Nowy tydzień zaczął się niezbyt udanie dla giełdowych inwestorów. Już w trakcie sesji na azjatyckich parkietach przeważała strona podażowa. Później dołączyły do niej największe rynki na Starym Kontynencie, gdzie indeksy zniżkowały czwartą sesję z rzędu. Co jakiś czas podejmowane były próby odreagowania, ale po południu nastroje pogorszył czerwony początek handlu na Wall Street.
Tym razem gracze znaleźli sobie pretekst do pozbywania się akcji w danych z japońskiej gospodarki oraz spadku notowań hiszpańskich obligacji przed spotkaniem szefów finansów krajów Eurolandu. Zamówienia na maszyny w Kraju Kwitnącej Wiśni odnotowały w maju największy od 2001 r. spadek.
Znów wzrosła niepewność dotycząca stanu hiszpańskich finansów. Te obawy znajdują odzwierciedlenie w rosnącej rentowności papierów dłużnych. Zysk z 10-letnich benchmarkowych obligacji Hiszpanii ponownie przekroczył psychologiczny poziom 7 proc., przy którym wcześniej inne państwa strefy euro zmuszone były wystąpić z prośbą o pomoc.
Z miejsca przełożyło się to na spadki kursów przedstawicieli sektora bankowego z Bankia, Banco Santander i Banco Bilbao Vizcaya Argentaria na czele. Do trzy miesięcznego minimum spadły notowania Metro, największego niemieckiego detalisty. To następstwo pesymistycznego komentarza dyrektora generalnego do spadku wydatków przez konsumentów i wpływu na rezultaty spółki.