W ciągu 4-5 lat Poczta Polska powinna zainwestować 3-4 mld zł — szacuje Leszek Kwiatek, dyrektor generalny PP. Przygotowywana strategia rozwoju przewiduje m.in. pełną informatyzację sieci i budowę nowych terminali. Przede wszystkim jednak PP musi zrestrukturyzować skostniałe struktury. Bez radykalnej reformy zarządzania żadna strategia nie przyniesie sukcesu.
Strategia Poczty Polskiej ma być gotowa do końca czerwca. Leszek Kwiatek, dyrektor generalny Poczty Polskiej, szacuje, że na inwestycje PP będzie potrzebowała minimum 3-4 mld zł w ciągu 4-5 lat.
— Samodzielnie firma będzie w stanie wygospodarować najwyżej 300-400 mln zl rocznie. Resztę moglibyśmy pożyczyć w bankach. Będą nam jednak potrzebne gwarancje państwowe lub kontrakt z rządem — mówi dyrektor PP.
Szef PP oczekuje, że jesienią nad dokumentem będzie dyskutował nie tylko rząd, ale również parlament — przy okazji debaty nad kształtem nowego prawa pocztowego. Jego zdaniem, podstawowe pytanie, na które trzeba będzie odpowiedzieć przed podjęciem strategicznych decyzji, dotyczy przyszłego charakteru poczty — publicznego lub komercyjnego.
— Uważam, że Poczta Polska powinna zachować charakter instytucji użyteczności publicznej. Jednak w obliczu przyszłej liberalizacji rynku usług pocztowych PP musi rozwinąć także działalność komercyjną w innych dziedzinach, żeby zarobić na utrzymanie części deficytowej — mówi dyrektor.
Polski rynek usług pocztowych jest całkowicie zmonopolizowany. Pierwszym krokiem ku liberalizacji ma być wprowadzenie od 1 stycznia 2003 r. nowego prawa pocztowego. Na razie jednak nie jest pewne, jaka część rynku zostanie otwarta. Trwają dyskusje, czy ustawa powinna być zgodna z dyrektywą UE, która mówi o zdemonopolizowaniu od przyszłego roku rynku przesyłek ważących powyżej 100 g, a od 2006 — powyżej 50 g. Jeśli chodzi o pełną liberalizację, dyrektywa niezobowiązująco wspomina o roku 2009. W projekcie ustawy, przyjętym kilka dni temu przez rząd, mówi się o granicy 500 g w 2003 r. Kolejnym progiem — obowiązującym od dnia przystąpienia Polski do UE — miałoby być, według rządu, 350 g.
Poczta z pewnością będzie zabiegała o możliwie najdłuższe zachowanie monopolu. Kartą przetargową będzie nie tylko utrzymanie ponad 8-tysięcznej sieci placówek (w tym blisko 3,5 tys. wiejskich), ale też 100-tysięcznej armii pracowników, która czyni z PP drugiego pod względem wielkości, po PKP, pracodawcę w kraju.
Zdaniem Leszka Kwiatka, Poczta nie tylko nie musi, lecz wręcz nie powinna zmniejszać sieci urzędów (5,8 tys.), agencji (1,8 tys.) i oddziałów (400). Musi jednak dążyć do ograniczenia zatrudnienia i kosztów pracy.
— Będziemy kontynuowali proces przekształcania części urzędów, w których Poczta nie jest w stanie wyjść na plus, w agencje. Niektóre placówki będą likwidowane, ale zamiast nich chcemy tworzyć nowe — lepiej zlokalizowane. Po restrukturyzacji nasza sieć musi gwarantować spełnienie norm unijnych — przede wszystkim pod względem terminowości dostarczania przesyłek — mówi dyrektor.
Jego zdaniem, powinno się to przyczynić do odzyskania utraconej przez PP części rynku usług podstawowych. Na razie Poczta próbuje m.in. reanimować Pocztex, który miał zawojować rynek usług kurierskich, a tymczasem okazał się kompletną klapą. Leszek Kwiatek zapowiada również, że od połowy roku PP wprowadzi nową kategorię przesyłek — priorytetowe, które będą dostarczane następnego dnia po nadaniu.
— Obsługa przesyłek priorytetowych wymaga podjęcia już teraz poważnych inwestycji w infrastrukturę logistyczną i bazę transportową. W tym roku do użytku zostanie oddany nowoczesny zautomatyzowany węzeł (miejsce, gdzie przesyłki są sortowane i rozsyłane dalej) w Warszawie. Jego wybudowanie pochłonęło 450 mln zł. Kolejne 320 mln zł Poczta wyda na rozpoczynającą się budowę węzła w Poznaniu. W dalszych planach mamy m.in. Gdańsk, Białystok, Bydgoszcz, Szczecin i Rzeszów — zapowiada dyrektor.
PP myśli również o zastąpieniu lub uzupełnieniu współpracy z White Eagle (firmą lotniczą Zbigniewa Niemczyckiego) własną albo leasingowaną flotą powietrzną.
— Rozważamy kapitałowe zaangażowanie w spółkę zajmującą się małym transportem lotniczym — dodaje szef PP.
Poczta powinna również zająć się reorganizacją 4,5-tys. taboru samochodowego. Leszek Kwiatek uważa, że najpoważniejszym problemem w tej dziedzinie są koszty — ceny wewnętrzne są wyższe, niż PP mogłaby uzyskać, kupując usługi na rynku.
— Obecnie działalność transportową prowadzą głównie lokalne pocztowe Zakłady Transportu Samochodowego, jednak nie wszystkie okręgi mają własne ZTS. Model zamawiania transportu na zewnątrz działa. Przykładem może być Poznań. Docelowo warto rozważyć wydzielenie tej działalności ze struktur Poczty — mówi dyrektor.
Jest jednak mało prawdopodobne, aby decyzje w tej sprawie, jeśli w ogóle zostaną podjęte, zapadły szybko. Leszek Kwiatek wypowiada się na ten temat bardzo ostrożnie. Niechętnie mówi również o ewentualnej przyszłej komercjalizacji PP, a prywatyzację operatora rozważa wyłącznie jako jeden z możliwych wariantów — i to niekoniecznie najbardziej prawdopodobny.
— Poczta jako całość nie może trafić w ręce zagranicznego partnera. Państwo powinno zachować PP jako wiodącego operatora narodowego, który świadczy także wiele usług komercyjnych po to, żeby dopłacać do deficytowych zadań publicznych — podkreśla dyrektor.
Jeśli Poczta pozostanie pod kontrolą rządu, zaprowadzenie w niej porządków — zwłaszcza organizacyjnych — będzie jednak bardzo trudne, jeśli w ogóle możliwe. Tymczasem tajemnicą poliszynela jest, że najpoważniejszym problemem PP jest skostniała struktura, która praktycznie uniemożliwia skuteczne zarządzanie. Upolitycznienie firmy sprzyja nienaruszalności wykształconych przez lata regionalnych struktur władzy. Ogromną rolę odgrywają również rozrośnięte organizacje związkowe. Brakuje także systemu przepływu informacji, bez którego trudno sobie wyobrazić sprawne kierowanie firmą o 6 mld zł rocznych przychodów i 100-tys. rzeszy pracowników.
Zdaniem Leszka Kwiatka, zarządzanie firmą ułatwi jej pełna informatyzacja, która ma być jedną z najważniejszych inwestycji. Zinformatyzowanie Poczty jest również koniecznym warunkiem rozwoju działalności Banku Pocztowego (z większościowym udziałem PP i ponad 30-proc. Prokomu).
— Widzimy przyszłość BP jako banku detalicznego i rozliczeniowego, opartego na gęstej sieci placówek pocztowych — mówi Leszek Kwiatek.
Według niego, usługi finansowe powinny być w przyszłości drugą — komercyjną — nogą Poczty. W tej dziedzinie miałyby się rozwijać również dwa należące do PP fundusze leasingowe (jeden bezpośrednio, a drugi poprzez BP) oraz tajemnicza instytucja, jaką wydaje się Pocztowa Agencja Usług Finansowych — powołana do sprzedaży finansowych produktów spółek z grupy kapitałowej Poczty — która w ubiegłym roku przyniosła 3,5 mln zł strat. 51 proc. akcji PAUF należy do PP, a 49 — do francuskiego Cardifa, który — według Leszka Kwiatka — mimo mniejszościowego udziału w kapitale de facto kontroluje działalność agencji. W sprawie kontroli nad PAUF i zarządzania agencją trwają podobno negocjacje między akcjonariuszami.