Pierwszy miliard Open Life

Mariusz GawrychowskiMariusz Gawrychowski
opublikowano: 2012-04-06 00:00

Sprzedaż struktur rośnie coraz szybciej. Jeśli ubezpieczyciel utrzyma tempo, rok po debiucie będzie wiceliderem rynku.

Pierwszy kwartał był rekordowy dla Open Life — życiowego ubezpieczyciela należącego do giełdowych spółek Leszka Czarneckiego: TU Europy i Open Finance. Od początku roku towarzystwo sprzedało polisy za ponad 700 mln zł. To wynik dużo lepszy od ubiegłorocznego, kiedy rynkowy debiutant (sprzedaż ruszyła w sierpniu 2011 r.) wypracował niecałe 630 mln zł przypisu składki.

— Z miesiąca na miesiąc spółka notuje coraz wyższą sprzedaż. O ile w styczniu było to 190 mln zł, to w marcu udało się przekroczyć 300 mln zł — mówi Krzysztof Spyra, prezes Open Finance (pośrednik ma 49 proc. udziałów w Open Life).

W ciągu ośmiu miesięcy od startu ubezpieczyciel zebrał już ponad 1,3 mld zł składek. To — biorąc pod uwagę wyniki innych firm za 2011 r. — lokuje go na dziewiątym miejscu na rynku życiowym. Udało mu się wyprzedzić m.in. działające w Polsce od wielu lat AXA Życie (943 mln zł przypisu) i Generali Życie (891 mln zł). Krzysztof Spyra ocenia, że jeśli marcowa dynamika sprzedaży utrzyma się w kolejnych miesiącach, w pierwszą rocznicę debiutu spółka będzie świętować zajęcie prestiżowej pozycji wicelidera rynku. Uda jej się wyprzedzić Europę Życie, należącą do jej drugiego właściciela. TU Europy nie powinno to jednak martwić, bo od początku roku konsoliduje część wyników Open Life. Rynkowy debiutant jest też rentowny. Od startu wypracował już ponad 9 mln zł zysku netto (według MSR). To oznacza, że zwrócił się koszt zakupu licencji ubezpieczeniowej od brytyjskiego RSA (spółka powstała na podstawie o Link4 Life).

— Możemy powiedzieć, że inwestycja w ciągu roku od startu przyniosła prawie sto procent zwrotu z zainwestowanego kapitału — mówi szef pośrednika. Co kryje się za sukcesem Open Life? Popularne struktury — sprzedaż produktów ze składką jednorazową generuje 80 proc. przypisu. Ubezpieczyciel wstrzelił się w rosnące zapotrzebowanie klientów na instrumenty, które dają szansę na lepszy zarobek niż lokaty bankowe — przy jednoczesnej gwarancji kapitału. Sprzedaż napędza niepewna sytuacja na giełdzie, która odstrasza od innych instrumentów finansowych. Open Life korzysta przy tym z doświadczenia właścicieli. Według portalu Structus. pl, w pierwszej połowie 2011 r. życiowa Europa miała blisko 75 proc. wartego 5 mld zł rynku struktur, a Open Finance wraz z Getin Bankiem i Noble Bankiem byli największymi dystrybutorami tych produktów.

Inni ubezpieczyciele potwierdzają wzrost zainteresowania klientów strukturami. Na przykład w życiowej Warcie sprzedaż polis inwestycyjnych w ubiegłym roku wzrosła o 52 proc., do ponad 1 mld zł.

— Zainteresowanie klientów widać także w tym roku. Wpływ na sprzedaż ma sytuacja na rynkach finansowych, która powoduje, że sporym zainteresowaniem cieszą się produkty dające gwarancję zwrotu kapitału — mówi Paweł Bednarek, wiceprezes TUnŻ Warta.

W następnych miesiącach zwyżki mogą być napędzane przez banki, które szukają produktu, pozwalającego zatrzymać depozyty zgromadzone na lokatach z dzienną kapitalizacją. Ze względu na niechęć ubezpieczycieli do oferowanych polisolokat ich wybór może paść na struktury.

— Produkty, które będą gwarantowały nie tylko 100 proc. kapitału, ale też określoną z góry stopę zwrotu, np. bazującą na prostych indeksach giełdowych, mogą być atrakcyjną alternatywą dla depozytów bankowych — uważa Jacek Koronkiewicz, członek zarządu grupy Aviva.

Krzysztof Spyra nie wyklucza,że w związku z szybkim rozwojem Open Life może jeszcze w tym roku zwrócić się do właścicieli po dodatkowe kapitały. Na przełomie lutego i marca zostały one zwiększone o 30 mln zł. Dla Open Finance może to oznaczać konieczność emisji krótkoterminowego długu ze względu na kumulację wydatków (wypłata dywidendy i płatność za Home Brokera). Takich zmartwień nie powinna mieć TU Europa, która w kasie ma 91 mln zł zysku za ubiegły rok.