Najzdrowsza, najchudsza, pożywna, krucha i pyszna — tak wołowinę zachwalają producenci, zmartwieni tym, że Polacy są w europejskim ogonie smakoszy krowiego mięsa. Przeciętny Kowalski zjada rocznie niespełna 3 kg wołowiny, podczas gdy unijna średnia to ponad 15 kg. Choć eksperci najczęściej wskazują, że przyczyną są zbyt wysokie — w porównaniu z wieprzowiną i drobiem — ceny, Polskie Zrzeszenie Producentów Bydła Mięsnego (PZPBM) ratunku szuka w… ich podwyższeniu. Wszystko przez wprowadzany właśnie system jakości QMP, który — przy pomocy Unii Europejskiej, wspierającej Program Rozwoju Obszarów Wiejskich — ma „zmienić wizerunek wołowiny” i rozbudzić w Polakach apetyt na antrykot czy rostbef.
— Badania konsumenckie wskazują, że klienci są skłonni zapłacić więcej za mięso wyraźnie lepszej jakości. Wołowina QMP jest droższa — w zależności od rodzaju mięsa — od kilku do ponad 30 proc. od „normalnej wołowiny”, ale płaci się za jakość — mówi Jerzy Wierzbicki, prezes PZPBM. Podkreśla, że przez lata na polskie stoły trafiało mięso, które z prawdziwą wołowiną kulinarną nie miało wiele wspólnego — a ze sztuk bydła wycofanych z produkcji mleka i kucharski arcymistrz przysmaku nie wyczaruje.
— Z powszechnie dostępnej wołowiny na grilla nadaje się właściwie tylko polędwica. Gdy jakość mięsa jest lepsza, można śmiało grillować np. rostbef — mówi Jerzy Wierzbicki.
W ramach systemu jakości QMP możliwe ma być dokładne śledzenie mięsa od pastwiska do talerza. Na razie wołowinę QMP sprzedawano — w ramach testów — w kilku halach sieci Makro Cash & Carry. Zasięg ma się szybko zwiększać.
— Potrzebne jest rozbudzenie wewnętrznego popytu na wołowinę. Do systemu może przyłączyć się każdy producent, jeśli tylko spełni wymagane normy. W całości refundowane będą koszty kontroli i certyfikacji, można starać się także o 70-procentową dotację na działania informacyjno-promocyjne. Pozwalające na to zmiany w odpowiednich rozporządzeniach powinny wejść w życie w czerwcu — mówi Tadeusz Nalewajk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Producenci bydła mają nadzieję, że Polacy, którzy zasmakują w wołowinie, nie przestraszą się rosnących kosztów obiadu z polędwiczkami wołowymi czy żeberkami jako daniem głównym.
— Jest jeszcze rezerwa na wzrost ceny. Wołowina w Polsce jest niemal 20 proc. tańsza, niż wynosi średnia unijna — mówi Jerzy Wierzbicki.