Spółka odbija od dna, a rynek plotkuje o inwestorze. Oficjalnie jednak nikt nic nie wie.
Ostatnie kilka dni minęły pod znakiem dużych obrotów akcjami Dolnośląskich Surowców Skalnych (DSS). Wczoraj właściciela zmieniły papiery o wartości ponad 2 mln zł, co podniosło kurs o 8 proc. Od dołka sprzed dwóch tygodni wycena zwiększyła się już o prawie 40 proc. Właśnie wtedy poinformowała o kredycie udzielonym przez Bog a Krysl, jej partnera na budowie autostrady A2 o wartości 45 mln zł. Jednocześnie DSS dostał 30 mln zł dodatkowego kredytu płynnościowego od Kredyt Banku. To wszystko ma pomóc w utrzymaniu płynności i przyspieszyć budowlane prace spółki.
— W tej chwili najważniejszy kłopot spółki to rozwiązanie problemów na autostradzie. Mamy pewien pomysł na dalszy rozwój spółki, który dyskutowany był jeszcze z prezesem Łuczakiem. Nadal jednak aktualny. Teraz spółce potrzeba stabilizacji — mówi Paweł Narkiewicz, udziałowiec (5,6 proc. akcji) i członek rady nadzorczej DSS.
Wytłumaczeniem zwyżek mogą też być pojawiające się pogłoski, że Danuta Łuczak chce odsprzedać akcje rodziny (50 proc.). Na rynku mówi się, że wejściem do spółki może być zainteresowany m.in. Roman Karkosik. To, że chce inwestować w surowce, nie jest tajemnicą. Na celowniku ma Indonezję, ale podobno do preferowanych kierunków dołączył też Mongolię. Problem w tym, że tamtejsze władze wstrzymały wydawanie koncesji na wydobycie. A DSS spółkę poszukiwawczą w Mongolii już ma. Apetyt na więcej akcji miał mieć też Paweł Narkiewicz. Nie potwierdza jednak tych informacji.
— Wdowa po prezesie Łuczaku deklarowała, że nie zamierza sprzedawać akcji — mówi inwestor.