W czasie epidemii komisariaty policji regularnie odwiedza 50 tys. podejrzanych objętych dozorem. Policja i prokuratura nie widzą problemu
Zgodnie z wprowadzonymi kilka dni temu kolejnymi ograniczeniami w przemieszczaniu się, wychodzenie z domu możliwe jest tylko w trzech przypadkach: dojazdu do pracy, wolontariatu na rzecz walki z COVID-19 i załatwiania spraw niezbędnych do życia codziennego. Do żadnej z tych kategorii nijak nie pasuje wypełnianie przez osoby objęte zarzutami warunku dozoru policyjnego, polegającego na regularnym zgłaszaniu się na posterunku policji.
Selektywne zalecenia
Dozór policyjny to najpopularniejszy ze środków zapobiegawczych stosowanych wobec osób podejrzanych o popełnienie przestępstw, także gospodarczych. Według ostatnich dostępnych danych w 2018 r. prokuratura objęła nim 28838 osób, a w przypadku 20635 osób ustanowiły go sądy. W rezultacie blisko 50-tysięczna armia podejrzanych co najmniej raz w tygodniu musi stawić się w komisariacie.
Policja ze względu na rozprzestrzenianie się epidemii koronawirusa zaleca ograniczanie osobistych wizyt w swych jednostkach i sugeruje zawiadamianie o przestępstwach telefonicznie, pisemnie lub za pomocą aplikacji Moja Komenda. Na stronie Komendy Głównej Policji (KGP) można przeczytać: „Pamiętajmy, że wizyty w jednostkach Policji wiążą się często z koniecznością poruszania się środkami komunikacji zbiorowej oraz przebywaniem wśród większej liczby nieznanych nam osób. Oczekując na przyjęcie zgłoszenia w zamkniętych pomieszczeniach, również jesteśmy narażeni na kontakt z obcymi osobami”.
Zapytaliśmy KGP, czy jej zdaniem realizacja dozoru nie zwiększa ryzyka rozprzestrzeniania się koronawirusa?
- Wydaje się, że realizacja obowiązku dozoru policyjnego jest możliwa. Osoba nim objęta w ramach spaceru może (sama, w pojedynkę) zgłosić się do wskazanej jednostki policji, a oficer dyżurny, zachowując zasady bezpieczeństwa, w ogromnej większości przypadków poprzez szybę, sprawdzi jej dokument tożsamości i odnotuje w systemie realizację obowiązku stawiennictwa – odpowiada komisarz Dawid Marciniak z biura prasowego KGP.
Umywanie rąk
Prokuratura Krajowa zapewnia, że nie dotarły do niej „informacje o ewentualnych trudnościach w realizowaniu sposobu wykonywania środków zapobiegawczych stosowanych wobec osób podejrzanych, w związku z zagrożeniem epidemiologicznym związanym z koronawirusem”. Zaznacza, że zarówno osoby objęte dozorem, jak i ich prawnicy mogą wnosić do prokuratorów prowadzących poszczególne śledztwa o uchylenie lub zmianę dozoru.
- W kilku naszych sprawach kontaktowaliśmy się z prokuratorami, ale najczęściej otrzymujemy odpowiedzi typu „zastanowię się”. Przepisy dotyczące środków zapobiegawczych nie przewidziały tak niecodziennej sytuacji jak obecna. Wydaje się, że najrozsądniejsze byłoby uregulowanie jej na poziomie krajowym, choćby w ramach tzw. specustawy, poprzez czasowe zawieszenie stosowania dozoru policyjnego – mówi adwokat Łukasz Pilarczyk z kancelarii Filipiak Babicz.
Potrzebę unormowania tej kwestii widzą też inni prawnicy, specjalizujący się w prawie karnym, z którymi rozmawiał „PB”. Podkreślają, że poza względami medycznymi istotne jest to, że ze względu na wprowadzone kontrole granic ucieczka z kraju osób objetych zarzutami stała się praktycznie niemożliwa, a to jedna z głównych przesłanek dla stosowania dozoru.

Podpis: Dawid Tokarz