Spór pomiędzy australijską firmą Prairie Mining i polskim rządem opisywaliśmy szeroko już rok temu. Wtedy stało się jasne, że firma po pierwsze - zamierza dowieść, że polski rząd wywłaszczył ją z możliwości prowadzenia inwestycji, po drugie - pozyskała od specjalnego funduszu pieniądze na prowadzenie sporu, a po trzecie – zażąda 10-12 mld zł odszkodowania.
W środę Prairie Mining poinformowała o złożeniu pozwu o odszkodowanie – domaga się 806 mln GBP, czyli równowartości 4,2 mld zł.
Roszczenie jest, ale mniejsze
O roszczeniach Prairie Mining, szacowanych na kilkanaście miliardów złotych, media pisały przez cały miniony rok. W lutym „Gazeta Wyborcza” szacowała je nawet na 14 mld zł. O to, dlaczego ostateczna wartość pozwu jest znacząco niższa, zapytaliśmy Bena Stoikovicha, prezesa Prairie Mining.
- Bez komentarza – odpisał.

Z komunikatu giełdowego spółki wynika, że Prairie Mining zaangażowane jest w dwa arbitraże przeciwko Polsce, toczące się na podstawie Traktatu Karty Energetycznej (TKE) oraz Dwustronnej Umowy Inwestycyjnej Australia-Polska (BIT). Oba roszczenia zostały zarejestrowane w Stałym Sądzie Arbitrażowym w Hadze.
Roszczenia Prairie Mining wynikają ze wskazywanych przez nią szkód i utraconych zysków związanych z kopalniami Jan Karski na Lubelszczyźnie i Dębieńsko na Śląsku. Obie kopalnie są projektami, ten pierwszy zlokalizowany jest u boku państwowej Bogdanki, a drugi u boku państwowej Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Australijczycy uważają, że polski rząd zablokował im możliwość realizowania tych inwestycji.
Prairie Mining rozpoczęła działalność w Polsce w 2012 r., koncentrując się na pracach badawczo-poszukiwawczych na Lubelszczyźnie, na koncesjach znajdujących się nieopodal kopalni Bogdanka, dziś kontrolowanej przez skarb państwa. Zapewniała, że zbuduje tam kopalnię imienia Jana Karskiego. W 2016 r. Australijczycy przejęli projekt Dębieńsko na Górnym Śląsku, u boku Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
W 2018 r. zaczęły się formalne potyczki z polską administracją. Wtedy spółka wystąpiła na drogę sądową przeciwko Ministerstwu Środowiska w związku z utratą wyłączności na ubieganie się o koncesję wydobywczą dla kopalni Jan Karski. W tym samym roku odmówiono jej modyfikacji zapisów w koncesji dla Dębieńska, co uruchomiło kolejne fronty między nią a polskim rządem. W lutym 2019 r. Prairie Mining wysłała tzw. pismo notyfikacyjne do prezydenta oraz kilku ministerstw, stwierdzające istnienie konfliktu. Liczyła na negocjacje, teraz w jej raportach można przeczytać, że polski rząd odmówił jakichkolwiek rozmów.
We wrześniu 2020 r. Australijczycy złożyli wezwania na arbitraż, a 3 czerwca 2021 r. pozew o odszkodowanie.
Kwota odszkodowania, którego domaga się Prairie Mining, czyli 4,2 mld zł, obejmuje zarówno wycenę wartości szkód i utraconych zysków, jak i odsetki.
Pięć miesięcy na odpowiedź
Australijczycy precyzują w komunikacie, że spór z polskim rządem toczy się w Hadze dlatego, że sprawy nie udało się załatwić polubownie.
„Rząd RP odmówił udziału w rozmowach dotyczących sporu, w związku z czym spółka kontynuowała postępowanie w sprawie roszczenia” – czytamy w komunikacie Prairie Mining.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy przedstawicieli polskiego rządu.
„3 czerwca 2021 r. PDZ Holdings (spółka z grupy Prairie Mining – red.) złożyło do Trybunału Arbitrażowego pozew przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej. Strona polska ma pięć miesięcy na odpowiedź i zajęcie stanowiska względem pozwu” – odpowiedziało Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
“Rzeczpospolita Polska uznaje zarzuty inwestora za niezasadne. W związku z powyższym RP będzie wnosić o oddalenie roszczeń przez Trybunał Arbitrażowy” - przekazała nam z kolei Prokuratoria Generalna.
Motywacja Prairie Mining do walki o swoje jest duża, ponieważ pieniądze na spór, 12,3 mln USD, gwarantuje jej wyspecjalizowany fundusz - Litigation Capital Management
Teraz Kanadyjczycy od miedzi?
W argumentacji arbitrażowej Australijczycy sięgają po przykłady innych firm zagranicznych, będących w sporze z polskim rządem, co ma świadczyć o pogarszającym się klimacie dla inwestycji. Wskazują m.in. na przykład firmy InvEnergy, inwestującej w farmy wiatrowe. Ta największa amerykańska spółka w branży odnawialnych źródeł energii domaga się od Polski 700 mln USD odszkodowania za to, że państwowe Energa i Tauron zerwały z nią długoterminowe kontrakty handlowe.
Prairie Mining wskazuje też na przykład Lumina Copper, kanadyjskiej firmy poszukującej miedzi na koncesjach leżących nieopodal państwowej firmy KGHM. Kanadyjczycy stracili dwie koncesje na rzecz KGHM i obwiniają za to rząd, od którego domagają się 100 mln USD odszkodowania (spółka nie podaje wartości roszczenia, ale taka kwota figuruje w dokumentach reprezentującej rząd Prokuratorii Generalnej).
- Odbyły się już rozprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze, teraz czekamy na werdykt. Spodziewamy się go w ciągu około sześciu tygodni – mówi Stanisław Speczik, szef polskiego biznesu Lumina Copper.