We wtorek Neelie Kroes zapowiedziała, że zaproponuje Komisji Europejskiej podjęcie negatywnej decyzji w sprawie polskich stoczni.
"To bardzo niesprawiedliwe oceny pani komisarz Kroes, ja rozumiem, że dzisiaj niestety pani komisarz Kroes zajmuje się ratowaniem prywatnych banków belgijskich, a co tam stocznie polskie - daleko, z dużymi kłopotami" - powiedział dziennikarzom w Sejmie Poncyljusz.
Zaznaczył, że nie zna przebiegu negocjacji, ale obawia się, że to lipcowa rozmowa ministra skarbu Aleksandra Grada z Kroes zadecydowała o klęsce polskiego rządu w temacie stoczni.
Poseł zaapelował do premiera Donalda Tuska o działanie. "Bo to jest jedyny szczebel w rozmowach z przewodniczącym KE Jose Manuelem Barroso, gdzie jeszcze można cokolwiek ustalić. Ale ja też rozumiem, że KE będzie trudno naginać decyzję, jeżeli ma dobrze umotywowaną decyzję negatywną" - zaznaczył.
Według niego, zmiana negatywnej decyzji jest jeszcze możliwa. "Szczególnie, że jest taka atmosfera, jeżeli ratuje się banki belgijskie tylko dlatego, że mają kłopoty, bo inwestowały w puste obligacje za Wielką Wodą, no to może jest szansa, aby ratować polskie stocznie - tu pracuje ponad dziesięć tysięcy osób" - podkreślił.
Poncyljusz przypomniał jednak, że w ostatnich miesiącach wydano negatywne decyzje ws. stoczni hiszpańskich i greckich. "Gdyby teraz na poziomie politycznym udało się załatwić decyzję pozytywną (dla Polski), na pewno Hiszpanie i Grecy się powołają na to przed sądem w Strasburgu" - zauważył.
"Na pewno restrukturyzacja polskich stoczni przez upadłość jest najbardziej ryzykowna dla pracowników, dla armatorów i również dla państwa, bo nie wiadomo po prostu czy na miejscu polskich stoczni nie pojawią się apartamentowce, tym bardziej, że stocznie położone są często w centrum miasta nad samą wodą" - dodał poseł PiS.