Po pożyczkę do Koreańczyka

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2014-06-30 00:00

Azjatycki potentat Apro Financial Group chce kupić w Polsce gotowy biznes, utworzyć joint venture lub zacząć od zera

Wiosną przylecieli do Polski: członek zarządu oraz dyrektorzy generalny i handlowy Apro Financial Group. Nazwa firmy nad Wisłą nikomu nic nie mówi. Nawet jeśli wpiszemy ją w Google’a, wyszukiwarka pokaże nader skromne dossier. Dopiero po dłuższych poszukiwaniach można znaleźć informację, że Apro prowadzi działalność pod marką Rush’n Cash i jest potentatem na rynku pożyczek pozabankowych w Korei (matecznik), w Japonii i innych krajach Dalekiego Wschodu. Aktywa firmy na koniec 2013 r. wynosiły 1,4 mld USD, czyli były większe niż obroty wszystkich firm pożyczkowych w Polsce, szacowane na 3 mld zł. Koreańczycy przylecieli do Polski na spotkania z największymi przedstawicielami branży pożyczkowej.

— Powiedzieli, że szukają firmy do przejęcia. Oferują też spółkę joint venture, a jeśli im się nie uda, stworzą start-up — mówi uczestnik jednego z takich spotkań.

Koreańskie podobieństwa

Widać było, że Koreańczycy o rynku mają dość ogólne pojęcie, na dodatek towarzyszył im tłumacz z umiarkowaną znajomością języka polskiego. Jednak to, co wyglądało na amatorską eskapadę, należy traktować jak najbardziej poważnie. Tydzień temu Koreańczycy zarejestrowali w Warszawie Apro Financial Poland o kapitale zakładowym 200 tys. zł. Sporo jak na spółkę z o.o. Firma na razie nie ma siedziby, tylko adres w wirtualnym biurze. Wylatując z Polski, Koreańczycy zapowiedzieli, że wrócą tu w lipcu. Dla gości z Korei Polska musiała być nie mniejszą egzotyką niż Apro dla Polaków. Podobno żartowali, że w samolocie dowiedzieli się, że stolicą jest Warszawa. Wiedzieli natomiast coś znacznie ważniejszego — że jest to rynek z prawie 40-milionową populacją, niewiele mniejszą niż Korei Południowej, której spora część obywateli ma problem z uzyskaniem kredytu bankowego.

— To dobrze, że koreański biznes zaczyna wreszcie interesować się również rynkiem finansowym. Od lat działają u nas LG, Samsung, natomiast do tej pory nie udało nam się przyciągnąć żadnego znaczącego inwestora finansowego. Wydawało się, że szerszą działalność rozwiną banki chińskie, ale nie przejawiają większej aktywności. Tymczasem Daleki Wschód eksploduje od nadpłynności, a Europa wciąż nie otrząsnęła się do końca z credit crunchu po wybuchu kryzysu — mówi Loukas Notopoulos, prezes Vivus Finance.

Dokręcanie śruby

Biznes pożyczkowy w Korei to potężny przemysł z 10 tys. licencjonowanych firm. Działalność jest regulowana, a na pożyczki obowiązuje górny limit oprocentowania, wynoszący od niedawna 35 proc. Model sprzedaży w dużej mierze opiera się na agresywnej reklamie. 10 największych firm z branży w 2012 r. miesięcznie wydawało na reklamę w telewizji, internecie, kinach i autobusach 46 mln USD, podczas gdy nakłady czterech największych banków wyniosły 35 mln USD. Rush’n Cash sprzedaje połowę pożyczek dzięki reklamie. Klienci dzwonią na call center, wybierając numer podany w ogłoszeniu.

— Przedstawiciele Apro pytali, jakie są przeciętne wydatki reklamowe polskiej firmy pożyczkowej. Na odpowiedź, że kilkanaście milionów złotych, zapytali, czy miesięcznie. A to są nakłady roczne — opowiada jeden z naszych rozmówców.

W Korei regulator przygotowuje przepisy ograniczające swobodę reklamowania pożyczek. Zakazane mają być reklamy na autobusach i metrze oraz emisje między programami dla dzieci i młodzieży. W Polsce nie ma takich obostrzeń, prawdopodobnie pojawią się natomiast regulacje ograniczające wysokość łącznych kosztów pożyczki. Rządowe propozycje w tej sprawie są już w Sejmie.

Bat na wysoki procent
Regulatorzy w wielu krajach ściągają cugle firmom pożyczającym na wysoki procent. W Wielkiej Brytanii, gdzie branża licząca 50 tys. podmiotów cieszyła się do tej pory nieskrępowaną wolnością, od lipca pożyczkobiorcy będą mogli tylko dwukrotnie rolować pożyczkę, co ma ich uchronić przed wpadnięciem w spiralę zadłużenia. Od nowego roku regulator zapowiada wprowadzenie również limitu na koszty pożyczki. Szacuje się, że efektem zmian będzie wypadnięcie z rynku co czwartej firmy. Konsekwencje zaostrzenia regulacji mocno odczuła Dollar Financial Group, która w Polsce jest właścicielem m.in. spółki pożyczkowej Optima z Trójmiasta. Amerykański inwestor, czerpiący gros przychodów z rynku brytyjskiego, obniżył prognozę zysków z 200 mln do 156 mln USD. W kwietniu akcjonariusze zdecydowali się sprzedać spółkę prywatnemu funduszowi.