Pomysły rodzą się na pniu

opublikowano: 21-06-2017, 22:00

„Monitoring totalny” sytuacji finansowej ponad 3 tys. firm z branży drzewnej, energia z kontenerów i monofunkcyjne lasy z certyfikatem pochłaniania CO 2 — takie plany ma Konrad Tomaszewski, dyrektor generalny Lasów Państwowych

„Puls Biznesu”: Na jakich zasadach Lasy Państwowe ustalają ceny drewna?

Jeśli ktoś uważa, że np. w Niemczech jest wolny rynek sprzedaży drewna, to się myli: tam nie ma wolnego rynku. Tam przychodzi klient do właściciela lasu i umawia się co do ceny. Konrad Tomaszewski dyrektor generalny Lasów Państwowych
Fot. Grzegorz Kawecki

Konrad Tomaszewski, dyrektor generalny Lasów Państwowych: Handel drewnem wyłącznie na zasadach wolnego rynku byłby zabójczy dla przemysłu drzewnego i Lasów Państwowych (LP). Małe i średnie firmy masowo by upadały. Odwołujemy się więc do przepisów dotyczących ochrony konkurencji, zamówień publicznych i ustawy o cenach, które mówią o cenie rażąco niskiej i nadmiernie wygórowanej. Pomiędzy nimi mieści się cena proponowana LP, która — zgodnie z naszymi analizami ekonomicznymi — stwarza warunki do podzielenia się zyskiem. Chodzi o to, by sprzedawca i nabywca, tj. różne gałęzie przemysłu, osiągali zadowalającą rentowność. Cena proponowana daje pewność, że firmy nabędą satysfakcjonującą ilość surowca. Mogą oczywiście zaoferować inną sumę i to od ich ofert zależy, jaka będzie ostateczna cena.

Te zasady powodują, że w Polsce drewno drożeje, a w innych europejskich krajach, gdzie obowiązują inne reguły kształtowania cen, tanieje.

Na rynkach zachodnich nie ma żadnych jednolitych i spójnych zasad, bo jest tam zazwyczaj mnóstwo podmiotów także po stronie sprzedawców.

Mam na myśli zasady wolnego rynku.

Jeśli ktoś uważa, że np. w Niemczech jest wolny rynek sprzedaży drewna, to się myli: tam nie ma wolnego rynku. Tam przychodzi klient do właściciela lasu i umawia się co do ceny…

…czyli ceny kształtuje prawo popytu i podaży.

Niezupełnie. W Europie, gdzie prowadzi się zrównoważoną gospodarkę leśną, produkcji drewna nie można zwiększać, jak się chce — można wyciąć tylko tyle drzew, na ile pozwala przyroda. Dlatego nie można tu mówić tylko o popycie i podaży. Nawet jeśli mamy chętnych nabywców oraz możliwości techniczne i logistyczne, by pozyskanie drewna zwiększyć o tyle i tyle, to nie znaczy, że to robimy — decydują względy ekologiczne, a nie rynkowe.

Wróćmy do ceny proponowanej. Skąd pan wie, jaka jest rentowność odbiorcy?

Stworzyliśmy system monitorowania sytuacji finansowej wybranej, reprezentatywnej próby ok. 100 podmiotów z różnych branż przemysłu drzewnego: producentów płyt drewnopodobnych, zakładów celulozowych, tartaków, firm ogrodniczych i wytwórców palet. Na tej podstawie określamy marżowość tych sektorów.

Ile ona wynosi?

Rentowność LP to teraz 3-4 proc., podobną mają tartaki, producenci palet — ok. 2,5 proc., ale zakłady przemysłu płytowego już znacznie wyższą — 8-9 proc.

Chcą państwo, by przemysł i LP miały taką samą rentowność?

Tak, będziemy tak kształtować cenę proponowaną, by te rentowności były porównywalne. Między obiema stronami nie może być jednak pełnej równowagi. Rozumiem, że przemysł drzewny to koło zamachowe rozwoju gospodarczego, ale jego przedstawiciele też muszą wziąć pod uwagę, że LP mają do wypełnienia misję — ochronę środowiska, zapewnienie bezpieczeństwa ekologicznego kraju, wspomaganie administracji państwowej, pełnienie funkcji społecznych i wielu innych. Nasze świadczenia na te cele sięgają rocznie 2 mld zł. Dlatego LP nie mogą być traktowane w tym rachunku wyłącznie jak dostawca surowca.

Na razie opieramy się tylko na danych z małej próby, a sytuację przemysłu drzewnego w Polsce chcemy znać od podszewki, musimy więc dokładniej badać kondycję odbiorców, aby móc precyzyjniej ustalać ceny. Dyrektor generalny LP ma prawo kształtować system sprzedaży, ale ma też obowiązek monitorowania skutków jego funkcjonowania. Dlatego uruchamiamy właśnie monitoring totalny. Już w październiku będziemy dysponować danymi nie ze 100, ale z ponad 3 tys. podmiotów.

Skąd LP będą miały te dane?

Bazę budujemy na podstawie sprawozdań finansowych, jakie firmy składają w KRS. Jest kłopot z małymi podmiotami, bo przesyłają tylko okrojone dane do gmin, które nie udostępniają tych informacji. Korzystamy więc z usług firm, które zbierają i oferują komercyjnie dane, a ponadto specjalne zespoły pracowników LP ankietują odbiorców — oczywiście na zasadach dobrowolności — pytając m.in. o rentowność, plany rozwoju, park maszynowy itp. Informacje zestawiamy z naszymi danymi o sprzedaży drewna danemu podmiotowi i wiemy, jak jego cena wpływa na wynik firmy, tj. jaki wpływ na rentowność mają LP. Od 2018 r. będziemy mogli zmaterializować ideę równego dzielenia się zyskiem.

Czy w wyniku uruchomienia nowego systemu ceny surowca spadną?

O spadku cen w dzisiejszych realiach gospodarczych, przy takiej koniunkturze na świecie i w Polsce, nie może być mowy.

Ile drewna pozyskają LP w przyszłym roku?

Właśnie przygotowujemy sięgającą 2040 r. prognozę dla każdego z trzech milionów tzw. wydzieleń [jednorodnych pod względem gatunkowym fragmentów lasu — red.]. Tak określimy, ile drewna — bez szkody dla trwałości lasów i ochrony bioróżnorodności — można pozyskać. Zakładamy, że jak dotychczas z roku na rok ilość pozyskiwanego surowca będzie rosła. Był to zwykle wzrost o 0,8-1 mln m sześc.

W tym roku sięgnął 1,5 mln m sześc. Czy podobny będzie w 2018 r.?

Myślę, że mniejszy, ale ostateczną wielkość będziemy znać jesienią.

Jakie jeszcze plany, oprócz stworzenia sieci sklepów, mają LP?

Mam wiele pomysłów, np. doprowadzenie do samowystarczalności energetycznej. Teraz przeprowadzamy termomodernizację budynków, potem wykonamy bilans zużycia energii przez LP, a następnie kupimy i zainstalujemy kontenerowe wytwórnie prądu i ciepła produkowanego m.in. z drewna energetycznego. Projekt ruszy w 2018 r. LP będą też korzystać z pomp ciepła i elektrowni wodnych. Trwa inwentaryzacja cieków wodnych na naszych terenach i będziemy się starać o pozwolenia niezbędne, aby takie elektrownie budować. Myślę, że samowystarczalność osiągniemy za trzy, cztery lata. Uruchamiamy też tzw. leśne gospodarstwa węglowe: przeznaczamy część obszarów leśnych pod szybko rosnące gatunki, dzięki którym pochłanianie dwutlenku węgla będzie większe, niż gdyby gospodarować tam w tradycyjny sposób. Tak, zgodnie z zapisami paryskiego porozumienia klimatycznego powstaje monofunkcyjny las nastawiony na akumulację CO 2. Na razie takie gospodarstwa mają ok. 15 tys. ha, ale program będziemy rozwijać. Otrzymujemy w ten sposób certyfikaty, które możemy sprzedawać. Chętnych jest coraz więcej, do tej pory umowy podpisaliśmy z kilkunastoma podmiotami.

O ile zwiększy to przychody LP?

To projekt eksperymentalny. Na razie nie ma to dużego znaczenia dla przychodowości LP, ale myślimy na kilkadziesiąt lat w przód. Kolejna sprawa to nasz projekt promocji budownictwa z drewna.

Po co je promować, skoro LP sprzedają cały surowiec, jaki mogą pozyskać?

Na Zachodzie jest renesans takiego budownictwa i nawet wieżowce buduje się z drewna. Chcemy taką modę stworzyć u nas, by jak najwięcej drewna zostało w Polsce. Obecnie tarcica płynie za granicę szerokim strumieniem, eksportowane są drewniane meble, okna, drzwi itd. Im więcej drewna pozostanie u nas i będzie kreować kolejne miejsca pracy, tym lepiej. Taki surowiec nadal pochłania CO 2, więc pozostawienie go w kraju to sposób na kontynuację proekologicznej roli lasów w walce z globalnym ociepleniem.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Bartłomiej Mayer

Polecane