Przyznanie LNM Holdings wyłączności na zakup Huty Częstochowa budzi wątpliwości posłów. Część z nich mówi wręcz o prowokacji politycznej.
To było do przewidzenia: wczorajsze posiedzenie sejmowej komisji skarbu, poświęcone restrukturyzacji sektora stalowego, zdominowały kontrowersje wokół przyznania przez resort skarbu wyłączności LNM na zakup Huty Częstochowa, producenta blach okrętowych i rur. Hutę chce też nabyć ukraiński Donbas. Wątpliwości posłów budziło nie tylko ryzyko monopolizacji polskiego sektora przez LNM, który dopiero co przejął Polskie Huty Stali.
Rafał Zagórny, poseł PO i wiceprzewodniczący komisji, zarzucał rządowi brak koordynacji. Część ministrów była zaskoczona przyznaniem wyłączności LNM, zwłaszcza że komisja przetargowa oceniła oferty 7:0 na korzyść Donbasu.
— Nie było żadnej komisji przetargowej, tylko zespół negocjacyjny. Ten z kolei nie miał żadnych uprawnień poza przedstawieniem rekomendacji — tłumaczył Andrzej Szarawarski, sekretarz stanu w resorcie skarbu.
Zdaniem Rafała Zagórnego, więcej niż bulwersujące wydaje się także złożenie przez LNM nowych, korzystniejszych propozycji już po otwarciu ofert.
— Wybór LNM to czysto biznesowa decyzja. Całe światowe hutnictwo się konsoliduje, a my mielibyśmy, wprowadzając konkurencję, ofiarować panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Kierowaliśmy się głównie efektem synergii dzięki współpracy Huty Częstochowa z Hutą Katowice, która wchodzi w skład PHS — mówił Andrzej Szarawarski.
Posłowie opozycji zarzucali ministerstwu skarbu wręcz udział w prowokacji, której celem miało być ochłodzenie stosunków Kijowa z Warszawą i popchnięcie tego pierwszego w ramiona Moskwy.
— O wiele większe zamieszanie powstałoby, gdyby wyłączność otrzymał Donbas — replikował Andrzej Szarawarski.
W kuluarach mówiono też o drugim dnie sprawy. PHS, zgodnie z zapisami w traktacie akcesyjnym, objęte są planem redukcji mocy do 2006 r. Takim redukcjom nie będzie zaś podlegać Huta Częstochowa, której w traktacie nie wymieniono.