W dziejach alkoholu w Polsce trzynastka dotychczas kojarzyła się z ukochaną ustawą generała Wojciecha Jaruzelskiego, zabraniającą sprzedaży i konsumpcji przed godziną 13. Akurat 13 stycznia br. weszła w życie ustawowa definicja produktu „Polska Wódka/Polish Vodka”.
Takie oznaczenie przysługuje wyłącznie wódce wytwarzanej z: żyta, pszenicy, jęczmienia, owsa, pszenżyta lub ziemniaków, uprawianych na terytorium RP.
Daliśmy w ten sposób narodowy odpór definicji unijnej, dopuszczającej określenie „vodka” dla gorzały nawet z marchwi, cebuli czy bananów. Przy okazji objęcia ochroną najbardziej znanej polskiej marki odżył problem jej globalnej promocji.
Proponujemy zacząć od podwórka krajowego. Podczas wielu bardziej lub mniej oficjalnych uroczystości, jeśli podawany jest alkohol, oczywiście dopuszcza się lampkę szampana lub wina, za to pięćdziesiątkę czystej z założenia skazuje się na banicję.
Pochodną nowej ustawy niech będzie zasada, że kto ofertą napitków obejmuje również polską wódkę — jest cywilizowanym patriotą, kto zaś przymusza gości wyłącznie do wina — obnaża kosmopolityczną wiochę.