Polscy przewoźnicy tracą przez stan niemieckiej gospodarki

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2025-03-05 20:00

Spowolnienie w Niemczech negatywnie odbija się na kondycji polskich przewoźników. Jak firmy mogą radzić sobie w tej sytuacji?

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Jak sytuacja w Niemczech odbija się na polskiej branży TSL?
  • Z jakimi wyzwaniami muszą się zmagać przewoźnicy?
  • Jakie szanse daje im obecna sytuacja?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Trudna sytuacja w niemieckiej gospodarce w coraz większym stopniu wpływa na polską branżę transportową. Zmniejszony popyt wewnętrzny za naszą zachodnią granicą oraz ograniczenie produkcji w kluczowych branżach skutkują spadkiem liczby zleceń transportowych.

Osłabienie gospodarki naszego głównego partnera handlowego przekłada się bezpośrednio na zmniejszone zapotrzebowanie na polskie towary. Jest to szczególnie widoczne w sektorach silnie uzależnionych od niemieckiego rynku - takich jak branża motoryzacyjna, chemiczna czy meblarska. Oznacza to również mniejszy popyt na usługi transportowe – przyznaje Maciej Maroszyk, dyrektor operacyjny TC Kancelarii Prawnej.

To dodatkowo pogarsza i tak trudną sytuację w sektorze TSL. Już dzisiaj wielu przewoźników ma problemy finansowe i redukuje floty. Coraz większym obciążeniem są dla nich rosnące koszty działalności, w tym wynagrodzenia oraz opłaty drogowe. Od grudnia 2023 r. niemieckie myto dla 40-tonowych zestawów wzrosło aż o 86 proc., osiągając poziom 35,4 eurocenta za kilometr.

Niepokojącym sygnałem jest także większa liczba upadłości niemieckich przedsiębiorstw. Według informacji Creditreform w minionym roku upadło o 24,3 proc. więcej firm niż rok wcześniej i najwięcej od 2015 r. Rodzi to ryzyko problemów z terminowym otrzymywaniem płatności od niemieckich kontrahentów tłumaczy Maciej Maroszyk.

Utrudnieniem jest także to, że od 1 lipca 2024 r. niemieckie opłaty drogowe objęły wszystkie pojazdy o DMC powyżej 3,5 tony. Wcześniej dotyczyło to tylko samochodów powyżej 7,5 tony.

W całej Unii Europejskiej inspekcje transportowe kontrolują dane z tachografów z okresu 56 dni. Wcześniej liczba ta była mniejsza, czyli 28 dni. Oznacza to, że kierowcy muszą mieć przy sobie wydruki z tachografów z dłuższego okresu przypomina Maciej Maroszyk.

Sytuacja w Niemczech wymusza na polskich firmach transportowych większą elastyczność i innowacyjność. Muszą one dostosować się do trudnych warunków rynkowych.

Warto też w tej sytuacji dywersyfikować rynki czy usługi. Na uwagę zasługuje chociażby rosnące zapotrzebowanie na transport towarów wymagających szczególnych warunków czy przejście na przewozy częściowe. Koniecznością staje się też optymalizacja kosztów, inwestycje w digitalizację czy flotę niskoemisyjną. W dobie konkurencji ze strony wschodnich przewoźników kluczowe będzie ponadto elastyczne reagowanie na potrzeby rynku – radzi Maciej Maroszyk.

Dodaje, że spowolnienie niemieckiej gospodarki stwarza również szanse dla polskich firm. Niemieckie podmioty, szukając sposobów na optymalizację kosztów, mogą bowiem częściej wybierać polskich zamiast droższych niemieckich producentów. Według przewidywań Trade.gov.pl, szanse na wzrost eksportu mają m.in. sektory AGD, spożywczy i metalowy, a to może przełożyć się na zwiększone zapotrzebowanie na usługi transportowe.