Polscy piłkarze zapewnili sobie awans na mistrzostwa Europy

PAP
opublikowano: 2019-10-13 22:43
zaktualizowano: 2019-10-13 23:15

Polscy piłkarze po wygranej z Macedonią Północną 2:0 zapewnili sobie awans na mistrzostwa Europy. Bramki w niedzielę w Warszawie zdobyli Przemysław Frankowski i Arkadiusz Milik.

Przed niedzielnym meczem w Warszawie sytuacja biało-czerwonych była oczywista – zwycięstwo dawało drużynie Jerzego Brzęczka awans.

Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski w Piłce Nożnej
fot. Edijs Palens/Zuma Press/Forum

W porównaniu z czwartkowym meczem z Łotwą w Rydze (3:0) selekcjoner zdecydował się na trzy zmiany. W miejsce Tomasza Kędziory, Macieja Rybusa (narzekał na problemy zdrowotne po spotkaniu z Łotyszami) i Mateusza Klicha od początku zagrali Bartosz Bereszyński, Arkadiusz Reca i Jacek Góralski.

Kiedy spiker wyczytywał skład Polaków największe owacje dostał tradycyjnie Robert Lewandowski, rozgrywający 110. mecz w reprezentacji narodowej, natomiast przy wyczytywaniu nazwiska trenera Brzęczka pojawiły się gwizdy.

Macedończycy przystąpili do meczu bez kilku ważnych piłkarzy, m.in. zawodnika hiszpańskiego Levante Enisa Bardiego czy Arijana Ademiego z Dinama Zagrzeb.

Zgodnie z przewidywaniami spotkanie rozpoczęło się do ataków gospodarzy. W 10. minucie bliski szczęścia po strzale z dystansu był Grzegorz Krychowiak, niedługo potem efektownym uderzeniem z woleja popisał się Robert Lewandowski, a w 18. minucie w poprzeczkę trafił Piotr Zieliński.

Rywale sprawdzili formę Wojciecha Szczęsnego dopiero w 36. minucie, gdy z rzutu wolnego groźnie strzelił Egzijan Alioski.

Do przerwy wynik się nie zmienił, a w 50. minucie kolejny raz blisko powodzenia byli biało-czerwoni – tym razem w słupek trafił Sebastian Szymański (wcześniejszy strzał Lewandowskiego z rzutu wolnego był nieudany – piłka odbiła się od muru gości).

Gospodarze dopięli swego w 74. minucie. Na pole karne przedarł się Lewandowski, minął rywala, a skorzystał z tego wprowadzony dosłownie chwilę wcześniej Przemysław Frankowski, który lekko kopnął piłkę między nogami bramkarza rywali Stole Dimitrievskiego.

Sześć minut później było już 2:0 i znów w roli głównej wystąpił gracz rezerwowy. Tym razem precyzyjnym strzałem z dystansu popisał się Arkadiusz Milik.

Do końca wynik już się nie zmienił i kibice, których spiker prosił o pozostanie na stadionie, mogli zacząć świętować sukces. Piłkarze natomiast założyli przygotowane już wcześniej okolicznościowe koszulki, upamiętniające awans, a potem odbyli honorową rundę wokół stadionu.

Biało-czerwoni po raz czwarty wystąpią w mistrzostwach Europy. Trzy razy wywalczyli awans (na turniej w 2008, 2016 i 2020), a raz mieli zagwarantowany udział jako współgospodarze (2012).