Narodowy operator pocztowy na początku roku poinformował o swojej trudnej sytuacji finansowej - zanotował spadek przychodów i znaczącą stratę brutto. Zdecydował się wówczas uruchomić program zwolnień, który miał objąć około 2 tys. osób. Teraz weryfikuje plany.
„Zarząd Spółki zdecydował, że skala zwolnień będzie zdecydowanie niższa i obejmie ok. 960 miejsc pracy” – podała Poczta Polska w komunikacie zamieszczonym w intranecie.
Zarząd przypomina, że decyzja o zwolnieniach grupowych wynikła m.in. z trudnej sytuacji ekonomicznej spółki. Wcześniej informował, że wskutek znacznego spadku przychodów oraz braku możliwości szybkiej redukcji kosztów, które w dużej mierze mają charakter stały, po jedenastu miesiącach 2020 r. Poczta zanotowała 183 mln zł straty brutto, czyli o ponad 87 mln zł więcej niż w analogicznym okresie 2019 r. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie dotacja do wynagrodzeń z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w kwocie 419,3 mln zł — bez niej strata brutto przekroczyłaby 600 mln zł. Przychody operatora po jedenastu miesiącach 2020 r. spadły o 268 mln zł, czyli o 4,4 proc. r/r.
„Po upływie I kwartału br. władze spółki ponownie dokonały analiz planowanych działań i trendów na rynku usług pocztowych, w wyniku których możliwa była weryfikacja wcześniej przyjętych założeń” – napisała Poczta w wewnętrznym komunikacie.
Na decyzję o redukcji skali zwolnień miały również wpływ rozmowy ze związkowcami.
„W efekcie powyższych działań zarząd spółki uznał, że całkowite odstąpienie od przeprowadzenia zwolnienia grupowego nie jest możliwe. Niemniej jednak władze Poczty Polskiej zdecydowały o ograniczeniu skali zwolnień o ponad. 50 proc. w stosunku do pierwotnych planów" – informuje spółka pracowników.
Poczta Polska na koniec ubiegłego rok zatrudniała 78 tys. osób. Na stanowiskach związanych z zarządzaniem pracowało 4,48 tys. osób, w sprzedaży 19,5 tys. osób, w operacjach 49,3 tys., a w tzw. backoffice funkcjonalnym 4,7 tys. osób.