Pomogła pogłoska o śmierci Saddama

Piotr Kuczyński
opublikowano: 2003-04-09 00:00

Pisałem wczoraj, że sukcesy w Iraku przyszły za szybko i będą szkodziły obozowi byków. Nie spodziewałem się jednak, że w USA paliwa nie wystarczy nawet na jedną sesję. Jest pewne, że po poniedziałkowej sesji ceny akcji zawierają już wygraną w Iraku. Z tego powodu mogą jedynie spadać, gdyby stało się coś niekorzystnego na froncie. Poniedziałkowy wzrost był, jak na dyskontowanie końca wojny, wręcz porażająco słaby. Nie wydaje mi się, żeby wynikało to z ostrożności według zasady nie dzielenia skóry na żywym niedźwiedziu. W Europie inwestorzy byli pewni zwycięstwa koalicji. Tym bardziej w USA, gdzie wojnę popiera 70 proc. obywateli nie można było oczekiwać, że gracze będą mieli jakieś obawy. Skoro tak to poniedziałkowa sesja jest sygnałem, że zaczynamy wracać do normalności, a dane makro i wyniki spółek znowu będą najważniejsze.

Mimo słabej sesji kontrakty na amerykańskie wczoraj od rana indeksy rosły. Powodem była informacja, że Amerykanie znowu próbowali upolować Husajna i jego synów bombardując dom, w którym mógł się ukrywać. Wygrana wojna jest już zdyskontowana, ale śmierć dyktatora mogła jakiś sensowny wzrost wygenerować. Nie udało się.

Zachowanie rynków amerykańskich w poniedziałek wystraszyło inwestorów w Europie. Pomagały jednak informacje o ataku na Saddama Husajna, ale początek sesji był bardzo słaby. Potem było nieco lepiej, ale korekta i tak nastąpiła. Nasz rynek, mimo spadku, reagował bardzo spokojnie. Trzeba jednak zauważyć, że podczas poniedziałkowego wzrostu nie było klasycznego kupowania akcji przez kilka poziomów podaży. To jest walka kapitału polskiego z małym wspomaganiem kapitału zagranicznego, albo dopiero faza akumulacji spekulacyjnego kapitału zagranicznego przed referendum unijnym. A jeśli tak to można nadal oczekiwać dużej zmienności z sesji na sesję, a nawet podczas sesji. Wtedy, kiedy spekulanci zagraniczni mają już tyle akcji ile chcą to zwyżka jest bardzo gwałtowna. To wyraźnie nie jest jeszcze ten etap.

Danych makro w USA dzisiaj nie będzie. Będą za to dane w Niemczech, ale jak uczy doświadczenie europejskie dane działają na rynki tylko w krótkim okresie. O 8.00 dowiemy się jaka w marcu była inflacja CPI (prognozowany jest wzrost o 0,1 proc.). O 12.00 zostanie podane zamówienia fabryczne w lutym. Prognoza mówi o spadku o 1,5 proc.

Trzeba pamiętać o tym, że dzisiaj jest głosowanie w Parlamencie Europejskim nad Traktatem Akcesyjnym. To może prowokować do wywołania spekulacyjnej zwyżki, jeśli nie dzisiaj to jutro, mimo że wynik głosowania jest raczej oczywisty, bo wczoraj rozwiązany został spór dotyczący decydowania o wielkości wydatków dla nowych krajów członkowskich. Sukces takiego scenariusza zależy jednak w dużym stopniu od sytuacji na świecie. Analiza techniczna nadal zapowiada wzrosty indeksów.