Producenci myślą trzeźwo: na dużym rynku trudno o wzrost. Widzą jednak różowo — branża może się rozwijać razem z piwoszami
Najbliższy weekend, czyli pierwszą tegoroczną majówkę, branża piwna uważa za wielkie otwarcie sezonu. Rynek piwa to około 15 mld zł rocznie i 40 mln hektolitrów — i dużo większy nie będzie.
— Zakładamy, że pod względem wolumenu może urosnąć w tym roku o 0,7 proc. dzięki łagodnej zimie [niskie temperatury są niekorzystne dla konsumpcji — red.] i rozgrywkom piłkarskim w czerwcu. Pod względem wartości będzie stabilny — uważa Andrew Highcock, prezes Kompanii Piwowarskiej (KP). Nieco większym optymistą jest Tomasz Bławat, prezes Carlsberg Polska (CP). Mówi o 1-2-procentowej dynamice pod względem wolumenu i 0-1-procentowej pod względem wartości.
— Słabszy wzrost wartości oczywiście nie jest dobry dla branży, choć stabilizacja rynku przy tak wysokiej konsumpcji jest dużym sukcesem — dodaje Tomasz Bławat.
Pod względem produkcji jesteśmy na trzecim miejscu w UE. Wyprzedzają nas Niemcy i Wielka Brytania. Pod względem konsumpcji na osobę plasujemy się tuż za podium, zajętym przez Czechów, Niemców i Austriaków. Dużemu trudno rosnąć, ale Andrew Highcock widzi co najmniej trzy szanse rozwoju.
— W większych miastach Polacy coraz częściej jedzą poza domem, więc skupiamy się na podawaniu piwa jako dodatku do posiłku. Piwne specjalności są odpowiedzią na potrzebę doświadczania czegoś ciekawego. Z mniejszych miejscowości znikają puby, więc musimy przyciągnąć więcej konsumentów do sklepów — mówi prezes KP.
Magdalena Brzezińska, kierownik działu korporacyjnego w Grupie Żywiec (GŻ), podkreśla rolę specjalności.
— W ubiegłym roku ten segment wzrósł o ponad 15 proc. Możemy się również spodziewać dalszego wzrostu zainteresowania piwami nisko- i bezalkoholowymi, które urosły w 2015 r. o 11 proc. — twierdzi Magdalena Brzezińska.
Nie tylko ciekawostka
Kierownik działu korporacyjnego w GŻ mówi też o szerszym wyborze „stylów piwnych”. Choć sklepowa półka z piwem wydaje się już bardzo szeroka, Tomasz Bławat uważa, że miejsca na nowości jest jeszcze sporo. KP, GŻ i CP, które odpowiadają łącznie za ponad 80 proc. krajowej sprzedaży, poszerzą w tym roku portfele w sumie o około 20 produktów.
— Porównanie różnorodności piwa i wina dowodzi, że wciąż mamy sporo do nadrobienia. Na ten rok zaplanowaliśmy prawie dziesięć nowości. One wciąż przyciągają konsumentów i mogą zrobić ruch w swoich kategoriach — uważa szef CP. — Największe wyzwanie to przekonać konsumenta, by powtórzył zakup, zamiastpotraktować produkt jako ciekawostkę, której się tylko próbuje — dodaje Andrew Highcock.
Nasi i lokalni
Wiele kategorii przemysłu rolno-spożywczego po napotkaniu na barierę wzrostu w kraju zaczęło szerzej rozwijać eksport. W przypadku piwa wciąż jest niewielki, choć rośnie. W zeszłym roku sprzedaliśmy go za granicę za 172 mln EUR, o 19 proc. więcej niż rok wcześniej (wolumen urósł w tym czasie o 15 proc.), jak podaje Agencja Rynku Rolnego.
— Polska ma spory potencjał eksportowy, jeśli chodzi o piwo. Może to być zarówno produkcja na zlecenie zza granicy, np. w ramach grupy piwnej, lub eksport ciekawych polskich marek. Obserwujemy, że na świecie wzrasta popularność piw lokalnych i np. w USA sprzedawane jest lokalne piwo z Nowej Zelandii. To też szansa dla Polski i warzonych tu piw — mówi szef CP. Prezes KP zwraca uwagę na rosnący popyt z Wielkiej Brytanii, Kanady, Niemiec i Holandii.
— Dzięki Polonii po nasze piwo zaczęli sięgać również inni mieszkańcy tych krajów — twierdzi Andrew Highcock.