Jak przez 25 lat zmieniły się zwyczaje finansowe Polaków? Dlaczego ustawiamy się w kolejkach do bankomatów? Jaka przyszłość czeka gotówkę? – odpowiedzi na te pytania szukali goście debaty „Pulsu Biznesu” i Provident Polska.
Raport „W kierunku nowego stylu życia. 25 lat finansów Polaków” powstał z okazji 25. urodzin „Pulsu Biznesu” i Provident Polska. Eksperci wzięli pod lupę dochody finansowe, preferencje wydatkowe, struktury aktywów oraz kwestie technologiczne. Podjęli próbę odpowiedzi na pytania, jak zmieniał się stosunek Polaków do kredytów, inwestowania, konsumpcji czy jak na te zachowania wpływają wiek lub miejsce zamieszkania. Za materiał źródłowy posłużyły im dane GUS, CBOS, a nawet archiwa prasowe.

Do dyskusji na ten temat, która odbyła się podczas Europejskiego Kongresu Finansowego w Sopocie, dziennik zaprosił prof. Janinę Harasim z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach i Monikę Kurtek, główną ekonomistkę Banku Pocztowego. Spotkanie poprowadził Ignacy Morawski, współautor raportu „25 lat finansów...”, dziennikarz ekonomiczny „Pulsu Biznesu” i szef zespołu Spot Data.
Młodzi chcą wygody
Ignacy Morawski wyjawił, że 25 lat temu najbardziej czasochłonną czynnością finansową Polaków było... stanie w kolejkach.
– Dziennikarze podawali dokładne instrukcje, jak powinno się postępować w placówce bankowej, np. należy zachować cierpliwość, nie zaglądać przez ramię, nie denerwować kasjera – wspominał dziennikarz.
– Banki nie oferowały jeszcze klientom indywidualnym możliwości sprawdzenia konta ani realizacji przelewu przez internet.
Gościnie były zgodne, że przez ostatnie 25 lat sektor bankowy wykonał ogromny skok technologiczny.
– Dzisiaj masowo korzystamy z różnych usług finansowych, zwłaszcza ludzie młodzi i trochę starsi chętnie wybierają aplikacje mobilne, choć wolą też mieć wolność wyboru – zauważyła prof. Janina Harasim.
– Technologia idzie do przodu. Banki rezygnują z otwierania kolejnych oddziałów, bo młode pokolenie ma inne podejście do finansów. Zresztą nasze pokolenie też. Wizyty w oddziałach możemy policzyć na palcach jednej ręki – potwierdziła Monika Kurtek.
Zwróciła jednak uwagę na aspekt związany z Polską powiatową.
– Tam wciąż mieszkają ludzie wykluczeni finansowo. Wśród osób „nieubankowionych”, czyli niekorzystających z usług banków, najliczniejszą grupą są przede wszystkim seniorzy. Nadal większość z nich woli dostawać emeryturę w gotówce od listonosza niż na konto. Mamy tutaj dużo do zrobienia i zagospodarowania – tłumaczyła.
Prof. Harasim mówiła też o zmianie preferencji bankowych. O ile w przeszłości Polacy większą uwagę przywiązywali do bezpieczeństwa swoich środków, o tyle oprócz tego ważne są teraz prostota i wygoda.
– Dlatego że bank uchodzi w powszechnej opinii za instytucję bezpieczną? – dociekał Ignacy Morawski.
– Niekoniecznie. Prostota i wygoda są ważne dla najmłodszych pokoleń. Jednak pokolenia pamiętające czasy wojny, gigantyczną inflację czy denominację złotego wymagają przede wszystkim bezpieczeństwa – odpowiedziała wykładowczyni.
Obawy wygrywają
Z kolei Monika Kurtek zauważyła, że Polacy przeżywają ostatnio powrót do przeszłości. Z powodu pandemii COVID-19 oraz inwazji Rosji na Ukrainę pojawiły się kolejki do bankomatów i oddziałów. Pieniędzy brakowało ze względu na dużą liczbę wypłat realizowaną w krótkim czasie. Bankowcy uspokajali, że nie ma powodów do paniki i bankomaty zostaną szybko uzupełnione. Rzeczywiście, transport pieniędzy do bankomatów okazał się tylko kwestią techniczną, banki dysponowały wystarczającą ilością gotówki.
– Przez 25 lat jesteśmy zapewniani, że nasze pieniądze są bezpieczne, a kiedy dzieją się takie wydarzenia, jak wojna za naszą granicą lub pandemia, pojawiają się obawy. I one wygrywają – tłumaczyła Monika Kurtek.
Jej zdaniem to efekt mizernej edukacji ekonomicznej.
– Panice udałoby się zapobiec, gdyby Polacy wiedzieli, że brak gotówki w bankomatach to tylko kwestia techniczna, ponieważ system zaopatrywania bankomatów w gotówkę ma określoną wydolność – przekonywała ekonomistka Banku Pocztowego.
Wtórowała jej prof. Harasim.
– W przypadku rosyjskiej agresji zadziałał czynnik psychologiczny. Wypłata gotówki i trzymanie jej jako rezerwy ma zagłuszyć nasz lęk przed niepewnością jutra. Edukacja jest na dość słabym poziomie. Zanim student przyjdzie na uczelnię, przechodzi w szkole przez podstawy przedsiębiorczości, które, delikatnie mówiąc, nie uczą tego, czego powinny. Do tego brakuje systemowych bodźców skłaniających do oszczędzania, takich jakimi swego czasu były np. OFE. Najpierw buduje się wokół nich zaufanie, a potem są rozmontowywane. To droga donikąd – przekonywała.
Polacy chcą gotówki
Ignacy Morawski przywołał wnioski z raportu mówiące o tym, że ludzie słabiej wykształceni rzadziej korzystają z nowoczesnych usług finansowych. Mimo że instytucje finansowe są na wyciągnięcie ręki, to ten świat wciąż należy do lepiej wykształconych. – Czy można coś z tym zrobić? – dopytywał.
Według Moniki Kurtek pod względem edukacji ekonomicznej Polska na tle Unii Europejskiej nie wypada ani źle, ani dobrze.
– Mamy jednak ten problem, że zarabiający poniżej średniej krajowej są przekonani, że nie stać ich na oszczędzanie. Prawda jest taka, że z każdej kwoty da się odłożyć na przyszłość – dodała Monika Kurtek.
Jaka przyszłość czeka gotówkę? Czy postęp w płatnościach, transakcje bezgotówkowe i natychmiastowe przelewy wyprą banknoty i monety? Demonetyzację popierają gorąco największe giganty kart kredytowych, Visa i MasterCard.
Prof. Harasim jest sceptyczką.
– Widzimy zmianę trendu – zauważyła. – O ile jeszcze parę lat temu państwa skandynawskie myślały o rezygnacji z gotówki, o tyle teraz wycofują się z tego pomysłu. Podobne deklaracje złożyły ostatnio Kanada, Australia i Dania. Przyznały, że się pomyliły. Gotówki ciągle potrzebują najuboższe warstwy społeczeństwa, dla których to jedyna forma płatności lub forma osiągania dochodów.
Następnie wykładowczyni przywołała ostatnie badania NBP, z których wynika, że aż jedna trzecia Polaków preferuje płatność gotówką, co plasuje nasze państwo w środku europejskiej stawki.
– Do tego 62 proc. Polaków uważa, że gotówka jest ważna. Wyprzedzają nas jedynie Niemcy, Malta, Austria i Cypr. Gotówka nie zniknie więc szybko, jeśli kiedykolwiek. To czas odległy.

Dążenie do wygody to jeden z najważniejszych trendów konsumenckich ostatnich lat. Dotyczy on również branży finansowej.
Jednym z współczesnych trendów finansowych jest oczekiwanie konsumentów, że usługi i produkty finansowe staną się naturalną częścią procesu zakupowego oraz ścieżek klienckich. W czasie zakupów, przeważnie za pośrednictwem e-commerce, klienci liczą na możliwość dokonania płatności bezpośrednio z witryny sprzedawcy, ale też na to, że finansowanie na zakup danego produktu będzie można uzyskać bez przerywania zakupów.
Istotny wpływ na branżę usług finansowych mają również cyfryzacja i postęp technologiczny, które dodatkowo zyskały na znaczeniu w czasach covidowych oraz post-covidowych. Klienci coraz chętniej i częściej korzystają z usług oraz produktów finansowych na urządzeniach mobilnych – za pośrednictwem aplikacji – i czują się z tym naturalnie. Mobilność wypiera też tradycyjne usługi i produkty, które przed pandemią wydawały nam się naturalne. Dotyczy to np. wizyty w oddziale czy miejscu sprzedaży, dzisiaj w dużej mierze zastąpionej przez kontakt zdalny. Klienci nadal cenią sobie bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem, ale obecnie odbywa się on przy wykorzystaniu nowoczesnych kanałów komunikacji. Spotkania z konsultantem odbywają się na czatach i webczatach, a nie tylko przez kontakt telefoniczny.
Równie ciekawym zjawiskiem jest wypieranie gotówki przez pieniądz elektroniczny. Dotyczy to przede wszystkim Blika. Dynamiczny rozwój tej formy płatności na polskim rynku przez ostatnie 2-3 lata sprawił, że w życiu codziennym o wiele rzadziej posługujemy się gotówką.
Patrząc na to, jak chętnie klienci korzystają z nowinek technologicznych w sektorze finansowym, warto zadać pytanie, dlaczego nadal wybieramy bazowe produkty kredytowe oraz inwestycyjne. Odpowiedź tkwi w zasobności naszych portfeli. Jesteśmy nadal społeczeństwem na dorobku, które zaspokaja przede wszystkim podstawowe potrzeby. Niektórzy klienci czują już potrzebę korzystania z produktów bardziej zaawanasowanych, kwestią jest tylko, jak szybko i w jakim stopniu portfel zasobnego klienta będzie rósł i kiedy osiągnie masę krytyczną. Dopiero wówczas będziemy mieli do czynienia z rynkiem bardziej otwartym na zaawansowane produkty kredytowe oraz inwestycyjne.