Polski futbol nie wykorzystuje szansy

Nowak Mirosław
opublikowano: 2000-06-29 00:00

Polski futbol nie wykorzystuje szansy

Inwestujący w piłkę nożną muszą uzbroić się w cierpliwość

ZŁY WIZERUNEK: Według Zbigniewa Bońka, wiceprezesa PZPN i właściciela firmy Go and Goal, polski futbol może zarabiać. Na przeszkodzie stoi jednak m.in. fatalny wizerunek tej dyscypliny sportu w naszym kraju. fot. GK

Nikt nie ma wątpliwości, że w piłce nożnej tkwi ogromny potencjał reklamowy. Jednak polski futbol wymaga generalnych porządków. Nie pomagają mu ani wewnętrzne konflikty, ani nie uregulowana sytuacja prawna.

Po awansie Amiki Wronki do ekstraklasy i starcie w europejskich pucharach badania wykazały, że identyfikacja wyrobów firmy wzrosła o kilkanaście procent. Przykład ten pokazuje, jaką rolę może spełniać klub sportowy. Może tak być, ale nie musi. Wyniki Petro Płock raczej nie wpływają na sprzedaż benzyny Polskiego Koncernu Naftowego.

Powikłany interes

— Piłka nożna to potężny biznes — nie ma wątpliwości Zbigniew Boniek, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej do spraw marketingowych i właściciel firmy Go and Goal.

Jednak szanse, które stwarza ten sport, są nie wykorzystane.

— Prezesi polskich klubów płaczą, że nie mają sponsorów. Ale jednocześnie odstrasza się ich — i tym, co dzieje się na trybunach, i opowiadaniem, że znów ktoś kogoś przekręcił. Kto będzie inwestował duże pieniądze w coś tak niepewnego i z tak złą opinią jak polski futbol? Jednym z głównych powodów tego, że w piłce nożnej trudno robi się interesy, jest brak kultury. Potrzeba nam więcej kultury i spokoju — mówi Zbigniew Boniek.

Ze spokojem jednak bywa różnie. Oprócz wpływów za bilety i z transferów, podstawowym źródłem klubowych dochodów jest sprzedaż praw reklamowych i transmisji. Pod tym względem doszło do poważnych rozbieżności między PZPN i Piłkarską Autonomiczną Ligą Polski (PALP).

— Przegapiona została możliwość określenia w ustawie o kulturze fizycznej roli związków sportowych jako organizacji współzawodnictwa. PZPN chce mieć prawa reklamowe do meczów I i II ligi i dysponować 30-metrową powierzchnią reklamową za bramkami. Dotychczas mecze ligowe polskich zespołów pokazywało pięć stacji telewizyjnych, ale pod koniec maja większość prezesów pierwszej i drugiej ligi powzięła uchwałę o scentralizowaniu praw do transmisji. 8 czerwca zarząd PZPN przegłosował stosowny przepis. Stracą ci, którzy już zainwestowali w poszczególne kluby — uważa Marek Pietruszka, prezes Legii Daewoo i PALP.

Inwestycje z planem

Marek Pietruszka dodaje, że skoro na całym świecie opłaci się inwestować w piłkę, to znaczy, że u nas też powinno tak być.

— W sporcie nie ma natychmiastowego przełożenia inwestycji na sukces finansowy. Warto lokować w kluby z biznesplanem, w dłuższym, przynajmniej trzy- czteroletnim okresie — podkreśla prezes Legii Daewoo i PALP.

— Mamy do czynienia z dzikim okresem w całej gospodarce. Inni mają te procesy już za sobą, a trwały przecież po 20 lat i więcej. Możemy starać się jedynie ten okres skrócić, ale nie z dnia na dzień — uzupełnia Michał Listkiewicz, prezes PZPN.

Marek Pietruszka uważa, że trzeba podejmować ryzyko inwestycyjne.

— Może być ono albo wysokie, a sport to wielka niewiadoma, albo niskie, zakładające stopniowe osiąganie celów. Jestem zwolennikiem tego ostatniego. Muszą jednak istnieć stabilne przepisy prawne. Nie można ciągle odwracać wszystkiego o 180 stopni. U nas tak właśnie jest — twierdzi Marek Pietruszka.