PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) już dawno ogłosiły przetargi na wiele inwestycji z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), ale z powodu jego zamrożenia nie podpisywały umów z wykonawcami. Sytuacja zmieniła się po niedawnym uzgodnieniu przez Ministerstwo Infrastruktury i Polski Fundusz Rozwoju (PFR) zasad prefinansowania kontraktów.
- Mamy opracowany harmonogram realizacji inwestycji z Krajowego Planu Odbudowy i podpisane umowy z Centrum Unijnych Projektów Transportowych (CUPT). Zakładamy, że do końca roku ogłosimy przetargi o wartości 11 mld zł, czyli tyle ile w sumie przewidziano w KPO na nasze inwestycje – mówi Ireneusz Merchel, prezes PKP PLK.
Pierwsza umowa na modernizację odcinków linii 104 Chabówka - Rabka Zaryte i Klęczany - Nowy Sącz zostanie podpisana jeszcze w tym tygodniu. Do końca roku ma być zawarte ponad 10 kontraktów, na roboty warte ok. 4 mld zł.
Rocznie będą realizowane kontrakty za 15 mld zł
Równocześnie Ministerstwo Infrastruktury prowadzi konsultacje dotyczące Krajowego Programu Kolejowego, w którym zawarte są inwestycje mające otrzymać finansowanie z budżetu państwa oraz innych niż KPO programów unijnych (np. CEF czy FEnIKS). Ireneusz Merchel zakłada, że potrwają dwa miesiące. Kolejnym etapem będzie zawieranie z CUPT umów o dofinansowanie. Równolegle PLK będą ogłaszać i rozstrzygać przetargi na inwestycje z KPK. Dzięki temu, jak prognozuje Ireneusz Merchel, od 2024 r. będą rocznie realizowane kontrakty inwestycyjne o wartości 13-15 mld zł.
Podczas zorganizowanego przez PKP PLK kongresu kolejowego Adrian Furgalski, przewodniczący Railway Business Forum, powiedział, że dla wykonawców kluczowa jest nie tylko wartość realizowanych robót, ale ich precyzyjny plan zamówień. Podobne opinie w kuluarach przedstawiali także inni eksperci oraz menedżerowie firm wykonawczych. Podkreślali, że od wielu miesięcy nie mogą doczekać się podpisania umów. Obawiają się też, że zawarcie wielu kontraktów w krótkim okresie podniesie ceny i utrudni dostęp do materiałów, a wraz ze zwiększeniem frontu robót mogą pojawić się problemy z dowozem kruszywa na budowy. Tym bardziej, że równocześnie trzeba też będzie koleją dowozić zboże z Ukrainy do bałtyckich portów. Ireneusz Merchel zapewnia, że wzmożony ruch towarowy nie spowoduje paraliżu na sieci. Twierdzi, że kolej poradziła sobie niedawno z wywozem węgla z portów, więc i z innymi towarami może sobie poradzić.

Państwowe spółki chcą zdobyć 10-15 proc. rynku
PLK nie prognozują zakłóceń transportowych oraz inwestycyjnych, ale na wszelki wypadek rozbudowują własny potencjał wykonawczy.
- Nie zamierzamy zdominować rynku. Naszym celem jest posiadanie potencjału dającego 10-15 proc. udziału w rynku. Jest potrzebny np. na wypadek zerwania umowy z jakimś wykonawcą – dodaje Ireneusz Merchel.
Mając własny potencjał PKP PLK mogą uniknąć przerw w realizacji kontraktów w razie wyrzucenia albo zejścia jakiegoś wykonawcy z placu budowy. Przejęły spółkę giełdową Trakcja oraz rozwijają własne spółki, inwestując m.in. w sprzęt do budowy i modernizacji linii kolejowych oraz utrzymania infrastruktury kolejowej, w tym sieci trakcyjnej. Inwestycje w segment trakcyjny były dotychczas w branży postrzegane jako budowanie przez PLK struktury alternatywnej do PKP Energetyki, która przez wiele lat należała do amerykańskiego funduszu CVC. Niedawno jednak spółka została kupiona przez PGE i zmieniła nazwę na PGE Energetyka. Wówczas branżowi eksperci zaczęli prognozować, że część związaną z utrzymaniem sieci trakcyjnej mogą od PGE odkupić PKP PLK.
- PGE dopiero od miesiąca jest właścicielem PGE Energetyki. Po przejęciu tej spółki przez podmiot z udziałem skarbu państwa, jakim jest grupa PGE, mamy w pełni zabezpieczoną dostępność usług. O dalszych losach PGE Energetyki zdecyduje obecny właściciel, który prowadzi analizy. Po ich zakończeniu planujemy prowadzić rozmowy na temat funkcjonowania części utrzymaniowej lub ewentualnego przejęcia. Obecnie mamy z PGE Energetyką podpisaną umowę na utrzymanie sieci trakcyjnej do końca 2024 r., jest więc jeszcze sporo czasu na ustalenie warunków dalszej współpracy – mówi Ireneusz Merchel.