opublikowano: 2011-02-01 00:00

Zamieszki w Egipcie zmuszają Polaków do powrotu. Prace na pustyni trwają — zapewnia spółka.

Zamieszki w Egipcie zmuszają Polaków do powrotu. Prace na pustyni trwają — zapewnia spółka.

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) może odczuć skutki niepokojów w Egipcie. W rejonie Bahariya od 2010 r. szuka tam ropy i gazu.

"W związku z sytuacją w Egipcie polscy pracownicy oddziału PGNiG w Kairze wrócili do Polski, a sprzęt został zabezpieczony. W kairskim oddziale przebywają tylko pracownicy egipscy, natomiast działalność na koncesji odbywa się bez zakłóceń" — pisze spółka w komunikacie.

Wiceprezes Sławomir Hinc zapewnia, że nie będzie pochopnych działań.

— Wszystko zależy od rozwoju sytuacji. Za wcześnie na oceny. Prace poszukiwawcze prowadzimy na pustyni, z dala od toczących się w Kairze wydarzeń — mówi wiceszef PGNiG.

W październiku firma zaczęła tam prace grawimetryczne, miała je zakończyć w styczniu. Celem było wyznaczenie obszaru do badań sejsmicznych w technologii 3D, które miały ruszyć w II kwartale. Pierwsze odwierty planowała na 2012- -13 r., a początek wydobycia na 2015 r. W 2010 r. firma wydała na poszukiwania 20 mln USD.

Eksperci uspokajają.

— Oceniając ryzyko inwestycyjne, już na etapie pozyskiwania koncesji firmy biorą pod uwagę stabilność polityczną kraju, w jakim będą działać, i wliczają je w koszty. Nawet gdyby PGNiG straciło koncesję w Egipcie, odpis nie byłby większy niż założyła spółka — mówi Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.

— Ryzyko polityczne to element, który bierzemy pod uwagę przy wycenie każdego projektu prowadzonego poza granicami kraju, nawet w Norwegii — mówi Sławomir Hinc.