Prawo i Sprawiedliwość (PiS) podtrzymuje, że jeśli nie uda mu się zbudować parlamentarnej większości, opowie się za przytspieszonymi wyborami. Jednak, jak powiedział rzecznik PiS, rzadzaca partia zastanawia się, czy nie przełożyc terminu ewentualnych wyborów o 2 tygodnie z planowanego 26 listopada.
„Rozważamy, czy nie lepiej byłoby, gdyby ewentualne wybory parlamentarne odbyły się dwa tygodnie później” – powiedział Bielan, cytowany przez wtorkowe media.
Premier Jarosław Kaczyński powiedział już w weekendowym wywiadzie dla TVP, że szukanie większości może potrwać dłużej niż do 13 października, kiedy kończy się najbliższe posiedzenie Sejmu.
Marszałek Sejmu Marek Jurek zgodził się wcześniej, aby wniosek Platformy Obywatelskiej (PO) o skrócenie kadencji Sejmu rozpatrywać właśnie na najbliższym posiedzeniu izby, 10-13 października. Nowe wybory musiałyby odbyć się w ciągu 45 dni po rozwiązaniu Sejmu.
PiS chce stworzyć większościową koalicję dzięki przede wszystkim porozumieniu z Polskim Stronnictwem Ludowym (PSL). Tymczasem jeden z liderów Ludowców Marek Sawicki powiedział we wtorkowym wywiadzie dla radia RMF FM, że rozmowy obu partii nadal się nie rozpoczęły.