Sieć zrzeszająca sklepy pod szyldem Top Market ma obecnie ponad 600 placówek. W tym roku chce się mocno powiększyć
W polskim handlu detalicznym prowincja bije na głowę stolicę. Największe
sieci z rodzimym kapitałem centrale mają w niewielkich miejscowościach —
Dino wywodzi się z wielkopolskiego Krotoszyna, PoloMarket ma siedzibę w
Giebni pod Inowrocławiem, a w podpoznańskich miejscowościach aż roi się
od siedzib handlowych potentatów stworzonych przez Polaków, ale
sprzedanych zagranicznemu kapitałowi.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Sieć zrzeszająca sklepy pod szyldem Top Market ma obecnie ponad 600 placówek. W tym roku chce się mocno powiększyć
W polskim handlu detalicznym prowincja bije na głowę stolicę. Największe
sieci z rodzimym kapitałem centrale mają w niewielkich miejscowościach —
Dino wywodzi się z wielkopolskiego Krotoszyna, PoloMarket ma siedzibę w
Giebni pod Inowrocławiem, a w podpoznańskich miejscowościach aż roi się
od siedzib handlowych potentatów stworzonych przez Polaków, ale
sprzedanych zagranicznemu kapitałowi.
HANDLOWA EWOLUCJA:
Polska Grupa Supermarketów, którą kieruje Michał Sadecki, eksperymentuje z nowymi modelami handlowymi. W tym roku w kilku miastach chce uruchomić sprzedaż przez internet. W planach ma też otwarcie samoobsługowego sklepu bez pracowników.
Fot. Marek Wiśniewski
Wśród polskich sieci, które pierwsze kroki stawiały w Warszawie,
najsilniejszą rynkową pozycję osiągnęła Polska Grupa Supermarketów
(PGS). Zrzesza ona mniejszych przedsiębiorców i ma ponad 40 udziałowców.
— Naszą sieć tworzy obecnie ponad 600 sklepów, których łączne roczne
obroty sięgają 3,5 mld zł. Tylko w styczniu przyłączyliśmy ponad 60
placówek, większość na Podlasiu, które działały wcześniej pod innym
szyldem franczyzowym. Celem na ten rok jest 700 sklepów w sieci — mówi
Michał Sadecki, prezes PGS.
Odróżnienie od dyskontów
PGS powstała w 2002 r. jako Warszawska Grupa Supermarketów. Nazwę
zmieniła w 2007 r., kiedy przekształciła się z sieci lokalnej w
ogólnopolską. Obecnie działa w 12 województwach, głównie pod szyldem Top
Market. W ramach grupy działają jeszcze dwie mniejsze sieci:
delikatesowa Delica i małe sklepy Minuta8.
— Większość sklepów ma powierzchnię 300-400 m kw. To odpowiednia
powierzchnia przede wszystkim dla mniejszych miejscowości i miejskich
sypialni. Wkrótce otworzymy też flagowy sklep o powierzchni ponad 1000 m
kw. w Galerii Kupieckiej w Otwocku. W centrach dużych miast, zwłaszcza w
Warszawie, ze względu na wysokość czynszów bardziej efektywne są
mniejsze sklepy — mówi Michał Sadecki.
PGS jako operator sieci odpowiada za jej marketing i koordynację, a
także za dużą część dostaw, realizowanych z magazynu centralnego w
Warszawie.
— Z magazynu centralnego do sklepów dostarczana jest połowa asortymentu
dostępnego w sklepach sieci. Na polskim rynku trzeba się wyróżnić, aby
nie zginąć, mamy więc w ofercie znacznie więcej produktów niż dyskonty
czy sklepy convenience,z którymi rywalizujemy. To ponad 4 tys. pozycji
asortymentowych — mówi szef PGS.
Od dwóch lat w sklepach sieci dostępne są też produkty pod markami
własnymi. To szeroka paleta produktów spożywczych, sprzedawanych głównie
pod marką O! Dobre Pewne Twoje. Do tego dochodzi odrębna marka własna
alkoholi i najnowsza, obejmująca asortyment bio.
— Produkty bio to rosnąca kategoria. Ich sprzedaż nie jest wysoka, ale
popyt rośnie, ale cechuje je wysoka marżowość — mówi Michał Sadecki.
Kontrola kosztów
Największe ryzyko dla detalistów wiąże się z rosnącymi kosztami pracy.
— Nie mamy problemu z dostosowaniem asortymentu do potrzeb i oczekiwań
klientów. Musimy je jednak odpowiednio wyeksponować i tu istotna jest
praca ludzka. Posiłkujemy się pracownikami z Ukrainy, ale ich
oczekiwania płacowe również rosną. Rynek niemiecki okazuje się dla nich
bardzo atrakcyjny — mówi Michał Sadecki.
Jednym z rozwiązań problemu rosnących kosztów pracy może być inwestycja
w kasy samoobsługowe.
— Inwestujemy w takie kasy od połowy ubiegłego roku, w planach mamy też
uruchomienie sklepu samoobsługowego bez pracowników, w którym będzie
dostępnych 400-600 produktów — mówi Michał Sadecki.
Część sklepów PGS prowadzi już sprzedaż w internecie.
— W tym roku wejdziemy szerzej w e-sprzedaż przy współpracy logistycznej
z jednym ze start-upów. Chcemy prowadzić sprzedaż internetową w
Warszawie, Trójmieście, Krakowie, Lublinie, być może w Płocku. Kluczowa
dla rentowności w tym biznesie jest kontrola kosztów, outsourcing jest
postawą naszej strategii i posiłkujemy się nim przy każdej nadarzającej
się okazji — mówi Michał Sadecki.
OKIEM EKSPERTA
Jest miejsce obok dyskontów
MARIA ANDRZEJ FALIŃSKI, prezes Forum Dialogu Gospodarczego
Ogłaszanie planów dynamicznej ekspansji przez sieci, takie jak Top
Market, a wcześniej PSH Lewiatan, dowodzi kilku rzeczy. Po pierwsze,
model franczyzowy w polskich warunkach jest skuteczny i można się w nim
rozwijać. Po drugie, format marketów osiedlowych, czyli tzw. sklepów
proximity, w obecnych warunkach rynkowych dobrze się sprawdza jako
uzupełnienie dla mocno wyprofilowanej oferty dyskontowej. Takie sklepy
często działają w pobliżu dyskontów, a fakt, że nie tylko przetrwały,
ale też chcą się rozwijać, świadczy o tym, że ich oferta jest
komplementarna, a cenowo też nie odbiegają już, tak jak kiedyś, od
dyskontów.