Polskie prawo nie zna pojęcia time share

Krzykowski Paweł
opublikowano: 1999-09-22 00:00

OKIEM EKSPERTA

Polskie prawo nie zna pojęcia time share

Paweł Krzykowski

Wiem, że skargi na niektóre firmy działające w systemie time share od dłuższego czasu wpływają do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jako Urząd Kultury Fizycznej i Turystyki zwracaliśmy już uwagę na fakt, iż firmy oferujące wyjazdy w tym systemie nie mają właściwie żadnego punktu zaczepienia w polskim ustawodawstwie. Nasze prawo po prostu nie uwzględnia istnienia tego typu podmiotów. UKFiT dokonał analizy dokumentów firm oferujących time share i stwierdził, że prowadzą one działalność polegającą na proponowaniu we własnym imieniu pobytu w ośrodkach wypoczynkowych. Usługi tego rodzaju są usługami hotelarskimi, nie turystycznymi i nie mają do nich zastosowania przepisy rozdziału III ustawy o usługach turystycznych. Aby rozwiązać problemy związane z ich działalnością, należałoby przyjąć dwie Dyrektywy Europejskiego Parlamentu i Rady Wspólnot Europejskich Nr 94/47 o umowach odnoszacych się do nabycia prawa korzystania z nieruchomości na zasadach time share oraz 93/13 EWG mówiącą o dozwolonych wzorcach klauzul umownych stosowanych w umowach klientami. W krajach Unii regulują one zasady funkcjonowania biur time share. Decyzja o ich przyjęciu nie należy jednak do UKFiT. Uprawniony do jej podjęcia jest prawdopodobnie Komitet Integracji Europejskiej lub Ministerstwo Sprawiedliwości.