Sytuacja geopolityczna zmienia się jak w kalejdoskopie. Po pierwsze, inspektorzy złożą swój raport nie 28.02, ale 7.03. Po drugie, Amerykanie i Anglicy chcą, by nad rezolucją głosować po tym raporcie. Mówiło się jednak, że mogli projekt tej rezolucję przedstawić już wczoraj. W niedzielę Colin Powell nie pozostawił żadnych wątpliwości co do tego, że USA na Irak uderzą. Nie można inaczej zinterpretować jego wypowiedzi w Japonii: „Czas zacząć działać. Dowody są oczywiste. Są winni. Doszliśmy do punktu, od którego muszą nastąpić poważne konsekwencje”. Również w tym tygodniu świat będzie czekał na to, czy Irak wykona polecenie Hansa Bliksa, który zażądał, by Irak do końca lutego zaczął niszczyć swoje rakiety Al-Samud. Nie oczekuję z tego powodu większego napięcia na rynkach finansowych.
Generalnie można powiedzieć, że szum informacyjny jest coraz większy, ale wydaje się, że jedno jest pewne: wojna nie wybuchnie jeszcze przez 3 tygodnie (bo po 7.03 kilka dni będzie niezbędne na uchwalenie jakiejś rezolucji lub wnioski, że nie da się jej uchwalić). Pewne też jest, że do połowy marca wojna się rozpocznie bez względu na to, czy rezolucja będzie uchwalona, czy nie. Alternatywa, o której pisałem w tygodniowym komentarzu, stała się wiec nieaktualna i scenariusz trzeba przesunąć przynajmniej o dwa tygodnie, ale wykrystalizowała się data rozpoczęcia wojny. Wynik jest więc zbliżony do tego, o czym pisałem i jeśli fundusze chcą wyprzedzać wybuch wojny, to powinny to zacząć robić w tym tygodniu.
Wczoraj początek sesji w Eurolandzie był bardzo słaby. Powodem była nadal geopolityka i informacja holenderskiego Aholda o nierzetelności jego raportów finansowych z ostatnich 2 lat (kurs spadł o 66 proc.). Martwiło to, że nie było widać wpływu wypowiedzi Wima Duisenberga. Prezes ECB co prawda powiedział, że nie oczekuje ożywienia gospodarczego w Eurolandzie w tym roku, ale była to jednocześnie zapowiedź obniżki stóp w przyszłym miesiącu. Nasz rynek nadal spał. Obroty były małe, a nastroje z Europy przeniosły się i do nas, chociaż rynek był nieco mocniejszy.
Dziś o 10.00 dowiemy się, jaki było odczyt indeksu oczekiwań biznesu niemieckiego według instytutu Ifo (prognoza: 87,2 pkt.). Nie oczekiwałbym dużej reakcji, nawet gdyby był niekorzystny. Dopiero o 16.00, co wyklucza grę pod te dane podczas naszej sesji, dowiemy się, jakie było zaufanie konsumentów w lutym (prognoza to spadek z 79 do 77 pkt.) oraz jak wyglądała sprzedaż istniejących domów (prognoza to spadek o 1 proc.). Dane z rynku nieruchomości nie będą miały znaczenia. Jeśli chodzi o indeks zaufania, to lepszy odczyt wywoła wzrosty, a gorszy zostanie zlekceważony. Wydaje się, że ze strony danych makro zagrożenia nie ma, ale rynki mogą na nie czekać.
We wtorek rozpoczyna się posiedzenie RPP (komunikat jutro), ale nie spodziewam się próby gry pod obniżkę stóp. Chyba że jako pretekst do wywołania wzrostu w przypadku, jeśli zamknięcie sesji w USA było pozytywne, a Euroland nie znajdzie sobie nowego powodu do spadku.