Creotech Instruments podpisała kontrakt z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) wart 3 mln zł. Zaprojektuje i zamontuje układy elektroniczne na potrzeby jednej z misji kosmicznych. To nie pierwszy taki sukces. Spółka z Piaseczna jest jedną z najbardziej aktywnych firm z polskiej branży kosmicznej.

Założona przez polskich naukowców bierze udział między innymi w misji ExoMars, której celem jest szukanie śladów życia na Czerwonej Planecie. To wspólny projekt ESA i jej rosyjskiej odpowiedniczki Roskosmos. Polacy odpowiadają też za budowę i montaż komponentów dla eksperymentu „ASIM” na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, w ramach którego naukowcy badają zagadkowe wyładowania atmosferyczne, do jakich dochodzi w wysokich warstwach ziemskiej atmosfery.
W stronę Słońca
W 2018 r. ESA rozpocznie kolejną misję o nazwie PROBA-3. Wyśle na wysoką orbitę ziemską dwa statki kosmiczne. Pierwszy będzie wyposażony w teleskop i kamerę, będzie dokonywał obserwacji korony. Drugi będzie manewrować wokół pierwszego w taki sposób, żeby zasłaniać tarczę Słońca w momencie, w którym wykonywana jest fotografia, symulując dobrze znane nam zjawisko, jakim jest zaćmienie Słońca, przesłoniętego przez Księżyc. — Dzięki temu zabiegowi urządzenia i czujniki zamontowane na pierwszym statku będą mogły dokładnie zbadać słoneczną atmosferę zwaną koroną słoneczną — tłumaczy Jacek Kosiec, dyrektor programu kosmicznego w Creotech Instruments.
Misja ma pozwolić na lepsze zrozumienie takich zjawisk jak burze słoneczne, których efekty mogą być potencjalnie katastrofalne dla naszej cywilizacji, uzależnionej od elektroniki i telekomunikacji. Obecnie jest w przygotowaniu, Creotech będzie prowadzić prace zlecone przez ESA w swoim zakładzie w Piasecznie w 2016 i 2017 r. PROBA-3 będzie pierwszą w historii misją, w której dwa instrumenty kosmiczne będą pracować razem w warunkach głębokiego kosmosu. Wszystko po to, żebyśmy my — Ziemianie — wiedzieli więcej o potencjalnie niebezpiecznych zjawiskach.
Realne zagrożenie
Silne burze słoneczne to potężne eksplozje, których efektem jest wyrzucanie w przestrzeń kosmiczną ogromnych ilości energii i materii. Część naładowanych cząsteczek dociera do naszej planety i wywołuje tzw. burze magnetyczne. Mogą one uszkodzić satelity telekomunikacyjne, zakłócić transmisje radiowe w atmosferze Ziemi, a nawet spowodować zniszczenia w infrastrukturze energetycznej. Takie zjawiska to nic nowego, towarzyszą nam od wieków, ale wraz z rozwojem technologii ich niszczący potencjał rośnie. Burze słoneczne są zjawiskiem dość częstym, ale ich siła i wpływ na naszą planetę zależy od bardzo wielu czynników.
— Naukowcy szacują, że gdyby burza słoneczna, do której doszło na powierzchni Słońca w 1859 r., i która uszkodziła sieci telegraficzne w Europie i Ameryce Północnej, odbyła się dzisiaj, doprowadziłaby do katastrofalnych zniszczeń w infrastrukturze telekomunikacyjnej, satelitarnej i energetycznej w skali globalnej i spowodowała bezprecedensowe straty materialne. To zagrożenie na tyle realne, że kwestią otwartą pozostaje nie to, czy do takiego zdarzenia może dojść, ale to, kiedy do niego dojdzie — wyjaśnia Jacek Kosiec.