Polisy OC (nie)odporne na inflację

Agnieszka Morawiecka
opublikowano: 2022-06-20 20:00

Wszystko wokół drożeje, ale najwięksi ubezpieczyciele nie kwapią się z podnoszeniem obowiązkowych składek dla kierowców. Do czasu, bo nad rynkiem zawisło już widmo miliardowych strat.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak zmieniły się w ciągu roku ceny OC komunikacyjnego
  • dlaczego ubezpieczyciele nie podnoszą składek mimo rosnącej inflacji
  • jaki wynik techniczny osiąga branża w tym segmencie, a jaki prognozują eksperci na kolejne lata
  • jaką tendencję cenową na rynku przewiduje KNF
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Gdy w gospodarce szaleje inflacja, na rynku obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych panuje... deflacja. Według danych ogólnopolskiej multiagencji Punkta w I kwartale średnia składka OC spadła rok do roku o 6 proc. (37 zł) - do 542 zł. Widać też gwałtowne, lokalne obniżki, np. w Katowicach, gdzie OC kosztuje obecnie aż o 100 zł mniej niż rok wcześniej. Pięć województw jest poniżej progu średniej ceny OC wynoszącego 500 zł. Najtaniej jest w podkarpackiem, opolskiem i podlaskiem. W sumie aż 11 województw plasuje się poniżej średniej krajowej wynoszącej 542 zł. W żadnym województwie spadek nie przekracza jednak 10 proc. Na czele listy miast z najtańszą polisą OC są: Rybnik (460 zł), Tarnów (470 zł) i Częstochowa (485 zł).

- Dla klientów ubezpieczycieli kluczowa jest cena, zwłaszcza gdy mówimy o ubezpieczeniach obowiązkowych. Nie może więc dziwić fakt, że ubezpieczyciele konkurują o klienta przede wszystkim ceną OC. Trzeba natomiast pamiętać, że ubezpieczyciel ma obowiązek wyceniać swoje produkty tak, aby pokryć ryzyko i koszty wynikające z działalności ubezpieczeniowej – mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Ryzykownie tanio
Ryzykownie tanio
  • Każdy wzrost kosztów pomocy dla poszkodowanych niesie ryzyko wzrostu ceny ubezpieczenia. Czy, kiedy i o ile wzrosną ceny OC, to już jednak indywidualna decyzja każdego zakładu ubezpieczeń mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń.
  • Grzegorz Kawecki

    Mocna trójka

    Dla kierowców informacja, że ceny polis są wciąż niższe niż przed rokiem, jest z pewnością pozytywna. Wobec rosnącej inflacji - wyższych kosztów części, robocizny i komponentów - w końcu muszą jednak pojawić się obawy o wysokość wypłacanych odszkodowań i świadczeń. Na razie ubezpieczyciele są beneficjentami zmian, jakie nastąpiły podczas pandemii - mniejszej liczby pojazdów na drogach i znacznie zmniejszonej szkodowości. To dlatego duzi gracze wciąż wychodzą na plus, choć polisy tanieją, a inflacja podnosi wartość przeciętnego odszkodowania.

    70,1proc.

    Taki jest łączny udział w rynku OC komunikacyjnego trzech największych grup ubezpieczeniowych – PZU, Warty i Ergo Hestii.

    Wysokość składek odprowadzanych przez ubezpieczycieli co kwartał na rzecz Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego w ciągu ostatnich 15 miesięcy niewiele się zmieniła i oscylowała wokół 48-49 mln zł kwartalnie. Na podstawie tych składek można wyliczyć wartość całkowitą rynku OC w kwartale. Można również oszacować, jak zmieniały się udziały poszczególnych towarzystw. W I kwartale absolutnym liderem pod względem wzrostu przypisu składki - z wynikiem 18 proc. w skali roku - była Warta. Firma zwiększyła także udział w rynku - o 3,1 pkt proc. do 21,4 proc. Coraz bardziej zbliża się do rynkowego lidera, PZU, którego udział wynosi 25,6 proc. - o 0,9 proc. niż przed rokiem. Ubezpieczeniowy numer jeden zebrał też w I kwartale mniej składek - przypis skurczył się o 1,9 proc. Firma wyników nie komentuje.

    Dawid Korszeń, rzecznik Warty, twierdzi, że dynamiczny wzrost sprzedaży ubezpieczeń komunikacyjnych w ostatnich kilku kwartałach firma zawdzięcza przede wszystkim wysokiej jakości produktów i obsługi - zarówno na etapie sprzedaży, jak i podczas likwidacji szkód.

    - Jednocześnie rozwijamy sieć sprzedaży i aktywnie nią zarządzamy. Korzystamy również z wyróżniających nas na rynku technologii do taryfikacji, które zapewniają nam zindywidualizowaną ocenę ryzyka. To pozwala nam zaoferować potencjalnie niskoszkodowym klientom atrakcyjną cenę polisy, przy zachowaniu wysokiej rentowności – mówi Dawid Korszeń.

    Trzeci z dużych graczy, Ergo Hestia, również zebrał więcej składek, choć wzrost był mniej spektakularny – wyniósł 4,6 proc.w skali roku. Uzyskanych wyników firma nie komentuje.

    - Wartę, PZU czy Ergo Hestię stać na to, by nie podnosić cen polis. Mają stabilną sytuację finansową, w czasie pandemii spadła szkodowość, mogą dyktować warunki. Mniejsi znowu stoją pod ścianą i nie mogą się wychylać, podnosząc ceny, bo klienci od nich odpłyną – mówi przedstawiciel jednej z instytucji, chcący zachować anonimowość.

    Zagrożone wyniki

    Taki stan nie potrwa jednak wiecznie. Ceny polis będą coraz mocniej rozjeżdżać się z wypłacanymi odszkodowaniami. Na razie wynik techniczny dla całego rynku OC jest dodatni, ale według analizy przygotowanej dla PIU przez firmę doradczą Deloitte, jeśli przy obecnym wzroście kosztów napraw średnia cena OC się nie zmieni, przyszły rok może skończyć się stratą 1,6 mld zł, a w 2024 r. może być nawet 3,4 mld zł na minusie. Gdyby nie pandemia, już w tym roku ubezpieczyciele mieliby ujemny wynik techniczny.

    Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) twierdzi, że już jakiś czas temu dostrzegła ryzyko niedoszacowania składek i przypomniała zakładom ubezpieczeń o konieczności wyznaczania składek prospektywnie, tj. tak, by pokryły odszkodowania kalkulowane w kolejnych miesiącach, kwartałach, a nawet latach.

    - W kalkulacji składki powinna zostać uwzględniona oczekiwana inflacja szkód, czyli wzrost cen części, materiałów i kosztów pracy. Zakłócenia w łańcuchach dostaw oraz mniejsza dostępność pracowników powodują też, że czas naprawy pojazdu się wydłuża się, a to podnosi koszt pojazdów zastępczych. Powyższe czynniki sprawiają, że wzrost składek OC posiadaczy pojazdów jest nieunikniony, a odsunięcie go w czasie spowoduje utratę rentowności w tym segmencie ubezpieczeń – mówi Jacek Barszczewski, dyrektor departamentu komunikacji społecznej KNF .

    Okiem konkurencji
    Kończy się czas miękkiego rynku w OC
    Wojciech Rabiej
    dyrektor zarządzający pionu rozwiązań dla klienta detalicznego UNIQA
    Kończy się czas miękkiego rynku w OC

    Rynek ubezpieczeniowy, podobnie do innych rynków, porusza się w cyklach. Moment, w którym w tej chwili znajdują się ubezpieczenia OC, określa się jako „miękki rynek”, czyli z niskim poziomem cen. Ten czas się już jednak kończy. Na horyzoncie widać wpływ inflacji na wszystkie elementy wypłacanych odszkodowań. Zmniejsza się pozytywny wpływ mniejszej liczby przejeżdżanych kilometrów i zdjęcia nogi z gazu, co wiąże się m.in. ze wzrostem cen paliw i zmianą przepisów o ruchu drogowych [wyższe mandaty - red.]. To wszystko powinno skłaniać do decyzji o podnoszeniu cen ubezpieczeń.

    Wynik techniczny ubezpieczeń komunikacyjnych OC jest nadal dodatni, jednak dane publikowane przez KNF wskazują, że w I kwartale zmniejszył się o 28 proc. r/r. Wydaje się jednak, że ubezpieczenia OC nie są jeszcze w punkcie, w którym znajdowały się siedem lat temu, kiedy przez dwa lata z rzędu wynik techniczny był na minusie przekraczającym miliard złotych.