Zazwyczaj panele dyskusyjne i debaty na rozmaitych forach ekonomicznych zaczynają się z rana i kończą około godz. 20. Potem następuje tzw. faza networkingu — nieformalnych spotkań trwających do późnych godzin nocnych. Sopockie EFNI zerwało z tym obyczajem. Pierwszy dzień forum zakończył się około północy, kiedy ostatni słuchacze opuszczali pomieszczenie winoteki sopockiego Sheratona, gdzie dwie godziny wcześniej rozpoczęły się „Rozmowy nocnych marków”.
Dyskusja pomyślana jako kameralne spotkanie w niewielkim pomieszczeniu przyciągnęła tłumy gości. Raczej nie ze względu na rozlewane wino, choć jak zauważył prowadzący panel prof. Andrzej Koźmiński, „jest całkiem niezłe i pomoże zgłębić naturę rzeczy, o których tu będzie mowa”. Nadzwyczajną frekwencję podsumował zgrabną złośliwostką Sebastian Mikosz, prezes LOT-u i jeden z uczestników panelu: „widzę przed sobą ludzi siedzących jak w Ryanairze”.
Czas niepewności
Co ściągnęło tłumy o tak później porze? Tytuł panelu był krótki i enigmatyczny: „Czas pokera”. Jak się okazało, było to zapożyczenie z najnowszej książki prof. Koźmińskiego, w której zebrał swoje artykuły i eseje. Jak wyjaśnił autor, tytuł wziął się stąd, że spośród wielu gier rozgrywanych przez ludzi — prostych puzzli, szachów, złożonych i wymagających strategicznego myślenia, zaawansowanego kombinacyjnie brydża — współczesnym realiom najlepiej odpowiada nieprzewidywalny poker.
— Teraz mamy czas pokera, czyli niepewności — mówił prof. Koźmiński.
Właśnie brak przewidywalności był motywem przewodnim panelu dyskusyjnego. Uczestnicy, podążając tropem autora książki, próbowali znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego wszystko zawsze wychodzi inaczej, niż zaplanowano, dlaczego rezultaty odbiegają od założeń. Nie były to łatwe poszukiwania.
— Wspólnie z jednym z doktorantów badaliśmy, jaki wpływ na wyceny spółek mają strategie ogłaszane przez zarządy. Okazało się, że nie ma między nimi korelacji. Po co więc pisać strategie? — pytał Andrzej Koźmiński.
Prof. Wiktor Askanas, sędzia w Kanadyjskim Trybunale Ochrony Konsumenta i Konkurencji i członek wielu rad nadzorczych, odpowiedział żartem, że strategie są po to, żeby zarząd przedstawił je radzie nadzorczej, a potem schował do szafy pancernej, by nikt nie poznał szczegółów. Nawiązując do tytułu panelu, dodał, że swoje gry rozgrywają we współczesnym świecie nie tylko organizacje, ale też narody.
— Rosjanie grają w szachy. Liczy się dla nich tylko początek i końcowy efekt. Pionki, które po drodze spadną z planszy, nie mają znaczenia. Japończycy grają w grę o prostych regułach, w której chodzi o zablokowanie przeciwnika zręcznym ruchem. Amerykanie grają w pokera i nie zgodzę się, że jest to gra o nieprzewidywalnym wyniku, ponieważ korzysta ona z teorii gier. My Polacy gramy natomiast w durnia — zakończył wywód Wiktor Askanas.
— Gra w durnia też może być przejawem niepewności — skwitował Andrzej Koźmiński.
Dzieci we mgle
Henryka Bochniarz, szefowa Lewiatana, przeniosła dyskusję na teren polityki, wskazując na brak strategicznego myślenia zarówno w poprzednim rządzie, jak i w obecnym. Brak myślenia o strategicznych celach, do których powinniśmy zmierzać, a których po wejściu do NATO i UE Polsce brakuje.
— To prawda, że Donald Tusk nie ma strategii i jest doskonałym graczem. Pytanie, czy jest doskonałym graczem, bo nie ma strategii? — zastanawiał się głośno prof. Koźmiński.
Sławomir Lachowski, prezes FM Bank PBP, nie podjął wątku politycznego, ale skoncentrował się na strategii. W jego opinii, myślenie strategiczne zupełnie się zmieniło wraz z błyskawicznym rozwojem nowych technologii. Dzisiaj strategia nie może odwoływać się do rozumowego pojmowania świata, bo on za szybko się zmienia. Można sobie z tym radzić na dwa sposoby:
— Stosując strategię poruszania się we mgle, polegającą na „wyłapywaniu” okazji, lub strategię wykorzystywania przełomowych nowości technologicznych. Tak było w przypadku mBanku. W 2000 r. Polska była najbardziej zacofanym internetowo krajem w Europie, a my w ciągu 10 lat zbudowaliśmy największy internetowy bank na świecie — przypomniał Sławomir Lachowski.