Polskie akcje nie są już jak brzydka panna

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2016-07-28 22:00

Atrakcyjne wyceny, pozycjonowanie inwestorów i zbity sentyment — to tworzy doskonałą okazję do zakupów, uważa prezes Opoka TFI.

Na początku 2016 r. Tomasz Tarczyński, prezes Opoka TFI, prognozował, że będzie to rok ważnego dołka na rynkach wschodzących, w tym na ryku polskim. — Po niemal ośmiu miesiącach nie mamy co prawda pewności, że dołek już za nami, ale wiele na to wskazuje. Jest tanio, sentyment został dramatycznie zbity, a brexit z punktu widzenia geopolitycznego i gospodarczego jest złą wiadomością. Tymczasem indeksy rosną, co jest objawem siły rynku. Polska giełda zaczyna nam się podobać, a szerokość rynku się poprawiła — mówi Tomasz Tarczyński. Choć WIG20 od początku roku wciąż jest 3,3 proc. pod kreską, to już mWIG40 i sWIG80 wyszły na plus. Aż o 12 proc. od początku roku urósł natomiast nieważony free floatem indeks całego roku, mierzący kursy akcji wszystkich spółek. — Wydaje się, że rynek zdyskontował już większość negatywnych informacji, choć wciąż nierozwiązana pozostaje choćby kwestia przewalutowania kredytów hipotecznych, ale to oznacza tyle, że w niektórychsektorach możemy mieć jeszcze bardziej okazyjne ceny do zakupów. Dla nas pytanie brzmi nie „czy”, ale ile i kiedy kupować — podkreśla prezes Opoka TFI.

Większy potencjał

Zarządzający aktywami towarzystwa szczególnie łakomym okiem spoglądają na największe spółki, ale pozytywne sygnały dostrzegają też wśród małych i średnich. — Nie mamy do czynienia z tradycyjnym, sezonowym osłabieniem w tych segmentach. Często bywało, że szczyt następował tu w pierwszym kwartale lub wiosną, a później kursy spadały. Teraz rosną, nie ma też zaniku płynności wśród „misiów”. I choć wyceny średnich spółek są relatywnie wyższe niż tych najmniejszych, to trudno znaleźć przypadki wycen,które byłyby absurdalnie wysokie — dodaje Tomasz Tarczyński. Na wycenie małych i średnich spółek ciążyła kwestia ewentualnej nacjonalizacji aktywów akcyjnych OFE, ale przynajmniej na jakiś czas takie ryzyko zostało oddalone.

— Już po tym, jak rząd PO- PSL zabrał się za demontaż OFE, zakładaliśmy, że los funduszy jest przesądzony. Propozycje, które padły ze strony wicepremiera Mateusza Morawieckiego, i tak wydają się mniejszym wymiarem kary, ale dopóki pomysły nie przybiorą formy ustawy, trudno wyrokować, jak to się skończy. Nie ma natomiast wątpliwości, że zmiany są strukturalnie niekorzystne dla polskiego rynku — mówi Tomasz Tarczyński.

Bankowe dylematy

Tomasz Tarczyński uważa, że został już uformowany długoterminowy dołek cen złota względem cen akcji i choć relacja zysku do ryzyka w krótkim terminie nie jest korzystna, to cierpliwi inwestorzy zostaną nagrodzeni. — Kruszec jest oazą stabilności w czasach niestabilności monetarnej, więc im większa będzie niewiara w banki centralne, tym lepiej powinno zachowywać się złoto — uważa prezes Opoka TFI. Specjalista sceptycznie podchodzi natomiast do długoterminowych perspektyw rynku obligacji skarbowych. Jego zdaniem, relacja zysku do ryzyka jest absurdalna i tylko kwestią czasu jest kolejny potężny kryzys w sektorze publicznym, który skończy się najprawdopodobniej hiperinflacją.