Po wyborach inwestorzy utrzymali nerwy na wodzy

Stanisław BorawskiStanisław Borawski
opublikowano: 2025-06-02 17:02

Zwycięstwo Karola Nawrockiego wywołało niewielką przecenę złotego i zaledwie chwilową panikę na GPW. Słabością raził sektor bankowy, co można wiązać ze spodziewanymi zmianami w polityce fiskalnej rządu.

Przeczytaj i dowiedz się:

  • jak na wyniki wyborów zareagowały polskie akcje, waluty i obligacje,
  • czy hossa na GPW może zostać zatrzymana,
  • który sektor giełdowy znalazł się pod ostrzałem,
  • czego najbardziej obawiają się eksperci.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Kiedy w poniedziałek o godz. 9 rozpoczynał się handel na GPW, wynik wyborczy był już jasny. WIG20 zareagował na triumf Karola Nawrockiego i porażkę kandydata PO spadkiem o niemal 3 proc. Wystarczyła jednak godzina, by straty zniwelowane zostały do 1 proc., a sWIG80, indeks małych spółek, wyszedł nad kreskę.

- Początkowo reakcja była negatywna, ale większość strat została odrobiona. W mojej ocenie wyniki wyborów prezydenckich nie były jedynym czynnikiem, który wpłynął na giełdowe notowania. Po pierwsze WIG20 spadał już przed weekendem, co świadczy o dyskontowaniu zwycięstwa Karola Nawrockiego. Po drugie nieco słabsze nastroje można było wyczuć na rynkach zagranicznych po tym, jak w weekend wzrosło napięcie w relacjach handlowych USA-Chiny. Po trzecie część spadku notowań akcji z sektora bankowego można wytłumaczyć zapowiedzią fuzji PZU z Pekao, co ogłoszono tuż przed sesją – mówi Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Daniel Kostecki, analityk rynków finansowych w CMC Markets Polska, uważa, że reakcja inwestorów zagranicznych, którzy mają największy udział w obrotach na GPW (około 70 proc.), była stonowana.

- Zwycięstwo Karola Nawrockiego w pewnym stopniu może wpłynąć na zachowanie inwestorów zagranicznych. Tak jak po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych w 2023 r. reakcja była optymistyczna, tak teraz najważniejsze indeksy zaczęły od spadku, choć częściowo straty udało się odrobić. Na rynku walutowym i długu reakcja była raczej spokojna – mówi Daniel Kostecki.

W najgorszym momencie dnia kurs EUR/PLN doszedł do 4,2753 zł, ale bliżej końca dnia spadł do około 4,2550 zł. W przedwyborczy piątek było to niespełna 4,25 zł. Rentownosć 10-letnich obligacji skarbu państwa zachowywała się podobnie - na początku sesji wzrosła do nawet 5,50 proc., ale poźniej obiżyła się do około 5,43 proc. Było to o 0,04 pkt proc. więcej niż w piątek.

Będzie pod górkę

Zmiany notowań polskich akcji, obligacji i waluty nie były tak dynamiczne jak w październiku 2023 r., kiedy jasne stało się, że po ośmiu latach dojdzie do zmiany ekipy rządzącej. Wówczas na pierwszej powyborczej sesji WIG20 wzrósł o ponad 5 proc. przy obrotach wynoszących ponad 3 mld zł. Teraz obroty było o około jedną czwartą niższe, a flagowy indeks przed końcem sesji spadał zaledwie 0,5 proc.

Hubert Kmiecik, dyrektor inwestycyjny Amundi TFI, nie ma jednak wątpliwości, że kontynuacja dobrej passy polskiej giełdy będzie trudna.

- Rynki nie mają poglądów politycznych – inwestorzy bardziej patrzą na konsekwencje politycznych wyborów. Wygrana Karola Nawrockiego oznacza kontynuację impasu ustawowego, więc inwestorzy będą się zastanawiać, jakie będą skutki dla gospodarki czy spółek z udziałem skarbu państwa. Pozytywny sentyment wokół Polski, który widzimy od początku roku, raczej się skończył – mówi Hubert Kmiecik.

WIG20 w tym roku należał do najlepszych indeksów giełdowych na świecie. W ujęciu dolarowym, a więc takim, jakie mają inwestorzy zagraniczni, indeks urósł o prawie 40 proc.

Wygrana Karola Nawrockiego oznacza kontynuację impasu ustawowego, więc inwestorzy będą się zastanawiać, jakie będą skutki dla gospodarki czy spółek z udziałem skarbu państwa. Pozytywny sentyment wokół Polski, który widzimy od początku roku, raczej się skończył.

Hubert Kmiecik
dyrektor inwestycyjny Amundu TFI

Zwycięstwo kandydata opozycji może mieć duże implikacje dla budżetu i polityki fiskalnej rządu. Eksperci nie wykluczają zwiększenia wydatków, by podnieść niskie notowania gabinetu Donalda Tuska. Odżyły spekulacje, że większy deficyt pokryją dochody z nowej daniny, jaką miałby ponieść sektor bankowy.

- Nie byłbym zaskoczony, gdyby ogłoszono tego typu podatek. W obecnym układzie rządowym temat deficytu pozostaje pod mocnym wpływem politycznym. Nie wykluczam zatem, że Ministerstwo Finansów nawet nie będzie się zastanawiać nad tym, czy zaciskać pasa. Raczej ten temat zostanie przekazany ewentualnie kolejnemu rządowi, a teraz będziemy mogli obserwować ciągle luźną politykę fiskalną – uważa Daniel Kostecki.

- Przed wyborczym weekendem resort zaprzeczał planom nałożenia na sektor bankowy podatku od nadmiarowych zysków, ale nie zdziwiłbym się, gdyby Ministerstwo Finansów dążyło do poluzowania polityki fiskalnej, aby w krótkim terminie zdobyć przychylność wyborców. Koniec końców może to podnieść inflację, a więc wpłynąć na stopy procentowe – dodaje Konrad Ryczko.

Ekonomiści Santander Banku Polska spodziewają się, że Rada Polityki Pieniężnej (RPP) będzie mniej skłonna do obniżania stóp procentowych w najbliższych miesiącach.

„Prezydent ma prawo weta do ustaw przyjmowanych przez parlament oraz obsadzania kluczowych stanowisk w wybranych instytucjach państwowych, w tym wybiera trzech członków RPP oraz wskazuje kandydata na prezesa NBP. Pierwszą nominację do RPP będzie miał okazję zgłosić już w tym roku, w związku z wygaśnięciem kadencji Cezarego Kochalskiego w grudniu. Kadencje pozostałych członków RPP oraz prezesa NBP wygasają w 2028 r.” – czytamy w raporcie z 2 czerwca.

Innego zdania są ekonomiści Banku Pekao.

„W krótkim okresie naszym zdaniem nie wpłynie to na ścieżkę stóp procentowych – RPP już teraz jest ostrożna i komunikuje chęć obniżenia stóp o jeszcze 50-75 pkt baz. w tym roku” – piszą eksperci.

O KPO nie trzeba się martwić

Henrik Gullberg, strateg makroekonomiczny z Coex Partners uważa, że wygrana Karola Nawrockiego niesie za sobą większe ryzyko spadków cen akcji i wartości złotego.

- Zwycięstwo Karola Nawrockiego może ponownie zaostrzyć relacje z Brukselą, zahamować reformy sądownictwa i tym samym zagrozić dostępowi do ponad 130 mld EUR kluczowych funduszy unijnych – mówi Henrik Gullberg, cytowany przez agencję Bloomberg.

Daniel Kostecki nie widzi jednak zagrożenia dostępu do środków dla spółek giełdowych.

- Nie sądzę, żeby spółki miały trudności z dostępem do pieniędzy z KPO. Większe trudności mogą napotkać duże projekty infrastrukturalne, jak CPK – uważa Daniel Kostecki.