Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) nie sili się na zreformowanie systemu wyboru członków rad nadzorczych w tzw. spółkach kluczowych. Utrzymuje dotychczasowe zasady, z jedną, ale istotną, modyfikacją: o zakwalifikowaniu na tzw. krótką listę kandydatów ma decydować firma headhunterska po przeprowadzeniu postępowania kwalifikacyjnego.
— Zatrudnienie profesjonalnego doradcy będzie jedynie kosztownym listkiem figowym. Nowe-stare zasady pozwalają ministrowi ominąć procedury naboru i nadal powoływać na członków rad nadzorczych własnych ludzi — uważa Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.
Furtki w procedurze
20 stycznia 2012 r. Mikołaj Budzanowski, minister skarbu, podpisał zarządzenie nr 5 w sprawie trybu doboru kandydatów na członków organów niektórych spółek o kluczowym znaczeniu dla skarbu państwa. Już nie resortowa urzędnicza komisja ma przeprowadzać kwalifikacje, lecz rynkowy head-hunter (zasady w ramce). Na pozór zmiany są rewolucyjne. Sęk w tym, że minister zastrzegł sobie prawo pomijania procedury. Firma headhunterska nie będzie miała głosu, gdy do rady nadzorczej będzie wskazywany pracownik MSP (lub urzędu obsługującego resort skarbu), osoba zatrudniona w kancelarii premiera czy członek rady nadzorczej jednej z kluczowych spółek.
— Idea przeprowadzania kwalifikacji przez profesjonalną firmę doradczą jest słuszna. Może dać poczucie niezależności wyboru. Head-hunter sprawdzi, czy kandydat spełnia odpowiednie wymagania. Niestety, obawiam się, że furtki do omijaniatej procedury tylko usankcjonują wprowadzanie do rad nadzorczych osób z klucza politycznego, zazwyczaj bez doświadczenia w biznesie. Widocznie MSP nie ma ochoty na odpolitycznienie i profesjonalizację rad nadzorczych. A szkoda — mówi Małgorzata Starczewska -Krzysztoszek, członek Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów. Jej zdaniem, wyjątki od reguły są zbędne.
— Nie rozumiem, dlaczego pracownicy resortu skarbu nie muszą poddawać się ocenie firmy headhunterskiej? Dlaczego będą faworyzowani? — zastanawia się Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. Adam Szejnfeld, szef Sejmowej Komisji Skarbu Państwa, uważa podobnie.
— Oczywiste jest, że minister ma zaufanie do ludzi, których zna, i bierze za nich odpowiedzialność, jednak chyba lepiej byłoby wszystkich kandydatów traktować równo i urzędników także poddać procesowi kwalifikacji przez firmę headhunterską — mówi poseł.
Niejasna mieszanka
W poprzedniej kadencji rada gospodarcza zaproponowała reformę, której celem było realne odpolitycznienie spółek skarbu. Projekt został zablokowany w Sejmie.
— Premier Tusk zapowiedział reformatorskie zmiany w nadzorze właścicielskim. Mam nadzieję, że sejmowe prace nad tamtym, dobrym projektem zostaną wznowione — mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. Andrzej Sadowski uważa, że nie ma sensu zaciemniać sposobu wyboru do rad nadzorczych.
— Zamiast tworzyć taki mieszany i niejasny system, byłoby lepiej, gdyby to minister osobiście powoływał członków rad nadzorczych. Byłaby pełna jawność i odpowiedzialność za decyzje — mówi wiceszef Centrum im. Adama Smitha. Gorzkich słów nie żałuje Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP.
— Wydawanie na usługi firmy headhunterskiej to wyrzucanie publicznych pieniędzy w błoto. Minister i tak nie uniknie podejrzeń o działania polityczne — mówi Andrzej Malinowski.
Ustawki wykluczone
Tymczasem firmy headhunterskie chwalą propozycje MSP.
— To dobra decyzja, aby członków do rad nadzorczych powoływać z klucza kompetencyjnego, a nie polityczno-towarzyskiego. Firmy doradztwa personalnego dają gwarancję rynkowej weryfikacji kompetencji kandydatów — twierdzi Andrzej Maciejewski, dyrektor zarządzający firmy Spencer Stuart Polska. Czy head-hunterzy będą odporni na „wrzutki” kandydatów mile widzianych przez resort skarbu?
— Nie widzę nic złego w tym, że w gronie kandydatów znajdzie się osoba ciesząca się zaufaniem ministra. Jako właściciel spółek ma prawo do swoich preferencji. Jednak nie wyobrażam sobie, żeby poważna firma headhunterska poszła na tzw. ustawkę i rekomendowała kandydata niespełniającego wymagań — zastrzega Andrzej Maciejewski.
Mogło być tak pięknie
Kandydaci do rad nadzorczych w spółkach kluczowych dla skarbu państwa mają być wyłaniani w postępowaniu kwalifikacyjnym, prowadzonym przez firmę doradztwa personalnego. Wymagania i kryteria stawiane kandydatom określa trzyosobowa komisja resortu skarbu. Firma headhunterska poszukuje na rynku odpowiednich kandydatów. Odbiera od nich dokumenty i oświadczenia. Kandydatów wraz z uzasadnieniem rekomenduje resortowej komisji, która dokonuje weryfikacji. Członków rady nadzorczej wskazuje minister. Procedura ta nie działa, gdy do rad nadzorczych kandydują pracownicy resortu skarbu, kancelarii premiera lub obecni członkowie rad nadzorczych.