Po co Polakom szybki internet

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2015-11-08 22:00

Miliardy z budżetów telekomów, państwa i Unii Europejskiej pójdą na infrastrukturę internetową. Czy będziemy potrafili ją dobrze wykorzystać?

W październiku po wielomiesięcznej licytacji zakończyła się aukcja częstotliwości LTE, za dostęp do których firmy telekomunikacyjne mają wpłacić do budżetu państwa ponad 9 mld zł. Dzięki tym częstotliwościom — zwłaszcza za sprawą zwolnionego przez telewizję analogową pasma 800 MHz — będą mogły dostarczać w całym kraju szybki internet mobilny.

Uczestnicy debaty
Grzegorz Kawecki

To pomoże Polsce w realizacji celów unijnej Agendy Cyfrowej, zgodnie z którą do 2020 r. każdy obywatel powinien mieć dostęp do internetu o przepustowości co najmniej 30 MB/s, a połowa gospodarstw domowych w kraju powinna korzystać z łącz szybszych niż 100 MB/s. Jednocześnie Polska jest obecnie w unijnym ogonie, jeśli chodzi o stopień rozwoju infrastruktury internetowej i jej wykorzystania.

Według statystyk, niemal jedna trzecia Polaków pozbawiona jest możliwości korzystania z internetu, a zgodnie z publikowanym przez Komisję Europejską indeksem DESI 2015 pozostajemy na 23. miejscu we wspólnocie pod względem społeczno-gospodarczej cyfryzacji. O tym, czy w Polsce uda się stworzyć infrastrukturę pozwalającą na powszechny dostęp do szybkiego internetu i, co ważniejsze, czy uda się ją wykorzystać do przyspieszenia rozwoju gospodarczego kraju, dyskutowali eksperci zaproszeni na zorganizowaną przez „Puls Biznesu” i Krajową Izbę Gospodarki Cyfrowej DigiCom debatę „LTE — co dalej?”.

— Po zakończeniu aukcji operatorzy telekomunikacyjni poniosą olbrzymie nakłady, ale te nakłady muszą czemuś służyć. Pieniądze są, świadomość nowych technologii wśród obywateli teoretycznie jest zbudowana, ale istnieje ryzyko, że infrastruktura nie zostanie w pełni wykorzystana — mówił Jacek Czech, prezes Krajowej Izby Gospodarki Cyfrowej DigiCom.

Mądrze wydawać

Arkadiusz Pączka, zastępca dyrektora generalnego Pracodawców RP, gdzie jest m.in. dyrektorem departamentu funduszy europejskich, podkreślał, że unijny indeks DESI — w którym Polska wypada bardzo słabo — można rozpatrywać na kilku płaszczyznach.

— Można na to patrzeć na poziomie technicznym, pod kątem rozwoju e-administracji czy poziomu e-wykluczenia. Nie chodzi jednak o to, by poprawiać pozycję w jakichś rankingach i odtrąbić sukces — to, czy będziemy na miejscu 17. czy 23., nie ma tak naprawdę większego znaczenia — mówił Arkadiusz Pączka.

W najbliższych latach, w ramach finansowanego przez Unię Europejską Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa będziemy mieli do wydania ponad 10 mld zł na cyfryzację.

— Po zakończeniu aukcji LTE jest czas na budowę infrastruktury — to wielkie wyzwanie dla operatorów, którzy ponieśli duże koszty. Teraz trzeba wykorzystywać fundusze, z czym w branży telekomunikacyjnej nie było dotychczas źle, przynajmniej na tle np. kolei — mówił Arkadiusz Pączka.

Przygotować się do rewolucji

Zgadzał się z nim Krzysztof Blusz, współtwórca i prezes demosEUROPA — Centrum Strategii Europejskiej. — Rozwija się LTE, rozwijają się kablówki, pojawiła się technologia FTTH [światłowód do domu — red.]. Państwo nie jest od tego, by wybierać zwycięzców i decydować, która technologia będzie dominować na rynku.

Państwo powinno tworzyć warunki i inwestycyjne zachęty, by podmioty rynkowe uczestniczyły w tworzeniu całego koszyka możliwości, z których konsumenci wybiorą te, które będą dla nich najlepsze — mówił Krzysztof Blusz. Podkreślał, że rozstrzygnięcie po wielu miesiącach aukcji LTE należy uznawać za krok w bardzo dobrą stronę.

— LTE jest jedną z technologii dających nam szansę na realizację celów agendy cyfrowej. Jednak infrastruktura — w której jesteśmy w połowie drogi do unijnego celu na rok 2020 — to warunek konieczny, ale niewystarczający do rozwoju społeczno-gospodarczej cyfryzacji. To, co szwankuje, to m.in. implementacja technologii cyfrowych w przedsiębiorstwach. Raczkuje np. wykorzystanie technologii chmurowych — mówił Krzysztof Blusz. Podkreślał, że dostęp do internetu i cyfryzacja to przełom na miarę maszyny parowej, wywołujący rewolucję we wszystkich sektorach gospodarki.

— Nie chodzi o to, że sama branża telekomunikacyjna dzięki nowej infrastrukturze, częstotliwościom czy światłowodom dostarczy nowej wartości. To ma wywołać przemiany we wszystkich branżach — z ekonomicznego punktu widzenia ścigamy się o to, by nie być jako kraj wykluczony cywilizacyjnie, bo technologie oparte na informacjach i przepływie danych przejmują większość gospodarki. Infrastruktura jest wstępem do tego, byśmy mogli w ogóle uczestniczyć w tym wyścigu, w tej wielkiej zmianie cywilizacyjnej — stwierdził Krzysztof Blusz.

Wykorzystać dostęp

Justyna Jasiewicz z Uniwersytetu Warszawskiego i Centrum Cyfrowego Projekt Polska zwracała uwagę na to, że przy dyskusjach dotyczących internetu nie należy koncentrować się wyłącznie na infrastrukturze.

— Bez bazy infrastrukturalnej nie pojedziemy dalej, ale kabel czy częstotliwość to nie wszystko. W mojej pracy zajmujemy się użytkownikami nowych technologii. Korzystanie z nich to najczęściej nie jest kwestia tego, czy mają dostęp do światłowodu czy czegoś innego, to nie jest kwestia „twardych barier” infrastrukturalnych. Ważniejsze są bariery miękkie, które są w głowach, czyli deklarowany przez wykluczonych cyfrowo brak potrzeb i brak umiejętności — mówiła Justyna Jasiewicz. Według badań, Polacy po pięćdziesiątce coraz częściej mają dostęp do sieci, ale nie korzystają z niej.

— Najpierw musimy chcieć — a żeby chcieć, trzeba widzieć korzyści, czyli wiedzieć, że dzięki internetowi różne rzeczy można robić szybciej, łatwiej czy taniej. Gdy będzie taka motywacja, infrastruktura zostanie wykorzystana. Wpuszczenie miliardów w cyfryzację nic nie zmieni dla 12 mln wykluczonych, jeśli nie będą prowadzone rozsądne działania, związane z aktywizacją cyfrową — oceniała Justyna Jasiewicz.

Uaktywnić przedsiębiorców

E-wykluczenie to nie tylko problem emerytów z małych miejscowości. To też ogromny problem wśród przedsiębiorców. — Korporacje uciekają do przodu i wykorzystują najnowsze technologie w rodzaju big data, ale małe i średnie przedsiębiorstwa, które są fundamentem gospodarki, nadal mają problemy z wykorzystaniem kanału cyfrowego do rozwoju biznesu czy zdobywania klientów. Nasze badania pokazują, że w segmencie MŚP są dwie strategie wśród firm, które nie korzystają z internetu. Nazwaliśmy je strategią „spalonej ziemi” i „niezaoranej ziemi” — mówiła Justyna Jasiewicz. Pierwsza dotyczyła tych przedsiębiorców, którzy sparzyli się na korzystaniu z technologii cyfrowych. Druga — tych, co nawet nie zaczęli.

— Jak coś za dużo kosztuje czy raz nie zadziała, np. e-fakturowanie, to po takich negatywnych doświadczeniach skłonność do korzystania z internetu spada. Druga grupa nawet nie bardzo wie, do czego miałaby wykorzystywać technologie cyfrowe. Wśród takich przedsiębiorców trzeba interweniować, bo pokutuje to, że kompetencje cyfrowe funkcjonowały długo obok innych umiejętności: było tak, że prowadziło się biznes, miało prywatne życie i, ewentualnie, korzystało z „nowych technologii” — już nie takich nowych — bez związku z całą resztą, tymczasem one przenikają już wszystkie sfery życia — mówiła Justyna Jasiewicz.

Poprawić e-administrację

Jedną z dróg do wykorzystania infrastruktury internetowej i w konsekwencji do przyspieszenia rozwoju gospodarki cyfrowej jest, według Jacka Czecha, zintegrowany rozwój e-administracji.

— Obywatel musi zacząć to traktować jako zwykłą, powszechną usługę. Oficjalne statystyki, zgodnie z którymi ponad 90 proc. przedsiębiorców korzysta z e-administracji, mnie nie przekonują, bo w rzeczywistości sprowadza się to do księgowej, załatwiającej w ten sposób podatki. Pytanie, czy nadal poszczególne resorty powinny odpowiadać za swoją e-administrację, czy powinien pojawić się „narodowy admin” — mówił Jacek Czech. Arkadiusz Pączka podkreślał, że polska administracja jest nadal papierowa.

— To jest wielki problem. Być może powołanie wspólnego ośrodka, który miałby systemowe podejście do budowy usług e-administracyjnych, przyniosłoby korzyści dla obywateli. Ja w tym momencie jestem zwolennikiem centralizacji — mówił Arkadiusz Pączka.

Pobudzić innowacje

Lepsza infrastruktura i rozwój technologii cyfrowych powinny, przynajmniej w teorii, przyczynić się też do wzrostu innowacyjności polskiej gospodarki.

— Polski problem polega na tym, że musimy znaleźć sposób na bycie bardziej wydajnymi, bo wyczerpujemy możliwości konkurowania ceną i niższymi kosztami pracy. Musimy wykorzystać do maksimum przewagi oparte na technologiach. Trzeba jak najszerzej implementować technologie i kłaść nacisk na kształcenie. Małe i średnie przedsiębiorstwa muszą uczestniczyć w ekosystemach, tworzonych przez koncerny, które mają siłę, pieniądze i wiedzę, podczas gdy mali mogą mieć pomysły. Tu jest wielkie pole do popisu wraz z rozwojem internetu rzeczy — mówił Krzysztof Blusz.

Przełom może również przynieść rozwój e-medycyny, która nie może funkcjonować bez szybkiego, powszechnego dostępu do internetu, choćby takiego jak LTE. — Koncepcje ochrony zdrowia szybko ewoluują. Rozwój technologiczny uruchamia zupełnie nowe możliwości diagnostyczne, daje też olbrzymie możliwości profilaktyczne — to są często zjawiska, dla których brakuje nam jeszcze słów, by je opisać. Postęp zachodzi bardzo szybko, to wszystko musi być wprowadzane na fundamencie szybkiej infrastruktury internetowej — mówił Krzysztof Blusz. [FOT. GK] © Ⓟ