W środku wakacji jaja stały się osią międzynarodowego sporu. „Pragniemy wyrazić stanowczy protest przeciwko działaniom podejmowanym przez Republikę Czeską, a w szczególności przeciw wypowiedziom czeskiego ministra rolnictwa Mariana Jurečki, który w sposób nieuzasadniony zakwestionował jakość jaj pochodzących z Polski” — napisały w liście skierowanym m.in. do premier Beaty Szydło i przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean- -Claude’a Junckera trzy duże organizacje polskich rolników i producentów żywności.

O co poszło? Jak już pisaliśmy, w ubiegłym tygodniu czeski minister zwołał specjalną konferencję prasową, na której polskich producentów jaj oskarżano o dumping i krytykowano jakość produkowanych przez nich jaj. Przedstawiciele czeskiej administracji weterynaryjnej opisywali przypadki zablokowania sprzedaży polskich setek tysięcy polskich jaj, które były niewłaściwie oznaczone. — To kolejny w ciągu ostatnich czterech lat przykład czarnego PR, stosowanego przez Czechów.
Półtora roku temu ustalaliśmy, że jeśli jest jakiś problem, to weterynaryjne służby czeskie wyjaśniają to ze służbami polskimi i komunikują winę konkretnego przedsiębiorcy, dopiero gdy udowodnią naruszenie. Zamiast tego znowumamy do czynienia z konferencjami, deprecjonującymi całą polską żywność — mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Polska jest w Unii Europejskiej siódmym producentem jaj, a Czechy są jednym z największych ich odbiorców. W ubiegłym roku trafiło do nich 301 mln polskich jaj o wartości prawie 80 mln zł. To ponad 8 proc. naszego jajecznego eksportu. — Nasi producenci na rynku polskim są w stanie sprzedać tylko 60 proc. jaj, reszta musi iść na eksport. Za granicę trafiają najświeższe jaja i nigdzie nie ma z nimi problemów — tylko w Czechach.
Podobnie jest z oskarżeniami o dumping — nasi producenci są po prostu bardziej efektywni, mają tańsze pasze, więc produkują tańsze jaja — przekonuje Rajmund Paczkowski, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa. Polscy producenci żywności liczą na to, że w sprawie zainterweniuje Komisja Europejska. Chcą m.in., by ze stron czeskiego urzędu kontroli żywności zniknęła lista firm i ich produktów, których jakość uznano za „niewystarczającą”.
— Do naruszeń czasem dochodzi, ale dotyczą one konkretnych przedsiębiorstw, nie ogółu żywności z konkretnego kraju. Działania Czechów nie tylko podważają swobodny przepływ towarów w Unii Europejskiej. Psują też wizerunek unijnych produktów na rynkach trzecich, choćby na Ukrainie czy w Chinach, a trzeba pamiętać, że Komisja tylko w przyszłym roku zamierza wydać ponad 120 mln EUR na promowanie europejskiej żywności — mówi Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
W tym tygodniu w odpowiedzi na działania strony czeskiej specjalne oświadczenie opublikowało Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. „Doniesienia, jakoby polskie jaja sprzedawane do Czech były niewłaściwej jakości, są bezzasadne. Uzasadniają to wyniki licznych kontroli Biura ds. Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii Komisji Europejskiej, nie wskazujące na jakiekolwiek uchybienia. Polska spełnia wszystkie wymagania dotyczące kontroli i monitorowania jakości artykułów rolno-spożywczych, dlatego uznaje za niezrozumiałe powtarzające się przypadki podważania w Czechach solidnej jakości polskich produktów rolno-spożywczych” — głosi stanowisko resortu rolnictwa.