PGNiG i Lotos na musiku płacowym

Rozmawiał Mirosław Konkel
opublikowano: 2011-06-22 00:00

Polskie firmy muszą liczyć się z odpływem pracowników. Potrzebne są programy lojalnościowe.

Brakuje 50-100 tys. pracowników do poszukiwania i wydobywania gazu z łupków

Polskie firmy muszą liczyć się z odpływem pracowników. Potrzebne są programy lojalnościowe.

Gorączka poszukiwań gazu łupkowego nakręca rozwój przemysłu wydobywczego w Polsce. Wraz z kolejnymi firmami, chcącymi poszukiwać i wydobywać gaz z łupków, pojawia się popyt na pracowników, którzy zajmą się poszukiwaniem złóż, przygotowaniem inwestycji, eksploatacją odwiertów oraz bezpieczeństwem wydobycia.

Pilnie poszukiwani

Zarobki w branży wahają się od 5 tys. do 20 tys. zł w zależności od stanowiska i stażu pracy. Wygląda na to, że będą rosły. Z tym muszą liczyć się polskie firmy prowadzące prace poszukiwawczo-wydobywcze, np. Polskie Górnictwo Naftowe (PGNiG) i Grupa Lotos (Petrobaltic).

— Szacujemy, że przemysł gazu łupkowego będzie w ciągu kilku lat potrzebował 50-100 tys. pracowników — mówi Jakub Złamaniec, partner w firmie New Gas Contracting.

A kadr w kraju na razie na lekarstwo.

— Większość absolwentów Wydziału Wiertnictwa Nafty i Gazu Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH) w Krakowie, zanim odbierze dyplom, ma już w rękach podpisany kontrakt, często zagraniczny — mówi Piotr Bukalski, niezależny ekspert, specjalista w zakresie dozoru wiertniczego.

— Kandydaci do pracy w przemyśle wydobywczym mają też duże wymagania płacowe — podkreśla Jakub Złamaniec.

Złoty wydział

W tym roku wydział ukończy prawie 70 absolwentów.

— Od kilku lat zwiększamy na niego nabór. W najbliższym roku akademickim przyjmiemy 150 osób na kierunek górnictwo i geologia oraz 150 na inżynierię naftową i gazowniczą. Uczelnia przygotowuje też nową specjalność — mówi Bartosz Dembiński, rzecznik AGH w Krakowie.

Uczelnia zapewnia, że trzyma rękę na pulsie.

— AGH jest jedyną uczelnią w Polsce, kształcącą na kierunku inżynieria naftowa i gazownicza. Jesteśmy więc naturalnym zapleczem kadrowym dla takich spółek jak Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, Lotos czy Orlen. Planujemy systematycznie zwiększać nabór na kierunki związane z poszukiwaniami węglowodorów w złożach niekonwencjonalnych — mówi Bartosz Dembiński.

Naukowcy AGH są w kontakcie z amerykańskimi uczelniami kształcącymi pracowników dla przemysłu wydobywczego specjalizującego się w gazie z łupków.

Słabą stroną obecnej kadry jest brak wystarczającej znajomości języka angielskiego.

— Szczególnie wśród starszych inżynierów. Płynny angielski jest niezbędny. Tu nie ma miejsca na niedomówienia — podkreśla Jakub Złamaniec.

PGNiG broni swoich

To niejedyny problem, z którym zderzą się zagraniczni inwestorzy, szukający kadry w Polsce — przepisy wymagają od pracowników odpowiednio długiego stażu. Doświadczeni ludzie pracują w Petrobalticu i PGNiG. Na początku czerwca Michał Szubski, prezes PGNiG, mówił na łamach "PB", że zagraniczne koncerny sięgną po już zatrudnionych w grupie PGNiG.

— Już tak się dzieje. Naszym pracownikom zatrudnionym na zagranicznych kontraktach konkurencja proponuje wyższe uposażenie. Myślimy, co zrobić, żeby się temu przeciwstawić — mówi Stanisław Rychlicki, przewodniczący rady nadzorczej PGNiG.

Spółka bierze pod uwagę kilka możliwości.

— W grę mogą wchodzić podwyżki pensji lub premie za dobre wyniki. Wszystko zależy od tego, na ile realna będzie groźba utraty kadry. W PGNiG pracownicy mają jednak bardzo dobre warunki pracy i osłony socjalne — podkreśla Stanisław Rychlicki.