Politycy Samoobrony, PiS, LPR: nie było rozmów o stanowiskach "okołorządowych"

Polska Agencja Prasowa SA
opublikowano: 2006-02-09 16:16

Politycy PiS, Samoobrony i LPR zapewniali w czwartek, że w czasie środowego spotkania członków Rady Sygnatariuszy Paktu Stabilizacyjnego nie było rozmów na temat stanowisk w tzw. instytucjach okołorządowych czy spółkach Skarbu Państwa.

Politycy PiS, Samoobrony i LPR zapewniali w czwartek, że w czasie środowego spotkania członków Rady Sygnatariuszy Paktu Stabilizacyjnego nie było rozmów na temat stanowisk w tzw. instytucjach okołorządowych czy spółkach Skarbu Państwa.

    Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski potwierdził, że w środę odbyło się spotkanie Rady, w którym wzięli udział szefowie PiS, Samoobrony i LPR: Jarosław Kaczyński, Andrzej Lepper i Roman Giertych.

    Gosiewski, zapytany przez PAP o artykuł w czwartkowej "Gazecie Wyborczej", w którym napisano, że podczas tego spotkania liderzy "zabrali się do dzielenia posad w instytucjach okołorządowych", powiedział: "pierwszy raz słyszę". Jak zapewnił, "żadnych personalnych ustaleń nie było".

    Według doniesień dziennika, LPR chce m.in. przejąć Polską Agencję Prasową. "Bierzemy PAP cały - od góry do dołu. Innym partiom przypadną inne instytucje" - powiedział gazecie zastrzegający anonimowość poseł LPR.

    Według Gosiewskiego, podczas środowego spotkania omawiane były "pewne sprawy związane z realizacją paktu i najbliższym posiedzeniem Sejmu". Jak zapowiedział, prawdopodobnie we wtorek odbędzie się spotkanie robocze zespołu ekspertów trzech partii. 

    Gosiewski poinformował, że Rada Sygnatariuszy spotykać się będzie co dwa-trzy tygodnie. Sprawy związane z "bieżącymi kwestiami" rozwiązywać będzie roboczy zespół ekspertów, w którego pracach uczestniczy on sam, poseł Samoobrony Janusz Maksymiuk i poseł LPR Bogusław Kowalski.

    Wiceszef klubu PiS Tadeusz Cymański zapewnił dziennikarzy w Sejmie, że warunkiem podpisania paktu stabilizacyjnego nie był żaden pisemny ani ustny aneks, że "jest to podpisane za coś". Podkreślił jednak, że to, że w rozmowach partnerzy PiS "mają oczekiwania, aby w jakiś sposób, w ślad za paktem, docenić ich w terenie, to jest to postawa całkiem naturalna".

    Giertych, uczestnik środowego spotkania, zapewnił dziennikarzy, że nie było "żadnych" rozmów o agencjach okołorządowych, ani o sprawach personalnych. "Jeśli państwo myślicie, że ja się spotykam z Andrzejem Lepperem i Jarosławem Kaczyńskim, aby dzielić jakieś stanowiska (...), to jest to coś absurdalnego" - powiedział. "Rozmawialiśmy przede wszystkim o sprawach politycznych, które mają przede wszystkim charakter strategiczny" - tłumaczył.

    "Zarzuty +Gazety Wyborczej+ są absurdalne, rozmawialiśmy o sprawach politycznych, a nie o obsadzie stanowisk. Równie dobrze +Gazeta+ mogłaby napisać, że na spotkaniu Rady ustaliliśmy, że redaktorem naczelnym +Gazety+ jest Wojciech Wierzejski. To są absurdy wyssane z palce" - powiedział Giertych.

    "Na pewno nie uczestniczyłem w spotkaniu, które by polegało na dzieleniu stanowisk. Nie interesujemy się kwestiami obsad agencji. PAP mnie interesuje - chcę, aby ta instytucja rzetelnie wykonywała swoje obowiązki. Ale jako partia nie jesteśmy zainteresowani obsadzaniem jakichkolwiek stanowisk rządowych, czy pararządowych" - oświadczył.

    Jak poinformował, środowe rozmowy dotyczyły IPN, komisji śledczej ds. PKN Orlen oraz spraw czysto politycznych. "Mówiliśmy m.in. o przyspieszeniu prac nad ustawą o IPN. Mam nadzieję, że do końca marca będzie przyjęta ustawa, która pozwoli wszystkim obejrzeć teczki osób publicznych, przyspieszy procedury lustracyjne, doprowadzi do ujawnienia agentury komunistycznej" - wyjaśnił.

    Również liderzy LPR Wojciech Wierzejski i Samoobrony Ryszard Czarnecki zapewnili w czwartek PAP, że podczas środowego spotkania Rady Sygnatariuszy nie było żadnych rozmów o agencjach okołorządowych, ani o sprawach personalnych.

    Jak poinformował Wierzejski, rozmowy dotyczyły najbliższego posiedzenia Sejmu i tego, jakie projekty ustaw powinny być wniesione do laski marszałkowskiej w pierwszej kolejności. Według Czarneckiego, rozmowy dotyczyły "strategii" działania w ramach paktu stabilizacyjnego.

    "Wszystkie +newsy+ dotyczące spraw personalnych są nieprawdziwe. Są to albo prowokacje, albo kaczki dziennikarskie, albo drążenie skały małymi kroplami. Nie wiem, skąd te informacje" - powiedział Wierzejski.

     Jak dodał, nic mu nie wiadomo o "zakusach" LPR na PAP. "Takie propozycje nie padały, być może jest to jakaś prowokacja" - podkreślił.  Pytany, jakie ewentualnie stanowiska interesują Ligę, Wierzejski powiedział, że LPR chce zająć się sprawami rolnictwa i infrastruktury. "W pierwszej kolejności zależy nam na ustabilizowaniu sytuacji politycznej, a nie na stanowiskach" - zapewnił.

    Także Czarnecki w rozmowie z PAP zapewniał, że spotkanie liderów nie dotyczyło konkretnych spraw personalnych. Jak jednak dodał, Andrzej Lepper wyraził zadowolenie ze słów Jarosława Kaczyńskiego, że przy obsadzaniu stanowisk kierowniczych w agencjach rządowych zostanie uwzględnione zainteresowanie Samoobrony problematyką wsi. 

    "Nie pchamy się do agencji i stanowisk. Ale jeśli PiS uzna, że Samoobrona może merytorycznie wzmocnić układ rządzący, to jesteśmy gotowi" - powiedział Czarnecki. "Piłeczka" jest po stronie PiS - dodał.

    Czarnecki poinformował też, że rozmowy o ewentualnych stanowiskach rozpoczną się w piątek w zespole roboczym. Ze strony Samoobrony ma w nich uczestniczyć poseł Janusz Maksymiuk. Przyznał, że słyszał o pomyśle "PAP dla LPR". Ale, jak zapewnił, nie było takiej oficjalnej propozycji. 

    Tymczasem sam szef Samoobrony Andrzej Lepper powiedział w czwartek w TVN24, że w czasie środowego spotkania rozmawiano "o telewizji, radiu, o radach nadzorczych, zarządach, o zarządach w terenie, o PAP-ie również, o różnych agendach rządowych". 

    Lepper zaznaczył też, że Samoobrona, tak jak LPR, nie bierze odpowiedzialności za rządzenie. "My bierzemy odpowiedzialność za ustawy w Sejmie, za ustawy, które będą pomagać w rządzeniu. Natomiast za samo rządzenie odpowiedzialność bierze PiS, bo PiS nie chce podzielić się stanowiskami rządowymi" - powiedział lider Samoobrony.