Technologia w genach: Wnuk Jana Czochralskiego odzyskał polskie obywatelstwo i przywraca pamięć o genialnym wynalazcy

Natalia Grzebisz-Zatońska
opublikowano: 2025-11-07 13:00

Po przeszło 40 latach kariery w branży technologicznej w USA i Wielkiej Brytanii Fred Schmidt – wnuk wybitnego polskiego wynalazcy Jana Czochralskiego – założył fundację imienia dziadka. Chce przywrócić pamięć o naukowcu, którego metoda produkcji monokryształów krzemu zrewolucjonizowała świat technologii.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Jan Czochralski, chemik i metaloznawca, w 1916 r. wynalazł metodę otrzymywania monokryształów krzemu zwaną metodą Czochralskiego. Jest wykorzystywana na całym świecie w przemyśle półprzewodnikowym i w układach scalonych. W 1924 r. opracował stop metalu znany jako bahnmetal (metal B) używany w łożyskach kolejowych. Usłyszał o nim Henry Ford i zaprosił do współpracy. Jan Czochralski wrócił jednak do Polski na prośbę prezydenta Ignacego Mościckiego i włączył się w odbudowę Polski.

Pracował naukowo m.in. w Berlinie, Frankfurcie nad Menem i Warszawie, a po II wojnie światowej wrócił do rodzinnej Kcyni, gdzie spędził ostatnie lata życia. Objęcie władzy przez komunistów oznaczało dla niego kłopoty – powojenne środowisko naukowe zazdrościło mu sławy, a ówczesny rząd nie mógł wybaczyć pracy w Niemczech. Przez lata pozostawał w zapomnieniu.

Pamięć o wybitnym Polaku powoli jednak odżywa. Jego dziedzictwo pielęgnuje wnuk, Fred Schmidt, inwestor i przedsiębiorca z Austin w Teksasie.

Droga imigranta

Fred Schmidt od ponad 40 lat działa w branży technologicznej i kreatywnej. Był dyrektorem ds. międzynarodowych w Capital Factory, największym akceleratorze startupów w Teksasie, prowadził firmy w USA i Europie, łącząc biznes z pasją do innowacji. W 2025 r. odzyskał polskie obywatelstwo. Odwiedził Polskę z okazji 140. rocznicy urodzin dziadka i zainaugurował Fundację Pamięci Jana Czochralskiego.

– Zawsze czułem się imigrantem. W 1958 r., gdy byłem dzieckiem, wyjechaliśmy z mamą z Polski. Najpierw do Kanady, później do Stanów Zjednoczonych. Tam postrzegano nas jako Rosjan, choć to przed nimi uciekliśmy. Mama nie zalecała mi mówienia po polsku, by ułatwić naukę języka angielskiego i pomóc wtopić się w nowe otoczenie – wspomina Fred Schmidt.

Przez wiele lat nie czuł potrzeby utrzymywania więzi z Polską. Sytuacja się zmieniła, gdy skontaktował się z nim dr Paweł Tomaszewski, autor książki „Jan Czochralski i jego metoda” i popularyzator dokonań naukowca.

– Moje życie i karierę odmieniło przypadkowe trafienie do mediów – przyznaje przedsiębiorca.

Odkrywanie polskich korzeni

Dr Paweł Tomaszewski i jego zespół zainicjowali ogłoszenie 2013 rokiem Jana Czochralskiego. W 2014 r. Fred Schmidt został zaproszony do wzięcia udziału w filmie dokumentalnym o jego dziadku „Powrót Chemika”.

– Wtedy po raz pierwszy zadałem sobie pytanie, kim jestem i skąd pochodzę. To doświadczenie obudziło część mnie, która została w Polsce. Zawsze byłem postrzegany jako ktoś z zewnątrz – w Stanach jako Europejczyk, w Londynie jako Amerykanin. Paradoksalnie stało się to moim atutem. Łatwo się odnajdywałem w różnych kulturach, co sprzyjało rozwojowi moich firm i kariery. Z czasem nauczyłem się być swoim wszędzie – mówi wnuk Jana Czochralskiego.

Fred Schmidt został odznaczony przez Królową Elżbietę II tytułem Członka Orderu Imperium Brytyjskiego (MBE) za zasługi dla stosunków między Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi.

– Jestem polsko-amerykańskim przedsiębiorcą z dużym dorobkiem pracy w Londynie, ale to moje korzenie budzą we mnie najwięcej emocji. Wystąpiłem w dokumencie o dziadku i podzieliłem się naszą historią. Później pojechałem na premierę filmu w Bydgoszczy. Polska była blisko (pracowałem wtedy w Londynie), a żona dołączyła do mnie z Teksasu. Wszyscy mówili wtedy o dziadku, którego właściwie nie znałem – wspomina Fred Schmidt.

Jego mama zmarła prawie 30 lat temu, ale wciąż doskonale pamięta emocje, które towarzyszyły jej, gdy mówiła o ojczystym kraju.

– W młodości była uprzywilejowana. Jej ojciec należał do najbardziej znanych naukowców w Europie. To człowiek, któremu Henry Ford proponował pracę, a prezydent Ignacy Mościcki sprowadził do kraju, by pomógł budować nowoczesną Polskę. Dziedzictwo – zarówno materialne, jak i duchowe, zostało jednak zniszczone przez sowietów – mówi Fred Schmidt.

Mama, wychowana w dostatku, w świecie, w którym niczego nie brakowało, w czasie wojny trafiła do niemieckiego obozu pracy, a potem stała się imigrantką. Bez języka, majątku i ojczyzny. To właśnie dzięki kontaktom ojca, m.in. z prezydentem Dwightem Eisenhowerem, mogła wyjechać z synem do USA, które udzieliły im azylu politycznego.

– Dopiero po czasie zrozumiałem, jak bardzo walczyła o pamięć i dziedzictwo swojego ojca. Nie mówiąc po angielsku, kazała mi pisać listy o repatriację i zwrot majątku. Sądy, trybunały i urzędnicy, do których wnosiła petycje w latach 60. i 80., nie traktowali nas poważnie. Dla nich byliśmy po prostu biednymi imigrantami. Mimo to nie przestawała marzyć o powrocie do Polski. Pozycja rodziny Czochralskich diametralnie się zmieniła po II wojnie światowej. Dziadek, mimo że działał w konspiracji i wspierał Armię Krajową, został wykluczony ze środowiska naukowego Politechniki Warszawskiej. Potępiono go za pracę w Niemczech przed wojną. W rezultacie musiał opuścić dom w Warszawie i wrócić do Kcyni, skąd pochodził. Zostaliśmy celowo wymazani przez reżim sowiecki. Kiedy dwa lata temu złożyłem wniosek o przywrócenie mi polskiego obywatelstwa, obecny rząd nie mógł znaleźć ani mojej matki, ani mnie w aktach, mimo że do 13. roku życia miałem tylko polski paszport. Dopiero dzięki pomocy IPN i szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, jakim było znalezienie kopii listy pasażerów „Batorego” z naszego rejsu do Kanady, dostrzegli numery naszych polskich paszportów – opowiada Fred Schmidt.

Wynalazek Jana Czochralskiego jest stosowany na całym świecie, a około 95 proc. produkcji krzemu w mikroelektronice opiera się na jego metodzie, która w 2019 r. otrzymała wyróżnienie przyznawane za odkrycia i wynalazki o globalnym znaczeniu dla rozwoju ludzkości nadane przez Institute of Electrical and Electronics Engineers. Niedługo później na Politechnice Warszawskiej pojawiła się sala imienia Jana Czochralskiego.

– W tym samym czasie wiele moich firm przechodziło transformację, a ja zyskałem w końcu czas na życie. Pojawiła się realna możliwość, by zaangażować się w podtrzymywanie pamięci o dziadku i rozwijanie jego dziedzictwa – mówi Fred Schmidt.

Fundacja Jana Czochralskiego. Połączenie nauki i kultury

Dziś misją Freda Schmidta jest popularyzowanie dziedzictwa dziadka w Stanach Zjednoczonych. Pierwszym krokiem było uruchomienie strony JanCz.org, która wystartowała 23 października 2025 r., w 140. rocznicę urodzin Jana Czochralskiego. Ma przedstawiać dorobek naukowca, wspierać produkcję filmów i książek o nim, a także promować polskich naukowców na arenie międzynarodowej.

– Planuję tworzyć fundusze stypendialne i budować most między Teksasem i Polską. Nadrzędnym celem fundacji będzie nie tylko upamiętnienie dziadka i jego dorobku, lecz także promocja polskiej nauki i wsparcie utalentowanych osób. Jan Czochralski był naukowcem, który angażował się również w rozwój młodych ludzi. Babcia była pianistką, dlatego chciałbym, żeby fundacja kontynuowała te tradycje. Planujemy fundować stypendia i granty wspierające edukację i badania naukowe. Chcę także pokazać firmom, z którymi współpracowałem przez lata, że korzystają z technologii stworzonej przez człowieka, który nie został za życia doceniony. Dziś można to zmienić, wspierając fundację i młode talenty. Przez jego historię chcę inspirować tych, którzy mają potencjał, ale brakuje im pieniędzy na rozwój. Doskonale rozumiem, jak działa crowdfunding, dlatego planuję wykorzystać go jako narzędzie do finansowania innowacyjnych projektów i wspierania przyszłości, którą budują młodzi naukowcy. W fundacji chcemy współpracować z uczelniami i instytutami naukowymi, m.in. z Politechniką Warszawską i powstałym zaledwie dwa lata temu Jan Czochralski Research and Development Institute w Toruniu. Współpraca zagraniczna obejmowałaby też uniwersytety w Stanach Zjednoczonych, ale w pierwszej kolejności zależy mi na polskich jednostkach. Mam nadzieję, że fundacja pozwoli zwrócić uwagę na zdolnych Polaków. Chcę wprowadzić Polskę do świata zachodnich technologii i innowacji – deklaruje Fred Schmidt.

Polsko-amerykańskie mosty innowacji i przyszłość

Według niego Teksas ma szansę stać się miejscem rozwoju polskich pomysłów. W Stanach Zjednoczonych uwagę inwestorów przyciągają przede wszystkim wschodnie i zachodnie wybrzeże, a środkowe stany kojarzą się wielu jedynie z kowbojami i strzelaninami na koniach.

– Sytuacja dynamicznie się zmienia w regionach, w których powstaje coraz więcej start-upów. Inwestorzy przenoszą biznesy z Kalifornii czy Nowego Jorku do Teksasu – tak jak to zrobił Elon Musk. Obecnie tam koncentruje się wiele nowych projektów i innowacji. Zajęło nam 10 lat, by pokazać, że Teksas może być centrum rozwoju gospodarczego. Wierzę, że Polska może znaleźć tam swoje miejsce – mówi Fred Schmidt.

Teksaski trójkąt to gęsto zaludniony obszar obejmujący metropolitalne rejony Dallas-Fort Worth, Houston, San Antonio i Austin. To ważny ośrodek gospodarczy i kulturalny zamieszkiwany przez większość mieszkańców stanu.

– To wymaga czasu, planu i codziennej pracy – sukces nie przychodzi nagle ani przypadkiem. Polska i jej naukowcy potrzebują zauważenia i odpowiedniego nagłośnienia. W Stanach ludzie chwalą swoje osiągnięcia, nawet te niewielkie, pokazując je światu. Wierzę, że teraz mamy wyjątkową szansę, by promować Polskę i włączyć ją do współpracy z Zachodem – mówi Fred Schmidt.

Najważniejsze w tych działaniach może według niego okazać się wsparcie polityków, a w szczególności prezydenta. Od rozmowy i decyzji najważniejszych osób w kraju zależy efektywna współpraca między ośrodkami naukowymi.

– Dopiero startujemy z fundacją i szukam osób, które mogą ją wesprzeć. Zaplanowałem wiele spotkań zarówno w Polsce, jak i po powrocie do Stanów Zjednoczonych. Fundacja jest moim kolejnym długofalowym projektem – mówi Fred Schmidt.

W zeszłym roku zabrał do Polski syna z okazji jego 40. urodzin.

– W jego oczach zobaczyłem tę samą więź, którą ja czuję z Polską. Myślę, że ziarno zostało w nim zasiane. Ja odnajduję tu swoje korzenie, poznaję historię rodziny i samą rodzinę. Wciąż mamy wiele do zrobienia w Polsce w zakresie promowania dziedzictwa Jana Czochralskiego, a ja kontynuuję działania w Stanach. Ktoś w Toruniu żartobliwie powiedział, że gdybym nosił takie samo nazwisko jak dziadek, łatwiej byłoby promować jego dorobek. Imię zmieniałem cztery razy. Urodziłem się w Kcyni jako Klemens Jan Borys Czochralski, ale w zależności od miejsca pobytu musiałem je zmieniać. Powrót do Polski i starania o obywatelstwo były dla mnie jak narodziny na nowo. Nie miałem żadnej dokumentacji, ale lista pasażerów statku do Kanady sprzed lat zawierała nasze nazwiska – jedyny dowód, że istnieliśmy i byliśmy Polakami. Od 2014 r. udało mi się zdobyć jedynie kopie aktów urodzenia i chrztu. W Stanach Zjednoczonych zawsze byłem imigrantem, nigdy nie miałem miejsca, do którego mógłbym wrócić. Teraz mam – dzięki polskiemu obywatelstwu – ale jednocześnie czuję się obywatelem świata. Możliwe, że zmienię nazwisko po raz kolejny i wrócę do pierwotnego – konkluduje Fred Schmidt.