Powietrze czystsze, ziemia ciągle skażona

Tomasz Tatomir
opublikowano: 2006-10-23 00:00

Huty ograniczają emisję pyłów i gazów, ale rzadko przyglądają się swoim terenom wokół. A te, skażone, trzeba zrekultywować...

W ostatnich latach doszło do rewolucyjnych zmian w podejściu przemysłu hutniczego do problematyki ochrony środowiska naturalnego. Proces ten jest spowodowany coraz ostrzejszymi normami środowiskowymi, które huty muszą spełniać, aby nie narazić się na ponoszenie wysokich opłat i kar środowiskowych, ale też wzrostem świadomości ekologicznej branży.

W hutnictwie zwraca się szczególną uwagę na ograniczenie szkodliwej emisji gazów i pyłów do środowiska, na ograniczenie powstawania hałasu czy zmniejszenie zapotrzebowania na energię czy wodę do celów produkcyjnych. Mniejszą uwagę zwraca się natomiast na problematykę związaną ze skażeniem gruntów znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie hut.

Problem z rekultywacją

Regulacje prawne dotyczące skażenia nieruchomości znajdują się w art. 102-111 ustawy z 27 kwietnia 2001 r. Prawo ochrony środowiska (ustawa POŚ, DzU z 2006 r. nr 129, poz. 902). Przewidują one, że w większości przypadków ciężar przeprowadzenia rekultywacji będzie ponosił władający skażoną nieruchomością, tj. właściciel, użytkownik, dzierżawca, użytkownik wieczysty lub zarządca nieruchomości. Jeżeli jednak udowodni on, że sprawcą skażenia jest inny podmiot (na przykład huta), może wystąpić do sądu z roszczeniem o charakterze odszkodowawczym przeciwko sprawcy skażenia. Zgodnie z przepisami ustawy POŚ, rekultywacja w związku z niekorzystnym przekształceniem naturalnego ukształtowania terenu polega na jego przywróceniu do stanu poprzedniego, natomiast rekultywacja zanieczyszczonej gleby lub ziemi polega na przywróceniu im stanu wymaganego standardami jakości. W przypadku hutnictwa mamy do czynienia zarówno z niekorzystnym przekształceniem ukształtowania terenu (chodzi tu przede wszystkim o zagospodarowanie hałd żużlowych), jak i z zanieczyszczeniem gleby (na skutek emisji gazów i pyłów).

W rozporządzeniu Ministra Środowiska z 9 września 2002 r. w sprawie standardów jakości gleby oraz standardów jakości ziemi (DzU nr 165, poz. 1359) określono dopuszczalne wartości zanieczyszczeń w glebie i ziemi dla kilkudziesięciu substancji, m.in. dla metali, substancji nieorganicznych, zanieczyszczeń węglowodorowych, węglowodorów chlorowanych, środków ochrony roślin itd. Glebę lub ziemię uznaje się za zanieczyszczoną, gdy co najmniej stężenie jednej z powyższych substancji przekracza dopuszczalną wartość.

Polskie rozporządzenie w sprawie standardów jakości gleby i ziemi zawiera znacznie więcej pierwiastków i substancji, które bierze się pod uwagę przy stwierdzaniu skażenia, niż w krajach starej Unii. W większości tamtejszych krajów składników tych jest kilkanaście, w Polsce kilkadziesiąt. Oznacza to, że huty w wielu przypadkach będą zmuszone do prowadzenia długotrwałych i kosztownych procesów rekultywacji nawet wtedy, gdy zanieczyszczenie nie powoduje żadnego zagrożenia dla otoczenia.

Obowiązujące przepisy zwalniają z obowiązku przeprowadzenia procesu rekultywacji, jeżeli przekroczenie dopuszczalnej wartości stężenia substancji w badanej glebie lub ziemi wynika z naturalnie wysokiej jej zawartości w środowisku. Problem w tym, że polscy urzędnicy przyjęli rygorystyczną linię interpretacji pojęcia „naturalnie wysoka zawartość”. Ich zdaniem, zwolnienie to dotyczy wyłącznie przypadków, w których grunt znajduje się na terenach bogatych w żelazo, miedź i inne składniki naturalne. Zdaniem wielu specjalistów zajmujących się rekultywacją oraz geologów, zwolnienie to powinno mieć szerszy zakres. Powinno również dotyczyć przypadków zanieczyszczeń mających miejsce na obszarach, gdzie od wielu dziesiątek lat prowadzona była intensywna działalność przemysłowa. W takich przypadkach skażenie gruntu nie jest zazwyczaj związane z wystąpieniem jakiejś spektakularnej awarii, lecz z ciągłym, długotrwałym szkodliwym oddziaływaniem pochodzącym z sąsiednich nieruchomości, na których prowadzona jest intensywna działalność przemysłowa (w tym przypadku hutnicza). Przeprowadzenie rekultywacji takich terenów może często być syzyfową pracą, gdyż po kilku latach na tych samych gruntach skażenie może pojawić się ponownie. Przecież są to tereny przemysłowe, a intensywna działalność gospodarcza była, jest i będzie na nich wciąż prowadzona.

Kogo obciążyć?

Zobowiązanymi do rekultywacji jest władający powierzchnią ziemi, na której występuje zanieczyszczenie lub starosta. Starosta tylko w przypadkach, gdy podmiot, który spowodował zanieczyszczenie gleby lub nie dysponuje prawami do powierzchni ziemi, pozwalającymi na przeprowadzenie rekultywacji, gdy nie można wszcząć postępowania egzekucyjnego dotyczącego obowiązku rekultywacji albo egzekucja okazała się bezskuteczna, oraz gdy zanieczyszczenie gleby lub ziemi albo niekorzystne przekształcenie naturalnego ukształtowania terenu nastąpiło w wyniku klęski żywiołowej. Starosta ma też obowiązek przeprowadzenia rekultywacji w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia ludzi lub możliwości zaistnienia nieodwracalnych szkód w środowisku.

Wyjątkowo ani władający gruntem, ani starosta nie są zobowiązani do rekultywacji, jeżeli władający powierzchnią ziemi wykaże, iż zanieczyszczenie gleby lub ziemi, dokonane po dniu objęcia przez niego władania, spowodował inny wskazany podmiot — obowiązek rekultywacji spoczywa wówczas na sprawcy. Jeżeli zanieczyszczenie gleby lub ziemi odbyło się za zgodą lub wiedzą władającego gruntem, wówczas jest on zobowiązany do rekultywacji solidarnie ze sprawcą. Z taką sytuacją nie będziemy jednak mieli do czynienia w przypadku hut, gdyż w takich sytuacjach sprawcą skażenia jest zwykle huta, która funkcjonuje na danym terenie od wielu dziesięcioleci.

Każdy podmiot władający gruntem, co do którego zachodzi podejrzenie, że może być skażony, powinien jak najszybciej przeprowadzić badania jakości gruntu. I zbadać, czy nie zachodzą przesłanki zwalniające go od poniesienia kosztów rekultywacji. Jeżeli badanie wykaże, że grunt jest skażony, władający nim powinien powiadomić starostę o zanieczyszczeniu, by ustalić sposób i termin przeprowadzenia rekultywacji. Obowiązek zinwentaryzowania ewentualnego skażenia wypływa z art. 102 ustawy POŚ.

W przypadku planowanego zakupu dodatkowych nieruchomości niezbędnych do prowadzenia działalności hutniczej warto wprowadzić dodatkowe zapisy do umów kupna-sprzedaży. W umowach sprzedający powinien oświadczyć, że grunt nie jest skażony, a w razie wykrycia skażenia zobowiązuje się pokryć koszty procesu rekultywacji.

Tomasz Tatomir

radca prawny Kancelaria Prawna Chałas i Wspólnicy, oddział Wrocław