Stało się już tradycją, że sesja pytań po prezentacji wyników banków za II kwartał zaczyna się od tematu wpływu wyroku TSUE w sprawie kredytów indeksowanych na sytuację spółki. Nie inaczej było w PKO BP. Bank wyprzedzająco opisał problem dość szczegółowo w raporcie kwartalnym i pytania o franki przyjął z lekką irytacją. Po pierwsze dlatego, że w jego przypadku skala problemu jest niewielka, bo kredytów indeksowanych, o których trybunał będzie rozstrzygać, nie posiada, a denominowanych ma stosunkowo niedużo. Po drugie, co zarząd między wierszami próbował przemycić dziennikarzom obecnym na konferencji, im więcej o TSUE się mówi, tym więcej klientów zgłasza się do prawników, a to kancelarie są prawdziwymi beneficjentami sytuacji.

PKO BP, jak czytamy w raporcie, dostał 1160 pozwów od frankowiczów, w tym dwa to pozwy zbiorowe. Klienci żądają unieważnienia całej lub części umowy lub rozmaitych rekompensat. Łączna wartość spornych spraw to 265 mln zł. Bank przekonuje, że żadna z jego klauzul nie została wpisana na listę klauzul niedozwolonych i większość spraw wygrywa. Generalnie uważa, że wyrok TSUE będzie mieć niewielki wpływ na działanie PKO BP.
Rekordowy kwartał
Zamiast o frankach bank zdecydowanie bardziej woli rozmawiać o wyniku za II kwartał, który był rekordowy — zysk netto wyniósł 1,2 mld zł. — Wynik za trzeci i czwarty kwartał, choć tu pojawiają się elementy sezonowości, powinny być podobne jak w drugim — mówi Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP. Podkreśla, że dobry rezultat w drugim to efekt poprawy wyniku z podstawowej działalności o trwałym charakterze. Wskazuje na rosnące przychody odsetkowe będące pochodną dużych wolumenów sprzedażowych i w segmencie klienta detalicznego i firmowego. Rafał Kozłowski, wiceprezes i dyrektor finansowy banku, podkreśla bardzo dobrą sprzedaż kredytów konsumpcyjnych. W II kwartale PKO BP osiągnął 19-procentowy udział w nowej sprzedaży na rynku consumer finance.
— Jesteśmy blisko naturalnego dla banku poziomu udziałów w rynku, czyli w granicach 20 proc. Obecnie udział banku wynosi 16 proc. Bardzo dobra sprzedaż w II kwartale przybliża nas do celu — mówi Robert Kozłowski.
Wart odnotowania jest fakt, że 10 proc. sprzedaży kredytów gotówkowych bank realizuje poprzez aplikację IKO. Dobre wyniki w III kwartale to również zasługa niskich kosztów ryzyka, które spadły do poziomu 55 punktów bazowych. Piotr Mazur, odpowiedzialny za mitygowanie ryzyka w banku, pytany, czy w którymś sektorze gospodarki zauważa ryzyko kredytowe, odpowiada, że od stycznia obserwuje spadek przychodów w transporcie samochodowym.
— Branża jest barometrem sytuacji w gospodarce i to, co się w niej dzieje, może przełożyć się na inne sektory. Być może jest to tymczasowe pogorszenie związane z regulacjami w UE i spadkiem zamówień w sektorze motoryzacyjnym w Niemczech. Będziemy obserwować sytuację. Na razie nie zauważamy wpływu spadku przychodów na jakość portfela — mówi Piotr Mazur.
Przekroczone cele
Koszty ryzyka na poziomie 55 punktów bazowych są już poniżej celu zapisanego w strategii banku na lata 2016-20 (85-75 pkt baz.). To samo dotyczy wskaźnika koszty/dochody. Zarząd chciał, żeby był mniejszy niż 45 proc., a po drugim kwartale spadł do 43 proc. W górę poszedł za to wskaźnik zwrotu z kapitału do 10,7 proc. (celem strategicznym jest ponad 10 proc.), a Rafał Kozłowski mówi, że na koniec roku może dojść do 11 proc. W związku z przekroczeniem strategicznych kamieni milowych zarząd zdecydował się zrewitalizować dokument i wyznaczyć nowe cele.
— Ogłosimy je w listopadzie, być może 5 listopada przy okazji prezentacji wyników za trzeci kwartał, na pewno nie wcześniej — zapowiada Zbigniew Jagiełło.
OKIEM ANALITYKA
Franki dołują kurs PKO BP
KAMIL STOLARSKI, analityk DM Santander
Zgadzam się z tym, co bank napisał w prezentacji, że wyniki wydają się powtarzalne. To był dobry kwartał dla banku, cieszy strona przychodowa, dobra kontrola kosztów ryzyka. W przeciwieństwie do tego, co widzimy na rynku, te koszty spadają. Silnikiem napędzającym wyniki są przychody odsetkowe, które w I półroczu wzrosły o 500 mln zł. Jest to pochodna marży wyższej o 3 pkt baz. i rosnącego wolumenu kredytów, których przybyło 6 proc. Po I półroczu wydaje się, że konsensu dla PKO BP — 4,267 mld zł zysku za 2019 r. — jest zbyt niski. Właściwy poziom to jak sądzę 4,4 mld zł. To samo dotyczy prognoz na przyszły rok — konsensu 4,485 mld zł wydaje się mało ambitnym założeniem. Zagrożeniem dla wyników są franki. Na pewno inwestorzy nie bagatelizują związanego z nimi ryzyka, co widać po kursie. Ekspozycja na kredyty walutowe powstrzymuje ich przed mocniejszym zaangażowaniem się w akcje banku. Kiedyś PKO BP był wyceniany 15 razy zysk, a teraz 10. Kurs jest płaski przez ostatnie dwa lata, mimo że zysk skoczył z 3,2 mld zł do 4,2 mld zł. Spółka robi zatem 40 proc. zysku więcej, a cena pozostaje praktycznie bez zmian. To efekt franka, ale też, niestety, generalnie podejścia inwestorów do spółek z warszawskiej giełdy.