Nowy rząd Holandii utworzą prawdopodobnie skrajnie prawicowa Partia Wolności (PVV) Geerta Wildersa, populistyczny Ruch Rolnik-Obywatel (BBB) oraz dwa ugrupowania centroprawicowe. Lider PVV jest znany z ksenofobicznych, antyimigranckich i antyislamskich poglądów. Przed laty na celownik wziął też Polaków, których oskarżał o kradzieże, wandalizm, pijaństwo i odbieranie Holendrom pracy. Nic więc dziwnego, że wizja objęcia władzy przez ugrupowanie Geerta Wildersa mogła zaniepokoić naszych rodaków, w tym przedsiębiorców robiących interesy na tamtym rynku.
Inwestor vs inwestor
Holandia jest jednym z najaktywniejszych dawców bezpośrednich inwestycji zagranicznych na świecie. Z danych NBP wynika, że to trzeci co do wielkości — po Niemczech i Francji — inwestor w Polsce. Z roku na rok rosną także polskie inwestycje w Holandii. Na początku 2017 r. Kross, jeden z dwóch największych producentów rowerów w Polsce, przejął holenderską markę rowerową Multicycle, a kilka miesięcy później Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych uruchomiły w mieście Den Bosch centrum logistyczne. W 2022 r. krakowska Grupa Canpack zainwestowała ponad 100 mln EUR w fabrykę puszek do napojów w Helmond, natomiast przed niespełna czterema miesiącami spółka Unitrailer Holding, która produkuje pod Lublinem przyczepy samochodowe, kupiła holenderskiego konkurenta — firmę Henra Aanhangwagens.
Co dla polskich firm może oznaczać radykalny skręt Holandii w prawo? Słysząc związane z polityką pytania, przedsiębiorcy z reguły nabierają wody w usta. Nie inaczej było także w tym przypadku. Znaleźliśmy jednak też takich, którzy podzielili się opiniami.
Bez zmian i obaw
Kancelaria Staniek & Partners świadczy usługi doradztwa prawnego i podatkowego polskim podmiotom, które funkcjonują w Beneluksie, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Jest też członkiem Niderlandzko-Polskiej Izby Gospodarczej (NPCC), która wspiera holenderskie firmy planujące wejście lub rozwój działalności na polskim rynku. Analogiczną pomoc polskim podmiotom, które funkcjonują w Holandii, świadczy siostrzana Polsko-Niderlandzka Izba Gospodarcza (PCCN) z siedzibą w Amsterdamie.
Krzysztof Staniek, partner zarządzający w kancelarii Staniek & Partners, przyznaje, że w rozmowach z klientami pojawiała się kwestia zmian politycznych w Holandii i ich ewentualnego wpływu na prowadzenie biznesu. Według niego nie był to jednak kluczowy temat i nie ma powodów do niepokoju.
— Utworzenie nowego holenderskiego rządu nie wpłynie w istotny na funkcjonowanie biznesu w tym kraju, w tym także zagranicznego. Moim zdaniem polscy przedsiębiorcy nie powinni mieć więc obaw — twierdzi Krzysztof Staniek.
Jego zdaniem Holandia jest na tyle dojrzałym unijnym państwem, że nawet bardzo ostra polityczna retoryka w okresie kampanii wyborczej nie przełoży się życie codzienne biznesu. Bardzo prawdopodobna jest powtórka tego, co w 2022 r. wydarzyło się we Włoszech. Przed wyborami parlamentarnymi politycy z konserwatywnych, narodowych i prawicowych ugrupowań — szczególnie zaś partii Bracia Włosi-Sojusz Narodowy — prześcigali się w najróżniejszych kontrowersyjnych, w tym także antyunijnych wypowiedziach, a po utworzeniu rządu się uspokoili. Giorgia Meloni, liderka Braci Włochów, po objęciu urzędu premiera stała się pragmatycznym i przewidywalnym politykiem współpracującym z Komisją Europejską, którą w kampanii krytykowała w każdym niemal wystąpieniu publicznym. Krzysztof Staniek spodziewa się podobnego, choć może nie aż tak daleko idącego złagodzenia postawy lidera PVV.
— Geert Wilders rzeczywiście uderzał w antyimigranckie tony i bardzo nieprzychylnie wypowiadał się m.in. o Polakach. Myślę jednak, że to była typowa przedwyborcza retoryka adresowana wyłącznie do jego prawicowego elektoratu i mam nadzieję, że nie będzie miała większego wpływu na faktyczne funkcjonowanie holenderskiego rządu — uważa
Radosław Potocki-Waksmund z firmy PL Point Consulting, która kojarzy polskie przedsiębiorstwa z partnerami z Beneluxu oraz z Niemiec.
Przedsiębiorca liczy na pragmatyzm holenderskich polityków.
— Polacy i ich firmy w Holandii odpowiadają naprawdę za niemałą część przychodów podatkowych. Z drugiej strony tamtejsze przedsiębiorstwa są coraz aktywniejsze na polskim rynku i zarabiają u nas. Niesnaski na tle politycznym nikomu by się nie opłacały i dlatego myślę, że nikt na nie sobie nie pozwoli — uważa Radosław Potocki-Waksmund.
Bardziej sceptyczny jest Piotr Michalak, prezes agencji pracy Work Glob, która również od lat działa na tym rynku.
— Funkcjonowania agencji pracy w Holandii obwarowane jest coraz liczniejszymi regulacjami. Posiadanie certyfikatów NEN 4004 czy SNF nie jest wprawdzie obowiązkowe, ale w praktyce staje się obligatoryjne. Aby je uzyskać, trzeba wypełnić określone formalności i ponieść pewne koszty, co oczywiście utrudnia działalność zagranicznych agencji pracy na holenderskim rynku — mówi przedsiębiorca.
Nie wyklucza, że nowy prawicowy rząd, utworzony przez ugrupowania, które doszły do władzy m.in. dzięki antyimigranckim hasłom, będzie chciał jeszcze bardziej zaostrzyć regulacje.
Regulacje i klimat
— Być może za jakiś czas takie certyfikaty staną się obowiązkowe, a może nawet działalność agencji pracy z zagranicy będzie ograniczona w jeszcze inny sposób — mówi Piotr Michalak.
Jego zdaniem nawet gdyby władze podjęły takie kroki, nie stanie się to z dnia na dzień. Holenderski rynek pracy potrzebuje rąk do pracy, które może zapewnić tylko zagranica. Zapotrzebowanie na siłę roboczą mają zwłaszcza firmy z sektora rolno-spożywczego.
— Biznes nie pozwoli na to, by w trakcie sezonu wprowadzić ograniczenia, które oznaczałyby, że w najgorętszym okresie rąk do pracy zabraknie. Jeśli więc w ogóle komuś zaświta taki pomysł, to jego realizacja nastąpi nie wcześniej niż w przyszłym roku — uważa prezes Work Globu.
Niepokojącym zjawiskiem dla polskiego biznesu w Holandii jest jednak pogarszający się klimat i postrzeganie naszych rodaków.
— Chociaż Polacy pracują w Holandii od 20 lat i dziś stanowią w tym kraju jedną z najliczniejszych grup obcokrajowców, nadal są osobami gorszej kategorii. Mam nadzieję, że to zjawisko nie przybierze niebezpiecznego rozmiaru — dodaje Piotr Michalak.
Firmy belgijskie nie obawiają się zmian. Wręcz przeciwnie. Podano, że rząd będzie w 50 proc. składał się z technokratów: ekonomistów i menedżerów z sektora prywatnego. Firmy lubią takie rządy. Geert Wilders nie zostanie premierem, a jego partia - owszem - może budzić obawy, ale przedsiębiorcy mogą rozumieć niektóre jego postulaty: redukcja wydatków socjalnych czy walka z nielegalną emigracją spoza UE.
W przypadku takiego kraju jak Holandia, który jest tak mocno powiązany z sąsiadami i tak zależny od przepływu towarów i ludzi, nie ma mowy o wyjściu z UE. To nie jest rząd Wielkiej Brytanii, któremu zależało na ograniczeniu wewnątrzeuropejskiej migracji i stymulacji migracji z krajów Wspólnoty. I warto pamiętać, że duża część Polonii w Holandii głosowała… za PVV.
Problemem może być przyszłość europejska kraju. Holendrzy może nie będą już siłą napędową dalszej integracji europejskiej, może zniknąć pro-handlowe nastawienie czy wsparcie dla Ukrainy. Pamiętajmy, że ten rząd wspierać będą dwie partie rolnicze. Powtarzam jednak, że nie widzę w krótkim ani średnim terminie zagrożenia dla przedsiębiorców, również polskich.