Jak otworzysz konto na dziecko i nie wypłacisz pieniędzy do jego pełnoletności, to dostaniesz zniżkę. To pomysł czeskiego brokera.
Zagraniczne ETF-y są dostępne w niejednym polskim biurze maklerskim. Sąsiedzi z południa postanowili jednak zawalczyć o względy polskich inwestorów gotowymi portfelami ETF-ów, które automatycznie poddawane są rebalancingowi. Najpierw z taką ofertą wszedł do Polski słowacki Finax, a potem czeskie Portu, należące do sporego brokera instytucjonalnego, jakim jest Wood & Company.
Za bieżącą kontrolę portfela ETF-ów firmy zza południowej granicy pobierają opłatę, którą można porównać do opłaty za zarządzanie w klasycznym funduszu inwestycyjnym. W podstawowej wersji oferty Portu wynosi ona 1 proc., choć są też opcje z wyższą i niższą stawką.
Standardową ofertę firma postanowiła jednak wzbogacić o rachunek dla dzieci. Przynajmniej pod względem marketingowym, bo rachunek uruchamiany jest przez rodzica. Dziecko od początku jest beneficjentem rachunku i po uzyskaniu pełnoletności może nim w pełni dysponować. Niepełnoletni może uzyskać własne dane logowania do platformy Portu i przeglądać konto, ale nie może dokonywać zmian, czyli regulować ustawień inwestycji, jej parametrów ani wypłacać pieniędzy. Modyfikacje konta i ewentualne wypłaty mogą być dokonywane tylko przez rodziców lub opiekunów prawnych.
Pełnoletność ma też znaczenie dla stawki opłaty za zarządzanie. W rachunku „dla dzieci” Portu obniża ją do 0,25 proc., czyli jednej czwartej stawki podstawowej. Preferencyjna opłata naliczana jest dla wszystkich środków, które nie będą wypłacone przed osiągnięciem pełnoletności dziecka. Gdyby rodzic chciał wcześniej sięgnąć po pieniądze, które sam wpłacił, wypłata zostanie skorygowana do poziomu standardowej opłaty za zarządzanie, czyli 1 proc. (obliczonego retrospektywnie). Opłata za zarządzanie „dziecięcym” rachunkiem wzrośnie też do 1 proc., gdy beneficjent rachunku uzyska pełnoletność.