42 miejsce jest… najniższe w całych dziejach letnich olimpijskich występów Polski! Podczas często przypominanych inauguracyjnych dla nas Igrzysk VIII Olimpiady Paryż 1924 dwa medale dały miejsce 22. Ba, na pierwszych po tragedii wojennej Igrzyskach XIV Olimpiady Londyn 1948 wyniszczona Polska była 34. Oczywiście trzeba uwzględniać okoliczność, że przez cały wiek wzrastała liczba państw – w Paryżu 1924 wystartowały 44, a obecnie 206.
Historyczny paradoks polega na tym, że w pierwszej dziesiątce medalowej byliśmy w PRL lat 1960-80. Notabene propaganda sukcesu epoki towarzysza Edwarda Gierka pompowała fałszywą tezę, że w tzw. dekadzie przyspieszonego rozwoju PRL stała się również… dziesiątą potęgą gospodarczą świata. Po nakazanym przez Moskwę bojkocie Igrzysk XXIII Olimpiady Los Angeles 1984 zaczął się polski zjazd, który przyspieszył po zmianie ustroju. Paryż 2024 cofnął XXI-wieczne uzyski medalowe reprezentacji do poziomu Aten 2004. Przyczyny oczywiście są złożone, wieloletnie, systemowe, ale da się je sprowadzić do wspólnego mianownika – sportowcy z innych państw po prostu byli lepsi. Taka oczywista oczywistość tłumaczy np. dwa największe polskie niedosyty – w finale męskiej siatkówki Francja była bezapelacyjnie w każdym elemencie lepsza, zaś chińska tenisistka Qinwen Zheng w półfinale okazała się także bezdyskusyjnie lepsza od Igi Świątek. W drugą stronę – Aleksandra Mirosław, fantastyczna jedyna nasza złota medalistka, była we wspinaczce na ściance bezwzględnie najlepsza i wygrała. Takie są odwieczne prawdy sportu, których nie podważy okoliczność, że część medali naturalnie zdobywają nie obiektywnie najlepsi, lecz akurat najwięksi szczęściarze w danej chwili.
Kibice koncentrowali się na konkretnych dyscyplinach i konkurencjach. Wyjątkowo pasjonująco przebiegała jednak zbiorowa rywalizacja o prymat między Stanami Zjednoczonymi Ameryki i Chińską Republiką Ludową. Obie potęgi zaostrzającą się rywalizację polityczno-gospodarczą o globalne pierwszeństwo prowadzą również w wymiarze sportowym. Chińczycy jako gospodarze wygrali igrzyska Pekin 2008, ale potem w Londynie 2012, Rio de Janeiro 2016 oraz Tokio 2020 przodowali Amerykanie. Komunistyczny cesarz Xi Jinping wydał reprezentacji rozkaz wygrania Paryża 2024, zacięta walka potęg trwała do ostatnich sekund igrzysk. Amerykanie w liczbie medali wyprzedzili Chińczyków o 35, ale zgodnie z regułami MKOl decyduje liczba złotych. Chiny jeszcze w niedzielę miały o jeden więcej, USA rzutem na taśmę ich koszykarek – które w finale pokonały Francuzki jednym punktem – wyrównały stan kruszców najcenniejszych na 40:40 i wygrały całościowo Paryż 2024.
Klasyfikacji medalowej nie ma sensu fetyszyzować, ale w sferze nadbudowy to wielka wartość. Pierwszą dziesiątkę obsadziły tylko rozwinięte państwa z OECD i zarazem G20 (szósta Holandia jest tam stałym gościem), spoza elity najwyżej wdarł się na 13 miejsce Uzbekistan. Od uzyskania niepodległości w 1947 r. promocyjną wartość sportu całkowicie odpuściły Indie, w Paryżu zajęły miejsce… 71 ze śladowym dorobkiem, aspiracje globalne realizują demograficznym wyprzedzeniem Chin, a także podbojem kosmosu i arsenałem atomowym. Ciekawostką są olimpijskie wyniki Grupy Wyszehradzkiej – tradycyjnie lokalną potęgą są Węgry, daleko za nimi Czechy i Polska, zaś całkiem na marginesie Słowacja z jedynym brązem w kajakarstwie górskim. Ku pokrzepieniu naszych zestresowanych serc podam jeszcze przykład Finlandii, której społeczeństwo jest bardzo usportowione. Wiek temu w Paryżu 1924 Finlandia zajęła drugie miejsce za USA, natomiast w Paryżu 2024 liczba fińskich medali wyniosła zero! To dopiero szok…