Polacy za chlebem, chleb za Polakami

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2017-02-06 22:00

Wraz z emigracją na Wyspach urośli nasi piekarze i cukiernicy. Do Polish Village Bread dodali bigos

Piotr Tomicki pojawił się w Wielkiej Brytanii w połowie lat 90., wyprzedzając o dekadę polską emigrację po wejściu Polski do UE. To dzięki niej jednak powstała Polish Village Bread, polska piekarnia wypiekająca obecnie w dwóch zakładach dla kilkuset sklepów.

CHRUPIĄCA MIĘDZYNARODÓWKA: Piotr Tomicki, współtwórca Polish Village Bread, zatrudnia w Wielkiej Brytanii 300 osób. Zaczynał od pieczywa i ciast dla Polaków. Teraz piecze też chleby i bułki dla Rumunów i Słowaków.
ARC

Z myślą o sieciach

— Zaczynałem od pracy u kogoś. Po otwarciu granic uznaliśmy, że pojawi się tu więcej Polaków, więc także popyt na produkty, do których są przyzwyczajeni. Z zawodu jestem cukiernikiem, podobnie jak mój wspólnik, więc uruchomienie piekarni było naturalne — mówi Piotr Tomicki. Zaczynali od dostaw do 7 sklepów z polską żywnością.

— Wraz z napływem rodaków zaczął się bardzo szybki wzrost. Otworzyliśmy piekarnię w Londynie, potem w Manchesterze. Zatrudniamy w nich obecnie około 300 osób. Docieramy do ponad 700 sklepów z żywnością z różnych stron świata, m.in. polską, i próbujemy zbudować kolejne kanały sprzedaży. Uruchomiliśmy na razie jedno firmowe stoisko, myślimy o kolejnych. Przez krótki czas dostarczaliśmy pieczywo do sieci Morrisons. Próbujemy tam wrócić i wejść do innych supermarketów — mówi Piotr Tomicki. Powinno w tym pomóc poszerzanie asortymentu.

— Zaczynaliśmy od typowo polskiego pieczywa, niedawno wraz z wejściem Rumunii do UE, zaczęliśmy wypiekać również chleb z tamtego regionu. Mamy także wersję słowacką, a przygotowujemy brytyjską. Wśród różnych nacji zamieszkujących Wielką Brytanię widzimy też rosnące zapotrzebowanie na chleby i bułki włoskie — twierdzi współwłaściciel Polish Village Bread.

Polska garmażerka

Kolejne nisze to pieczywo koszerne, ciasta dla cukrzyków i chleb bez mąki — z samych ziaren.

— To na razie ciekawostki, ale sporo sobie obiecujemy po produkcji dla społeczności żydowskiej — dodaje Piotr Tomicki. Do chlebów i tortów piekarze dołożyli niedawno pierogi, krokiety, bigos i inne polskie produkty garmażeryjne.

— Przejęliśmy połowę udziałów w Grocie Smaku, niewielkim zakładzie produkcyjnym w Wielkiej Brytanii. Daliśmy mu szyld Polish Village Meal i powoli budujemy dystrybucję — mówi przedsiębiorca. Brexit nie spędza mu snu z powiek — odpowiedzią jest poszerzenie asortymentu i kręgu odbiorców.

— Obecnie trudno jednak cokolwiek zaplanować, wszyscy odczuwają niepewność. Pomoc finansowa już została ograniczona, więc sytuacja wielu emigrantów się pogorszy. Czy masowo będą wracać do siebie? Nie wiadomo, ale tym bardziej trzeba zwiększać produkcję wyrobów odpowiadających gustom Brytyjczyków — mówi Piotr Tomicki.

Bliskie relacje

Ministerstwo Rozwoju odnotowuje znaczny wzrost zainteresowania Polaków, polskich firm i osób fizycznych, podejmowaniem działalności gospodarczej na Wyspach. Informuje, że rejestrowane są tam firmy z sektora budowlanego, przedstawicielstwa polskich firm produkcyjnych i handlowych, hurtownie, sklepy, restauracje i bary, a British-Polish Chamber of Commerce szacuje, że działa tam około 40 tys. firm założonych przez Polaków. Wielka Brytania to drugi rynek eksportowy Polski, a także znaczący inwestor nad Wisłą — z takimi firmami, jak Tesco, Imperial Tobacco, Aviva, GlaxoSmithKline czy Shell.

OKIEM EKSPERTA
Naturalny kierunek

KRZYSZTOF SENGER, wiceprezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych

Według danych GUS, polski eksport do Wielkiej Brytanii dynamicznie rośnie. Dla polskich przedsiębiorstw to naturalny rynek rozwoju biznesu. W szczególności małe i średnie firmy doceniają łatwość prowadzenia działalności gospodarczej, korzystają z dużego apetytu na polskie produkty i usługi oraz geograficznej i kulturowej bliskości. Londyn jest też topową lokalizacją dla polskich firm technologicznych.