Według badania Personnel Service ok. 80 proc. osób pracujących online musi pokrywać z własnej kieszeni wysokie rachunki za prąd czy internet. Ponadto 41 proc. zatrudnionych poniosło wydatki związane z zakupem biurka, wygodnego krzesła, laptopa czy drukarki, aby urządzić domowe biuro. Większość przedsiębiorców nie zwróciła im za to pieniędzy.
Eksperci firmy wskazują, że kwestie dotyczące kosztów pracy zdalnej należy uregulować prawnie. Wówczas zarówno pracownicy, jak i pracodawcy będą wiedzieli, kto i za co powinien płacić.
– Czy właściciel firmy pokryje część mojego rachunku za prąd? To pytanie od marca ubiegłego roku stawia sobie większość pracowników, którzy przeszli na home office. Niestety, brakuje odpowiednich regulacji prawnych, które w jasny sposób porządkują te kwestie – podkreśla Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service i ekspert rynku pracy.
W efekcie pracownicy nie do końca wiedzą, czy mogą zwrócić się do pracodawców z wnioskiem o ich udział w kosztach związanych z opłatami eksploatacyjnymi lub zakupem niezbędnego wyposażenia biurowego.
– Tempo, w jakim firmy przechodziły na home office, spowodowało, że część pracowników zmuszona była do kupienia sprzętu za własne pieniądze lub korzystania z prywatnego laptopa. Po prawie roku od wybuchu pandemii przyszedł czas na uregulowanie tych kwestii – uważa Krzysztof Inglot.
W ostatnich dniach Parlament Europejski dał zielone światło Komisji Europejskiej do wydania dyrektywy o prawie pracownika do pozostawania offline.
– To oznacza, że będzie podstawa prawna do tego, aby zatrudniony nie zajmował się sprawami zawodowymi w czasie wolnym od pracy. To oczywiście tylko jeden z elementów uregulowania pracy zdalnej, równie istotny jak kwestia kosztów ponoszonych na home office – przyznaje prezes Personnel Service.
Z badania wynika, że najczęściej wydatki na sprzęt z własnej kieszeni ponoszą osoby w wieku od 18 do 24 roku życia. Aż 64 proc. z nich musiało wyposażyć domowe biuro. Takie wydatki ponosi 28 proc. osób w wieku od 25 do 34 roku życia. Większość z nich nie może liczyć na zwrot kosztów ze strony pracodawcy.
Odkąd biura stoją puste, pracodawcy oszczędzają prąd. Jednocześnie rzadko dorzucają się do rachunków podwładnych.
– Tylko 17 proc. szefów firm pokrywa część ich opłat. Niestety, większość pracowników musi radzić sobie z tym samodzielnie. Dlatego niezbędne są odpowiednie regulacje, które w jasny sposób wskażą, za co obie strony powinny płacić. Tymczasem, zanim takie prawo powstanie, zyskują przedsiębiorcy, którzy już teraz pomagają pracownikom. W ten sposób zaskarbiają sobie ich lojalność – konkluduje Krzysztof Inglot.