Polityka albo-albo nie prowadzi do tańszej energii

Marek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-01-23 20:00

Trumpowskie “drill baby, drill”, interpretowane powszechnie jako zapowiedź większego wydobycia ropy i gazu, nie musi prowadzić do dużego spadku cen energii. Bo cała polityka energetyczna nowego amerykańskiego prezydenta wcale nie zmierza do zwiększenia podaży. Preferuje on bowiem podejście albo-albo: albo ropa i gaz, albo odnawialne źródła, jakby oba te segmenty nie mogły funkcjonować obok siebie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Donald Trump już wydal szereg rozporządzeń, które – z jednej strony – wprowadzają „stan wyjątkowy w energetyce” (co sprowadza się do stopniowego łagodzenia norm środowiskowych dla sektora wydobywczego) oraz – z drugiej – blokują wsparcie budżetowe dla inwestycji w odnawialne źródła energii. Dofinansowanie dla OZE przewidziano w Inflation Reduction Act, jednym z najważniejszych aktów prawnych administracji Joe Bidena. Nowy lokator Białego Domu uznał jednak ten program za zbyt rozrzutny, a przede wszystkim niezgodny z obecną linią polityki w sektorze energii.

Robiąc głęboki ukłon w stronę paliw kopalnych, Trump obiecuje powrót do taniej energii i w ogóle niskiej inflacji, bo dobrze odczytuje nastroje społeczne w USA. To właśnie wysokie ceny i duża inflacja były jednym z powodów, dla których Kamala Harris dostała czerwoną kartkę od wyborców. Administracja Bidena, w której Harris pełniła funkcję wiceprezydenta, nie umiała pozbyć się inflacyjnego odium, co zaważyło na wyniku głosowania.

Można by Trumpowi uwierzyć, że rzeczywiście ceny energii spadną, gdy amerykańskie koncerny naftowe zaleją rynek świeżo wydobytą ropą i gazem, nawet jeśli nowych instalacji OZE już nie będzie. Rzecz jednak w tym, że niemal równolegle nowy prezydent ogłosił wielką inwestycję w budowę sieci centrów danych na potrzeby rozwoju sztucznej inteligencji. Stargate, spółka joint venture powołana przez takie potęgi jak Open AI, Oracle i SoftBank pod skrzydłami Trumpa, miałaby zainwestować nawet 500 mld USD w ciągu czterech lat. Na początek ma powstać 10 centrów danych, część tych inwestycji jest już w toku.

A tak się składa, że centra danych to wyjątkowo energożerne przedsięwzięcia.

Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2022 r. sektor kryptowalut (w którym Ameryka pod wodzą nowego prezydenta ma być przecież światową potęgą) i centra danych odpowiadały za 2 proc. światowego zużycia energii. Ówczesne prognozy wskazywały, że do roku 2027 odsetek ten może wzrosnąć aż do 3,5 proc., co odpowiada obecnemu zużyciu energii całej Japonii. A już wyjątkowo dużo energii potrzebuje sztuczna inteligencja. MFW obliczał, że jedno zapytanie za pośrednictwem ChatGPT zużywa dziesięć razy więcej prądu niż jedno zapytanie w wyszukiwarce Google.

Jeszcze w połowie ubiegłego roku problem wydawał się tak duży, że eksperci Funduszu nawoływali do wprowadzenia specjalnego podatku, który miałby nieco równoważyć straty wynikające z tak ogromnego zapotrzebowania na energię. Bo duże zużycie energii to jednocześnie duża emisyjność sektora cyfrowego – według MFW do 2027 r. branża może wytwarzać 1,2 proc. globalnej emisji CO2, czyli 450 mln ton rocznie.

Polityka albo-albo, czyli jednoczesne odblokowanie sektora wydobywczego i zablokowanie rozwoju OZE, może prowadzić do tego, że podaż energii nie wzrośnie. Zaś dzięki dopieszczaniu sektora AI popyt na nią eksploduje. Co musi prowadzić do wniosku, że cena nie tylko nie spadnie, ale może rosnąć. Dla koncernów wydobywczych jest to oczywiście bardzo dobra wiadomość. Ale też nie po to wyłożyły one 75 mln USD na kampanię Donalda Trumpa, by teraz dostawać złe wiadomości.

W tej historii jest jeszcze jeden wątek: przesunięcie wajchy z OZE w kierunku paliw kopalnych, jako tych, które w światowej gospodarce będą znów numerem jeden, oznacza, że posiadacze złóż tych surowców będą zyskiwać na znaczeniu wobec państw bez takich bogactw. I to również może mieć na myśli Donald Trump, gdy mówi, że USA będą teraz eksportować swoją ropę i gaz na cały świat.