Podopieczni Francji i chrześniacy Mościckiego

Marcin Dobrowolski
opublikowano: 2015-11-30 15:02

Francuskie ministerstwo spraw społecznych objęło sieroty po listopadowych zamachach terrorystycznych specjalną opieką państwa na podstawia prawa pochodzącego z czasów I wojny światowej. Przypominamy jego genezę oraz polskie przepisy nadające specjalny status wybranym młodym obywatelom.

Republika Francuska wychodziła z I wojny światowej niezwykle wyniszczona, zarówno pod względem gospodarczym, jak i społecznym. W sumie, podczas konfliktu, poległo niemal 1 400 tys żołnierzy. Już w trakcie trwania wojny politycy zrozumieli, że państwo musi objąć specjalną opieką wojenne sieroty, aby uniemożliwić powstanie patologii w tej szczególnie dotkniętej przez los grupie. 

Prezydent RP Ignacy Mościcki
Prezydent RP Ignacy Mościcki
Narodowe Archiwum Cyfrowe

Na podstawie tych przemyśleń już w 1917 roku powstało wyjątkowo francuskie prawo obejmujące sieroty opieką Republiki. W jego myśli dzieci które straciły rodzica w trakcie wykonywania przez niego obowiązku obrony ojczyzny otrzymywało status "podopiecznego narodu" z całym szeregiem przywilejów. Do końca wojny objęto nim około miliona osób. 

Wraz z kolejnymi dziesięcioleciami XX wieku prawem tym obejmowano również sieroty wojenne II wojny światowej, wojen kolonialnych i zamachów terrorystycznych. Najnowszym przykładem zastosowania przepisów jest ogłoszona przez ministerstwo ds. społecznych decyzja o rozciągnięciu ich na dzieci ofiar paryskich zamachów.

Przywileje przyznawane wychowankom Francji były ustalane przez indywidualnie przez sąd, decydujący o nadaniu takiego statusu. Najczęściej dotyczyły ponoszenia kosztów edukacji, stałego uposażenia, a niekiedy również przebywania w specjalnych ośrodkach. Po II wojnie światowej państwo zorganizowało również sieć placówek sportowych dla sierot objętych prawem z 1917 r.

Polska po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. nie mogła pozwolić sobie na zorganizowany projekt wsparcia dla sierot wojennych, choć problem był nie mniej palący jak w przypadku francuskiego sojusznika. Niemniej, pewna forma idei "adopcji" dziecka przez państwo urzeczywistniła się w dekrecie prezydenta Mościckiego z 1926 r. Chcąc wspierać politykę prorodzinną prezydent RP ogłosił, iż każdy siódmy chłopiec urodzony w rodzinie stanie się jego "chrześniakiem" z całym pakietem przywilejów. 
Każdy z nich dostawał książeczkę oszczędnościową z wkładem 50 złotych (równowartość ówczesnej pensji nauczycielskiej) oprocentowanych w wysokości 6 proc. Oprócz tego posiadali przywilej bezpłatnej nauki w kraju i za granicą, także na studiach wyższych, stypendium, bezpłatne przejazdy oraz opiekę zdrowotną. Ulgi na komunikację otrzymywało też ich rodzeństwo. Gdy wybuchła wojna żaden z chrześniaków nie zdołał skorzystać z prezydenckich przywilejów dotyczących studiów. Wkłady pieniężne zostały zdeponowane na książeczkach Pocztowej Kasy Oszczędności.

Od 1926 do 1939 r. urodziło się około 900 chłopców, którzy objęci zostali dekretowym prawem, żaden z nich nie zdążył skorzystać z możliwości sfinansowania studiów ani wypłacenia środków zgromadzonych na rachunku bankowym. Po roku 1945 przyznawanie się do bycia chrześniakiem Mościckiego mogło się źle skończyć, dlatego fakt ten ukrywano. W konsekwencji reformy bankowej z 1948 r. Pocztową Kasę Oszczędności zlikwidowano, a depozyty przejął Skarb Państwa.
Zobowiązania banku wypłacano do 1952 r. Po 1990 r. żyjący jeszcze formalni beneficjenci dekretu wystąpili do sądu o należne im (ich zdaniem) środki z PKO, jednak decyzją Sądu Rejonowego, a potem Apelacyjnego w Rzeszowie z 2005 r. roszczenia uznano za bezzasadne.