Polacy inwestują bardzo ostrożnie

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2023-03-23 20:00

Inwestorzy znad Wisły za wszelką cenę ograniczają ryzyko, a jednocześnie preferują spółki z GPW - mówi Radoslav Kasik, dyrektor inwestycyjny Finaxa.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • czemu warunki rynkowe nie sprzyjają inwestowaniu
  • jakimi inwestorami są Polacy
  • czemu powinni się zmienić
  • jakie są zalety GPW
  • co odstrasza zagranicznych inwestorów od polskiego rynku
  • dlaczego warszawska giełda spadała w ostatnich tygodniach
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Globalna koniunktura giełdowa pozostawia wiele do życzenia i tylko nielicznym inwestorom udaje się uchronić portfel przed negatywnymi skutkami inflacji i podwyżek stóp procentowych. Wszystko wskazuje na to, iż dynamika wzrostu cen zwalnia, ale na razie zacieśnianie polityki pieniężnej jest kontynuowane w Stanach Zjednoczonych i strefie euro. Na GPW lista problemów jest długa, dlatego WIG20 na globalną zawieruchę reaguje fatalnie. Ale mimo to lokalni inwestorzy unikają dywersyfikacji.

Trudne warunki

W środę, 22 marca, FOMC zdecydował się podnieść stopy procentowe o kolejne 25 pkt baz., podkreślając, że priorytetem jest walka z inflacją.

- Mam świadomość tego, jak trudne zadanie stało przed Fedem, jednak mimo wszystko uważam, że bankierzy powinni sobie lepiej z nim poradzić. Utrzymująca się inflacja to wina Rezerwy Federalnej, ponieważ spóźniła się z podwyżkami, po czym narzuciła niespotykane tempo, którego skutki widzimy teraz. Niczym w samochodzie, Fed jako kierowca pociągnął za hamulec ręczny, a niezabezpieczone spółki jak pasażerowie bez zapiętych pasów wylatują przez przednią szybę - mówi Radoslav Kasik, dyrektor inwestycyjny Finaxa.

Pierwszą ofiarą był Silicon Valley Bank (SVB), który zbankrutował dwa tygodnie temu. Niedługo później w tarapaty wpadł Credit Suisse, uratowany przez UBS. Oba wydarzenia wywołały obawy o globalny system finansowy, część ekonomistów wieszczyła kryzys analogiczny do tego z 2008 r. Inwestorzy ruszyli do wyprzedaży akcji banków zarówno za oceanem, jak i w Europie.

- Kolejnymi przegranymi nie muszą być banki, bo narażone są również mocno zadłużone spółki. Uważam że strach na rynkach finansowych jest uzasadniony, a problemy banków zawsze były niepokojącym sygnałem. Oczywiście nie należy wpadać w nadmierny pesymizm - kondycja banków jest znacznie lepsza niż 15 lat temu. Globalny kryzys finansowy nie wchodzi w grę, ale recesja owszem – dodaje Radoslav Kasik.

Dość zacieśniania
Dość zacieśniania
Biorąc pod uwagę to, jak krótki i dynamiczny był cykl podwyżek Fedu, Radoslav Kasik, dyrektor inwestycyjny Finaxa uważa, że czas zakończyć zacieśnienie polityki pieniężnej i skupić na prawdziwych problemach, takich jak bankructwa, które wkrótce się namnożą.
Marek Wiśniewski

U nas jest gorzej

Mimo braku bezpośredniej ekspozycji na banki Silicon Valley oraz Credit Suisse, wyprzedaż nie ominęła rodzimego sektora bankowego – w miesiąc WIG-Banki osunął się 8 proc. Mocno odbiło się to na indeksie WIG20, który w tym czasie osunął się o 7,5 proc. Pierwszym wytłumaczeniem negatywnej reakcji przedstawianym przez ekspertów było to, że sporą częścią aktywów polskich banków są obligacje amortyzowane z zamiarem trzymania do wykupu, których sprzedaż doprowadziła do upadku SVB. Zdaniem Radoslava Kasika, nie było to prawdziwym powodem.

- Wyprzedaż akcji polskich banków nie jest spowodowana wyłącznie problemami SVB czy Credit Suisse. To raczej pochodna słabego sentymentu wynikającego z rezerw frankowych i wakacji kredytowych. Sektor bankowy to spora część portfela WIG20, stąd jego słabe wyniki w ostatnich dniach. Patrząc jednak bardziej ogólnie, polska giełda jest mocno uzależniona od decyzji rządu, a przede wszystkim to odstrasza zagraniczny kapitał - mówi dyrektor inwestycyjny Finaxa.

Skarb państwa będący głównym akcjonariuszem dużych spółek to jeden z niewielu powodów mniejszej popularności GPW wśród zachodnich funduszy. Giełda w Warszawie ma jednak swoje atuty - na tle regionu jest płynna i notowanych na niej jest kilkaset spółek z różnych branż.

- W przeszłości byłem zarządzającym funduszami i inwestowałem w największe polskie spółki, jak KGHM i Orlen. Mają dużą płynność, stabilne notowania i płacą dywidendę, a więc wszystko czego się oczekuje od dużych spółek. Niestety, głównym ich akcjonariuszem jest skarb państwa. Rodzi to nowe zagrożenia, które nie są mile widziane przez zarządzających zza granicy. Polska giełda jest naprawdę ciekawym rynkiem, najlepszym w regionie. Oprócz dużych podmiotów notowanych jest wiele średnich spółek o dużym potencjale. Ponadto mimo zeszłorocznego spowolnienia nadal pojawiają się nowe emisje. Kiedyś byłem przekonany, że przynajmniej lokalni drobni inwestorzy z tego korzystają, ale niestety nie jest to prawdą – dodaje Radoslav Kasik.

Lepiej inwestować lokalnie, niż w ogóle tego nie robić. Grunt to ekspozycja na rynek kapitałowy.

Radoslav Kasik

Taka nasza specyfika

Udział drobnych inwestorów w rynku akcji nadal pozostawia wiele do życzenia. Jeśli już polski klient zdecyduje się na inwestycje, zwykle ogranicza się do GPW. Wynika to też z braku wiedzy i strachu przed rynkami zagranicznymi.

- Polacy wolą inwestować wyłącznie na lokalnym rynku, co jest zrozumiałe, ale nie do końca korzystne w długim terminie. Na Słowacji Polacy mają renomę przedsiębiorczych, odważnych w biznesie. Zauważyłem jednak, że inwestorzy w Polsce są bardzo ostrożni. Może to często wynikać z tego, iż przez brak wiedzy boją się podjąć większe ryzyko, są bardzo konserwatywni. Problemem może być brak odpowiedniej edukacji, bo podobnie jak w innych państwach Europy Środkowo-Wschodniej ekonomii nie uczy się w szkołach. Nie mówię o samym inwestowaniu, ale zarządzaniu pieniędzmi czy oszczędzaniu - mówi Radoslav Kasik.

Dzięki wiedzy na temat rynków inwestorzy lepiej rozumieliby cykle, jakie występują na giełdach. Finax, robodoradca, który klientom oferuje pasywnie zarządzane portfele globalnych akcji i obligacji o różnej strukturze, największy popyt na swoje produkty odnotowuje w okresie rynkowej zwyżki, kiedy statystycznie szansa na wysoką stopę zwrotu w krótkim terminie jest mniejsza.

- Odpowiednia edukacja pozwoliłaby inwestorom nie kierować się emocjami. Po naszych klientach widzimy, że największe zainteresowanie produktami przejawiają u szczytu hossy, jak pod koniec 2021 r. Taki moment jak obecnie jest trudny, ponieważ trend boczny na indeksach ciężko wytłumaczyć, wydaje się, że rynek zmierza donikąd - tłumaczy Radoslav Kasik.