Polacy są najbiedniejsi w Unii Europejskiej. Jeszcze w ubiegłym roku niższy dochód narodowy na mieszkańca miały Łotwa i Litwa. Jednak - według prognoz Eurostatu - w tym roku nas przegonią - pisze "Rzeczpospolita".
Dziennik zwraca uwagę, że tempo rozwoju krajów bałtyckich jest oszałamiające. W minionym roku dochód narodowy Litwy zwiększył się o 8,9 procent. W tym i przyszłym roku przewiduje się wzrost po 6,2 procent. Łotwa nie jest gorsza. W zeszłym roku jej gospodarka urosła o 7,5 procent, a w tym o 6,9 procent. Choć Polska także rozwija się szybko, nie jest w stanie dorównać tym krajom - zauważa dziennik.
W tym roku, jak podaje Eurostat, dochód narodowy przypadający na Polaka wyniesie 47,2 procent średniej "25". Wskaźnik ten uwzględnia siłę nabywczą walut narodowych, czyli jest w niewielkim stopniu zależny od aktualnego kursu narodowych walut. Jeszcze w 2003 roku najbiedniejszym krajem Unii pod względem siły nabywczej dochodu narodowego przypadającego na obywatela byłaby Łotwa. W tym roku będzie ona już jednak minimalnie bogatsza od nas. Różnica między Polską a Łotwą będzie się jednak pogłębiała. W 2005 roku my osiągniemy ponad 48 procent średniej Unii, ale Łotwa już ponad 49 procent. Jeszcze lepsza będzie Litwa. W 2005 roku przekroczy symboliczny próg połowy bogactwa Wspólnoty - w tym roku będzie to 48,5 procent.
W Brukseli uważa się, że Bałtowie zawdzięczają swój sukces daleko idącej liberalizacji gospodarki, elastycznym regulacjom na rynku pracy i niskim podatkom. Republiki bałtyckie odnotowywują błyskawicznie rosnącą wydajność pracy. Szybko spada tam poziom bezrobocia. W Estonii wynosi 9 procent. Sukces odnoszą również Czechy i Węgry, gdzie poziom życia jest już bliski temu w Portugalii, do 1. maja najbiedniejszym państwie Wspólnoty - pisze "Rzeczpospolita".